fbpx

Czy ja mówiłem, że kempingi na Helu to letnie kryjówki dla utracjuszy klasy średniej? Mówiłem. Czy ja mówiłem, że w stojących w odległości kilku centymetrów od siebie budach śmierdzi plastikiem przedsionków? Mówiłem. Czy ja mówiłem, że w przerwach pomiędzy kreowaniem półwyspianych mód ubraniowych i światopoglądowych rozmawia się głównie o tym, kto i na jakim projekcie obecnie jest oraz jak trudno mu z dedlajnami? Mówiłem. Dla posiadaczy pary sprawnych oczu i uszu nie ma w tym nic zaskakującego.

Zdania wciąż nie zmieniam. Półwysep Helski to teatr. Spektakl zaczyna się tu jeszcze zimą, gdy trzeba przedsięwziąć negocjacje za dostęp do pierwszej linii brzegowej. Drugi akt to wznoszenie przedsionków, koniecznie wypełnionych designerskimi bibelotami. Doznania wzrokowe mają choć trochę niwelować przykrość swądu PCV palonego przez słońce. Akt trzeci to swoisty dzień świstaka. Zaczyna się od przygotowania kreacji wizytowej we wspólnym WC o poranku, następnie płynnie przechodzi do śniadaniowego pokazu mody, by na wiele godzin sprowadzić spektakl do snucia się po kempingu w oczekiwaniu na wiatr, na słońce, na wydarzalność inną niż ta wczorajsza. Wiatr oczywiście nie nadchodzi, dlatego cała nadzieja w rozmaitych animacjach. W te najlepszy jest od lat kemping Chałupy 6.

W sezonie 2022 do koncertów i wystaw dołączyła impreza Hel Riders. To jedyna nadzieja dla sceptyków, takich jak ja. Brewiarz uprzedzeń zostawiam w domu i za sprawą przysłowiowo odpiętych wrotek oraz atrakcji zapewnianych przez takie marki jak Yamaha, Motul, Porsche czy Deus Ex Machina jestem w stanie na trzy dni zbudować namiastkę stosunkowo normalnej relacji z tym miejscem. W tym roku zorganizowałem z Yamahą konkurs „Best Custom”. Z różnych części kraju zjechały customy wszelakiej maści. Głosowanie odbyło się na Instagramie Świata Motocykli i po 24 godzinach walki wyłoniliśmy najlepszą customową „helówę” sezonu 2023. Została nią Yamaha SR500 z krakowskiego warsztatu Airow Custom Motorcycles.

Tytuł najlepszej „helówy” sezonu 2023 Yamaha SR500 zgarnęła całkiem zasłużenie.

Pół litra szczęścia

Airow to trzyletnie dziecko Pawła Guzika, który przez lata działał z bratem Maćkiem oraz Tomkiem Janickim pod nazwą Ventus Garage. Swoje pierwsze kroki w branży Paweł stawiał jako marketingowiec warsztatu i producent ciuchów, jednak bardzo szybko wsiąkł w projektowanie i budowanie motocykli. Jeśli chcecie zobaczyć prace krakowskiego trio, poszukajcie cafe racera zbudowanego na Moto Guzzi V65 lub street trackera na bazie Suzuki GN400. Chłopaki wciąż tworzą wspólnie w Ventusie, a Airow to po prostu samodzielny brand Pawła. Samodzielny i od początku wyróżniający się niesamowitą dbałością o detale.

SR500 z 1980 roku to pierwszy projekt Airow. Narodził się z potrzeby klienta z Austrii, któremu spodobał się tracker bazujący na GN400. Chciał go nawet kupić, jednak stwierdził, że na austriackie serpentyny będzie za słaby. Wybór padł na SR500. Dziś stara Yamaha na nikim nie robi wrażenia, jednak w 1978 roku, kiedy trafiła do sprzedaży jako potomek kultowego XT500, od razu stała się hitem. Hitem na kolejnych 21 lat. Zawdzięcza to prostocie i singlowi bez elektronicznego rozrusznika, bez wałków wyrównoważających, bez zewnętrznej chłodnicy oleju, bo tę zastępuje obieg oleju w ramie.

Suma małych detali tworzy minimalistyczną całość street trackerowej SR-ki.

