Nie zalewasz internetu naiwną historyjką o cudownym wyjściu z depresji po tym, jak ktoś zaczął jeździć motocyklem. Jesteś przecież dobrym człowiekiem.
Na moście stoi pewien mężczyzna. Żeby łatwiej zobrazować, mężczyzna stoi nie na moście, a na samym środku niedawno otwartej kładki na Wiśle. Tej kosztującej miasto Warszawa ponad 150 milionów złotych. Nie myśl o cenie. Mężczyzna stoi na samym środku i pustym wzrokiem patrzy na most Świętokrzyski, a może trochę bardziej na Stadion Narodowy. Jest wczesny ranek. Miasto jeszcze nie śmierdzi rozgrzanym asfaltem i niezrealizowanymi marzeniami. Jeszcze da się oddychać, dlatego wybrałeś się na spacer. W słuchawkach wybrzmiewa ci ulubiony podcast. Mężczyznę zauważasz, będąc zaledwie cztery, no może pięć kroków od niego. On jeszcze nie wie, że tu jesteś. Jeszcze mógłbyś się wycofać. Przywrócić temu porankowi normalny bieg zdarzeń. Wystarczyłoby małymi kroczkami wrócić na bulwary, uznać, że to, co widziałeś było zwidem, omamem, jakąś pozostałością po złym śnie.
Nie wycofasz się. Jesteś przecież dobrym człowiekiem. W pierwszym odruchu chcesz wyciągnąć telefon i zadzwonić po służby. Tak się dzieje w filmach. Przyjeżdża policja, odgradza teren taśmami, wysyła negocjatora, a specjalnie przeszkoleni ludzie, ruszają łodzią, by w odpowiednim momencie rozłożyć skokochron ratujący życie, jeszcze przed chwilą gotowe zgasnąć w odmętach Wisły.
Nie dzwonisz. Boisz się, że wywołałoby to odwrotny efekt. Nie chcesz jednym nieprzemyślanym ruchem przyłożyć się do ludzkiej tragedii. Jesteś przecież dobrym człowiekiem. Zagadujesz do człowieka na kładce, rzucając może i nieco głupie pytanie:
Co pan tu robi o szóstej rano? Po dłuższej chwili mężczyzna odpowiada: – Wycofuję się!
Przez głowę przechodzi ci myśl, że już po wszystkim. Że facet postanowił zejść, ochłonąć i zaraz spróbuje żyć dalej. Nic z tego. – Wycofuję się z tego świata. Mam dość!
Próbujesz z nim rozmawiać. Z największą wrażliwością wysłuchujesz historii o za dużym mieszkaniu wziętym na zbyt duży procent. O byłej żonie i niebyłych dzieciach, z którymi od miesięcy nie miał kontaktów. O sądzie rodzinnym. O psie pozostawionym wczoraj w hotelu dla zwierząt. O bezsenności. O braku nadziei.
Zaczynasz opowiadać o swoich problemach. Grasz na czas, mając nadzieję, że przyjdzie Ci do głowy zdanie gotowe przerwać nieuniknione. Dyskretnie rozglądasz się, czy kładką nie idzie ktoś inny. Niestety. Jesteś tylko ty i mężczyzna. A ten niemal bezszelestnie przechyla się na mniej rozsądną stronę i po chwili znika w królowej rzek. Wszystko, co później, dzieje się szybko. Poszukiwania, nagrania, zeznania, wezwania.
Zrobiłeś tyle, ile mogłeś. Jesteś przecież dobrym człowiekiem. Sprawa nie daje Ci spokoju. Zaczynasz szukać, czytać, analizować. Dowiadujesz się, że mężczyzna na kładce od lat cierpiał na depresję. W krajowych statystykach wyświetlają się przerażające informacje: w 2023 roku życie odebrało sobie aż 5 233 osoby. To najwięcej od 2019 roku. 4 404 przypadki dotyczą śmierci samobójczej mężczyzn, a aż 138 młodzieży między 13. a 18. rokiem życia. Dane śnią ci się po nocach. Chcesz coś z tym zrobić. Wysłać informację do wszystkich jeszcze możliwych do uratowania. Jednak nie organizujesz z tej okazji kilku grupowych przejazdów motocyklowych, ze stuntowymi sztuczkami w tle. Nie zalewasz internetu naiwną historyjką o cudownym wyjściu z depresji po tym, jak ktoś zaczął jeździć motocyklem. Do promocji tekstu nie zapraszasz przypadkowych atencjuszy z Instagrama, którzy po fali krytyki po cichu zmieniają treść swoich wpisów. Jesteś przecież dobrym człowiekiem. Wiesz, że depresja to nie chwilowy spadek nastroju, gorszy dzień w pracy, czy smutek po kłótni z kimś bliskim.
W Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-11 nieprzypadkowo pod F32 jest „epizod depresyjny”, a pod F33 „zaburzenia depresyjne nawracające”. Wiesz, że każda historia osoby dotkniętej depresją jest inna, i nie będąc psychiatrą, nie masz prawa nikomu podsuwać tekstów w stylu „Wsiądź na motocykl, poczuj wolność, a na pewno uśmiech wróci ci na twarz”.
Jesteś przecież dobrym… Jesteś?


