fbpx

Czy brak wodotrysków przeszkodził w sukcesie? Otóż nie! Tenerka sprzedaje się, jak płyn do dezynfekcji rąk na Orlenie na początku pandemii COVID-19.

„Wodnik z Mazowsza pozna panią z Radomia i okolic”, „Romantyczna Waga szuka ciepłego towarzysza na całe życie”. Tego typu ogłoszenia do dziś można znaleźć w lokalnych gazetach. Według danych opublikowanych w tygodniku „Polityka” ponad 14 milionów Polaków codziennie czyta horoskopy. W samym listopadzie 2024 roku portale poświęcone magii, horoskopom i sennikom odwiedziło 2,3 mln osób. Wartość rynku ezoterycznego szacuje się na prawie 3 mld złotych. Z nieznanych przyczyn, nawet ja, człowiek z gruntu szydzący z Ezo-Grażyn, od jakiegoś czasu z większą pobłażliwością czytam gwiezdne przepowiednie. W tej kwestii na szczycie listy jest Cyganka Jamanda z Instagrama. W cotygodniowych horoskopach jest prawie nieomylna. Ostatnio dla Skorpiona wyczytała z gwiazd taką mądrość: „Masz talent do języków. Biegle posługujesz się trzema: ironią, sarkazmem i wulgaryzmami”. Dodałbym jeszcze jeden — język szantażu.

Co ma wspólnego ezoteryka z motocyklami? Myli się ten, kto twierdzi, że niewiele. Wystarczy pobłądzić w meandry gwiezdnej części internetu, by dowiedzieć się, że siódemka w tarocie pojawia się w kilku dość ważnych kartach. Moją uwagę najbardziej przykuła karta VII – Rydwan, nosząca nazwę wozu triumfalnego lub Pojazdu Ozyrysa. Karta Rydwan symbolizuje siłę woli, determinację, triumf nad przeciwnikami i podróż. No i chyba mamy już jasność, że Ténéré 700 to siódemka, a z historii rajdów mógłbym wyciągnąć niejeden triumf. Przypadek? Nie sądzę! Karta zazwyczaj przedstawia wojownika prowadzącego rydwan zaprzężony w dwa konie lub sfinksy. I znowu bang! Dwa konie/sfinksy = dwa cylindry. Przypadek? Gwiazdy się nie mylą.

Jak do tego doszło?

Koncept T7 został pokazany na targach w Mediolanie w 2016 roku i od razu rozbudził serca wielbicieli segmentu adventure. Z jakiegoś powodu Yamaha kazała czekać długie trzy lata, nim pomysł przerodził się w masową produkcję. Z każdym sezonem oczekiwania klientów rosły, a motocykle konkurencji zdawały się nie mieć granic w podnoszeniu mocy i upychaniu coraz to nowszej elektroniki. I co? Zupełnie nic! Yamaha Ténéré 700 w 2019 roku wjechała na rynek goła i wesoła. Bez kolorowego wyświetlacza, kontroli trakcji, trybów jazdy, systemów wspomagających wsiadanie, zsiadanie, czujników martwego pola i masażera tyłka. Na wyposażeniu był tylko wymagany przez przepisy ABS. Moc? 72 konie mechaniczne i 69 Nm momentu obrotowego z dwucylindrowego silnika CP2 o pojemności 689 cm3. Do tego widelec upside-down o skoku 210 mm, tylny amortyzator o skoku 200 mm, 21-calowe koło z przodu, 18-calowe z tyłu, płaskie siedzisko, futurystyczny reflektor i 187 kilogramów wagi na sucho.

Czy brak wodotrysków w czymś przeszkodził? Otóż nie! Tenerka sprzedaje się, jak płyn do dezynfekcji rąk na Orlenie na początku pandemii COVID-19. Jeśli nie technologie, to co w takim razie zdeterminowało sukces tego motocykla? Historia XTZ600, XTZ660, XTZ750 i XT1200? Być może, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że po trzydziestu sześciu latach ktokolwiek ufa bajkom w stylu „Następca legendarnej XT600”. Cena? Niewykluczone. 40 900 zł za japoński sprzęt z niezawodnym silnikiem z MT-07 to nie najgorszy deal, choć na rynku dało się znaleźć pojazdy z większą dawką finezji i polotu. Nie pozostaje nic innego, jak za sprawcę sukcesu Ténéré 700 przyjąć odpowiedni układ gwiazd. Absurdalne wyjaśnienie? Powiedzcie to dziesięciu milionom pastafarian, wierzącym w bóstwo złożone z makaronu i pulpecików.