Moc i styl

33 konie mechaniczne i 35 Nm momentu obrotowego to wartości zadowalające przy bulwarowych przejażdżkach i mocno rozczarowujące przy próbie dynamicznej jazdy. Paweł postanowił poprawić fabrykę. Rozebrał silnik na części pierwsze, zamontował cylinder powiększony do 530 cm3, nowy kuty tłok, korbowód marki CP-Carrillo, wałek GT od Świątka, odchudzone i wyważone koło zamachowe, wzmacniane sprężyny i podkładki zaworowe. Do zasilania wykorzystał gaźnik Mikuni TM36-31 z filtrem gąbkowym RamAir. Efekt? Około 40 koni mechanicznych. Oczywiście przed złożeniem silnik został poddany szkiełkowaniu wodnemu, a później został skręcony na nowych śrubach nierdzewnych. Wszystkie elementy obudowy silnika zostały pokryte farbą Cerakote. Technologia Cerakote została wykorzystana również do malowania wahacza, wszystkich dźwigni i kick-startera. Przy okazji wahacza warto wspomnieć, że nie ma on nic wspólnego z serią. Jest to customowa konstrukcja Kedo sparowana z kołem od Yamahy WR. By całość była jeszcze bardziej egzotyczna, Paweł wykorzystał z tyłu zacisk hamulcowy z Ducati, do którego musiał dorobić mocowanie na obrabiarce CNC. Mocowania przedniej lampy, licznika i kierunkowskazów zostały wykonane z wykorzystaniem tej samej technologii.

Przednie zawieszenie wraz z półkami to konwersja z KTM-a Duke’a. Sporo czasu zajęło spasowanie zestawu hamulcowego. Do koła z Yamahy WR z nierdzewnymi szprychami i naciągniętymi oponami Metzeler Roadtec Paweł wykorzystał tarczę hamulcową z modelu XT660C. Przednia pompa hamulcowa to produkt Magury, zacisk pochodzi z oferty Brembo, tylny to Nissin z Suzuki GSR600. Tylna pompa została zamocowana w takim miejscu, by nie zaburzać wyglądu oryginalnego trójkąta ramy.

Jednym z trudniejszych elementów w projekcie było dopasowanie zbiornika paliwa z Yamahy RD250. Oryginalnie w SR500 zbiornik oleju jest w ramie. Przez to nowy bak musiał zostać rozcięty od spodu. Przy okazji Paweł ukrył pod zbiornikiem nowy akumulator Antigravity. Nie ma takich kosztów czasowych, jakich nie warto ponieść dla czystości konstrukcji. Z tego powodu budowniczy postanowił wykonać cały street trackerowy zadupek od nowa, wykorzystując do tego żywicę poliestrową. Na zadupek zostało zamontowane siedzisko obszyte skórą zamszową.
W motocyklu jest sporo ciekawych smaczków, takich jak kultowy zegar Motogadget Chronoclassic, tylna lampa LED ukryta w szczelinie zadupka, tylne amortyzatory YSS, układ wydechowy stylizowany na Triumpha Thruxtona czy lakier z palety Porsche Singer wykończony delikatnymi oliwkowymi szparunkami. Jest minimalistycznie i elegancko.

Całość prac zajęła około 1700 roboczogodzin. Dużo? Jeśli weźmie się pod uwagę, że motocykl powstał dla klienta z Austrii zgodnie z wymaganiami stawianymi przez TUV, a wszystkie etapy prac były konsultowane z wyznaczonym inspektorem, nie jest to wcale jakiś długi proces. Gdy projekt był skończony w 99%, klient napotkał problemy finansowe i zaproponował Pawłowi odsprzedaż motocykla. Niezbyt ciekawy finał, ale nie ma tego złego. Dzięki temu ja i wszyscy uczestnicy imprezy mogliśmy cieszyć oko jedną z piękniejszych SR-ek zbudowanych w Polsce.

PS1. Gdybyście chcieli nabyć drogą kupna SR500 od Pawła, jest otwarty na propozycje. Piszcie do niego na Instagramie @airow.cc

PS2. Jest szansa, że za dwie, góra trzy edycje Hel Riders odnajdę na półwyspie swoje miejsce i będę musiał odszczekać wszystko, co złego do tej pory napisałem. Negować i sprawdzać – taki chyba już mój żywot.


Zdjęcia: Kacper Miętka @kacpermietka1, Jan Wodniak @frneeek

KOMENTARZE