fbpx

Humorem ich | Wszystko. Wszędzie. Naraz.

Dakarowiec to żyjący w permanentnym stresie menadżer średniego szczebla, z wysokim cholesterolem, otyłością brzuszną, hemoroidami i nadciśnieniem.

Początek sezonu czai się za rogiem. Po temperaturze ciężko w to uwierzyć, ale po liczbie artykułów o zeszłorocznych statystykach wypadków można śmiało stwierdzić, że nadchodzi. A w zasadzie nadchodzimy. Znienawidzeni przez innych kierowców, głośni, nieobliczalni i bezsensowni – my motocykliści. W końcu kto o zdrowym umyśle wybiera liche dwa koła z silnikiem pod tyłkiem, ubiera się w ciasne ciuchy, by na przemian moknąć i pocić się jak Pudzian w klatce. W imię czego? Raptem kilku minut oszczędzonych w korku? Normalni nigdy nas nie zrozumieją! Można tłuc o pasji, wolności, zapachu i dźwięku. Nic z tego. Kto nie spróbuje, nie zrozumie, basta! No ale co zrobić, by samochodziarze nie traktowali motocyklistów jak ptaszki i świnki z gry Angry Birds, gdzie te pierwsze trzeba jak najmocniej wystrzelić, by strącić te drugie. Jedyna opcja to oswoić wroga. A jak oswoić? Humorem! Pozwolić, by się z nas pośmiał. Jak się pośmieje, jest szansa, że będzie życzliwszy, a może i uważniejszy. W tym celu przygotowałem prostą instrukcję wyjaśniającą kierowcom aut, z jakim typem motocyklisty mają do czynienia na drodze. Bierzcie i dzielcie się tym z każdym, kto ma prawo jazdy kategorii B.

Typ 1: Ginekolog
Łatwy do rozpoznania w miejskiej dżungli. Pozycja na jego motocyklu odpowiada tej, w której przeprowadza się badania ginekologiczne – nogi w lekkim zgięciu wyciągnięte do przodu, ręce wysoko i strach w oczach, bo taki typ jeździ motocyklem tak często, jak panie powinny badać swoje okolice intymne, czyli raz na rok. Zagrożenia: Ginekolog zazwyczaj wybiera motocykle ciężkiego kalibru. Gdyby komuś wpadł do głowy pomysł, by przestraszyć go w korku, od razu odradzam. Na 99% chłop przewróci swojego 400-kilogramowego mastodonta na świeżo wyleasingowaną Skodę lub Audi. Chyba nie muszę tłumaczyć, że z furą w leasingu nie przejdzie szpachlowanie wgniotki przez szwagra i wyciąganie gotówki od ubezpieczyciela.

Typ 2: Dakarowiec
Naogląda się taki Ricky’ego Brabeca i z niewiadomych przyczyn uzna, że zakup GS-a z pakietem kufrów, halogenów, deflektorów i osłon to dobry pomysł. Niestety, jazda w drogich ciuchach motocyklowych na trasie Wilanów-Domaniewska w Warszawie nijak ma się do rajdowych wydm.
Zagrożenia: Dakarowiec to żyjący w permanentnym stresie menadżer średniego szczebla, z wysokim cholesterolem, otyłością brzuszną, hemoroidami i nadciśnieniem. To w połączeniu z milionem podpinek w kurtce motocyklowej jest gwarancją przegrzania i zawału w trakcie jazdy. Wszyscy mieliśmy kurs pierwszej pomocy w liceum, ale mało kto chciałby pompować tlen w spoconego wąsacza.

Typ 3: Szlifierz
Życie ogarniają mu trzy proste zasady. Pierwsza: z motocyklem jak z wódką, poniżej litra nie ma sensu. Druga: jak mnie nie widzą, to usłyszą. Trzecia: na końcu każdego zakrętu jest prosta do odkręcenia manety. Książkowy przedstawiciel upala 20-letnią R-jedynkę lub Gixa bez badania technicznego, bo Akrap z Aliexpress był za głośny dla diagnosty. Zanim szlifierz wyciągnie swojego „szpeja” z garażu, dokładnie nabłyszcza kombinezon i drze papierem ściernym slidery. Jest cwany, dlatego nie kupuje nowych opon, tylko pozyskuje używki od kolegów, którzy mieli odwagę zejść na kolanko na torze i „domknęli oponki”. Zagrożenia: Na widok zakrętu klasyczny szlifierz zwalnia, nerwowo wystawia kolana, wykręca nienaturalnie głowę, zaciska dłoń na klamce hamulca i w efekcie zalicza paciaka przy 30 km/h. Kolegom mówi, że to przez plamę oleju na drodze. Oczywiście robi to w jedyną w miesiącu niedzielę handlową, kiedy ty powinieneś wybierać meble w Ikei, a przez niego stoisz w korku i setny raz słuchasz dziecięcego hitu „Baby Shark”.

Typ 4: Kałstomowiec
Wyraźnie trendujący w ostatnich latach. Brzydzi się masową produkcją, dlatego swojego cafe racera zbudował z resztek japońskiego klasyka znalezionego w vintage shopie. W mieście prędzej od motocykla zobaczysz jego włosy wystylizowane na bohaterów „Peaky Blinders”. Zagrożenia: Budżet na hamulce dawno wydał na karnet u barbera, dlatego dla ograniczenia wydatków lepiej wjechać w witrynę Lidla niż pozwolić, by kałstomowiec wbił się motocyklem bez OC w tył auta, niszcząc tym samym zapas słoików od teściowej.

Typ 5: Uberowiec
Jedzie na skuterze marki tajemnej . Nieznany jest mu strach, niezależnie od tego, czy pali lipcowe słońce, czy śnieży jak na Nordkapp. Zagrożenia: Typ w lichej torbie koloru zielonego lub pomarańczowego wiezie zazwyczaj lunch jakimś ważniakom. Za każde spóźnienie może dostać o jedną gwiazdkę mniej, więc jedzie, jakby jutra miało nie być. Z całą pewnością nie ma pojęcia o przepisach, zakazach, a już na pewno o nakazie zapinania kasku. Gdy skasujesz go z planszy, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że będziesz chodził głodny do wieczora, a jak wiadomo, głodny nie jesteś sobą!

>> Czytaj inne felietony Smoka <<

 

KOMENTARZE