Wiecie, gdzie w naszym pięknym kraju statystyczne najmniej wydaje się na mocne alkohole? Na Ścianie Wschodniej, a szczególnie w województwie Podkarpackim. Nieprawdopodobne? A jednak…
Jechałem kilka lat temu na bardzo kameralny zlot “Parzydlaki” i zgubiłem się w okolicach Międzyrzeca Podlaskiego czy Radzynia (oczywiście Podlaskiego). Nieważne. Istotne było, że to niemal epicentrum „Polski B”, w wersji Ściana Wschodnia. Piątkowe popołudnie, leciutki zmierzch, więc postanowiłem zasięgnąć języka u kogoś miejscowego o drogę do niewielkiej osady, która z pewnością była już niedaleko. Po trzeciej próbie poddałem się, bo nie było możliwości komunikacji. Nielicznie spotykani panowie, w wieku średnim, nie byli w stanie wydobyć z siebie w miarę zrozumiałej odpowiedzi. Każdy z nich był nawalony jak szpadel, a na drodze znalazł się zapewne wędrując w poszukiwaniu kolejnych przygód. I tu właśnie pojawia się dysonans poznawczy. Z jednej strony moje poczynione osobiście obserwacje, z drugiej – mapa polskiego pijaństwa, opublikowana przez jakiś poważny państwowy instytut badawczy. To był jednak paradoks jedynie pozorny. Na wschodzie po prostu ludzie z dawien dawna sami sobie radzą z produkcją bimbru, więc generalnie w d… mają usługi Państwowego Monopolu Spirytusowego. A statystyki opierają się właśnie na analizie sprzedaży.
Podobnie jest z motocyklami. Niedawno czytałem statystyki dotyczące rynku jednośladów, opublikowane przez SAMAR – organizację skądinąd bardzo profesjonalnie i szczegółowo zajmującej się analizą rynku motoryzacyjnego w naszym kraju. No i wyszło, że w Polsce w grudniu 2024 zarejestrowano niemal cztery tysiące nowych motocykli i motorowerów. To o ponad 220% więcej niż w grudniu roku poprzedniego. Wypadałoby popaść w euforię z powodu niespotykanego w Europie, a pewnie i w świecie, wyniku. Czyżby Polacy nagle, z nieznanych powodów, pokochali jednoślady? A może nagle tak się wzbogacili, że już sami nie wiedzą, na co wydawać pieniądze? No niestety nie. Sytuacja z wódką jest analogiczna.
Do końca roku można było rejestrować motocykle z homologacją EURO 5, a od 1 stycznia już nie, ponieważ obowiązuje nowa regulacja. Kto został z niezarejestrowaną maszyną, może sobie ją teraz oglądać w garażu albo rozebrać i próbować sprzedawać na części. Właściciele indywidualni raczej nie mieli kłopotu, bo po to kupują motocykle, żeby na nich jeździć, więc przeważnie rejestrują je jak najszybciej i mają problem z głowy. Co jednak ma zrobić właściciel salonu sprzedaży, który na dwa dni przed ostatecznym wygaśnięciem homologacji zostaje z kilkoma lub nawet kilkunastoma niesprzedawalnymi maszynami w magazynie? To samo, co może zrobić klient indywidualny – przeznaczyć je na części albo zarejestrować na firmę. Do importera przecież nie zwróci, bo tam też siedzą ludzie nie w ciemię bici i gorącego kartofla nie wezmą.
Wiadomo, motocykl zarejestrowany, nawet z przebiegiem zerowym z definicji traci na wartości, ale zawsze lepiej jest stracić mniej niż więcej. Tak właśnie wygląda tajemnica nagłego wzrostu rejestracji (świadomie nie używam słowa “sprzedaż”) nowych motocykli w naszym kraju. Jednak dla statystyków to wszystko jedno – zarejestrowany, znaczy sprzedany. Mniej więcej tak, jak z wódką na Podlasiu, tylko odwrotnie – nie kupują, znaczy nie piją.
W branży motocyklowej takie zjawisko powtarza się za każdym razem, gdy dochodzi do wejścia w życie kolejnych norm Euro. Importerzy w pierwszym momencie są zachwyceni, bo udało im się (i to zapewne z naddatkiem) zrealizować plany sprzedażowe i dostaną medal od producenta albo przynajmniej jakąś premię. Za chwilę jednak sytuacja odbija się czkawką. Dealer, który został z magazynem zarejestrowanych motocykli w pierwszej kolejności chce się ich pozbyć i na razie nie myśli o składaniu nowych zamówień. Wydawać by się mogło, że skoro niedawno weszła kolejna norma EURO 5+, to rynek ma już, nabyte w poprzednich latach, doświadczenie z rozwiązywaniem podobnych sytuacji. Na modele “schodzące” miesiącami robi się promocje, aby upłynnić towar, o którym z góry wiadomo, że wkrótce będzie trefny. Jednak sądząc po gwałtownym wzroście rejestracji w grudniu 2024 roku, nie wszyscy sprzedawcy wyciągnęli wnioski z lat poprzednich. Może następnym razem… Ale czym się tu martwić? Statystyki wyglądają fenomenalnie!