Cała nadzieja w gwiazdach

No dobra, faktem jest, że nie należę do zagorzałych fanów Tenery 700. Jeździłem na niej krótko, acz wystarczająco, by stwierdzić, że to do bólu dobry i zarazem niezbyt podniecający motocykl. Zaraz mi jeden z drugim napiszą, że Pol Tarres potrafi zrobić na Tenerce takie triki, że będę się moczył z podniecenia do końca życia. Jasne! W kinematografii też jest Łysy z Brazzers, co nie oznacza, że każdy facet na świecie wizytę listonoszki kończy stosunkiem trwającym nieprzerwanie czterdzieści osiem godzin.

Dla Tenerki gwiazdy postanowiły ułożyć się korzystnie kolejny raz, zsyłając na świat Francisco Menezesa. To człowiek prowadzący w Portugalii warsztat Holy Moly Motorcycles. Pod koniec września 2024 roku, Francisco delikatnie zgruzował swoją prywatną T-siódemkę. Ten niezbyt przyjemny epizod popchnął go do realizacji dawnych planów na zbudowanie motocykla nawiązującego do kultowej XT600. Posiedział, pomyślał i zaczął działać.

Na pierwszy ogień poszły panele boczne. Portugalczyk zaprojektował nowe, starając się maksymalnie odwzorować te z XT600. Następnie zamontował klasyczny przedni błotnik oraz kultowy kwadratowy reflektor Acerbis Elba zintegrowany z retro owiewką. Ekipa MCPRO3D specjalizująca się w druku 3D zaprojektowała nowe mocowanie fabrycznego wyświetlacza, a firma 7Solid wyprodukowała gotowy element.

Na tym etapie przemiana nowoczesnego motocykla w retro enduro była prawie gotowa. Wystarczyło dodać kilka detali typu małe kierunkowskazy LED, okrągłe lusterka i doprawić całość epokowymi barwami. Tym zajęli się specjaliści z King Stickers. Wspólnie z Holy Moly Motorcycles przygotowali aż pięć kombinacji kolorystycznych nawiązujących do kultowych barw Yamahy.

Tu znowu muszę wspomnieć o przyjaznym układzie gwiazd. Tym razem dla każdego, kto chce wyróżnić swoją Tenerkę czymś więcej niż naklejkami z Aliexpress. Zestaw Holy Moly do T7 możecie zamówić i zamontować we własnym garażu w jakieś pięć godzin, i to nie tracąc gwarancji. W skład wchodzi przedni reflektor z owiewką, przednie błotniki, małe kierunkowskazy, mocowanie wyświetlacza, boczne panele z laminatu, osłona chłodnicy, płyta pod silnik, no i oczywiście wybrana okleina. W rozszerzonym zestawie są dodatkowo tylne plastiki RTech, autorskie mocowanie tablicy rejestracyjnej z lampą, adaptery do instalacji elektrycznej i możliwość dostosowania okleiny do potrzeb klienta.

Podstawowy pakiet kosztuje 3700 zł, rozszerzony 5400 zł. W porównaniu do kosztów, jakie trzeba ponieść przy budowie customa od zera, propozycja Holy Moly Motorcycles brzmi jak przemiana Kopciuszka w księżniczkę w cenie lepszej niż magiczne czaszki od tej influencerki, która jeszcze niedawno promowała ciuszki z Zary. Dziś robi warsztaty duchowe, okadza ludzi dymem, ciężkie choroby leczy grą na bębenkach i wciska swoje lewe karty mocy. Dobrze, że udowodniłem Wam moc tarota, przynajmniej nie dacie się naciągnąć influencerkom z Instagrama.

Zdjęcia: Tiago Ribeiro | @tiago_ribeiro_

Tekst po raz pierwszy ukazał się w drukowanym wydaniu magazynu „Świat Motocykli” [01/2025]

KOMENTARZE