Kopiści zazwyczaj wybierają drogę na skróty. Ni stąd ni zowąd przez bramy ich warsztatów wdziera się okrutne dla tej branży słowo „kompromis”.
Na skróty:
Jakiż to bóg się na mnie zawziął? Gdzie się nie ruszę, tam nawiązania do sportu, który dla mnie mógłby w ogóle nie istnieć. Przeprowadziłem się do Sewilli w poszukiwaniu słońca, i co? Z okna widzę stadion klubu Sevilla FC, a na domiar złego mój syn zakochał się w piłce nożnej. Dwa razy w tygodniu treningi, w weekendy turnieje. Dziecku odmówię? Miałem nadzieję, że mecz z Barceloną oglądany na żywo choć trochę wzbudzi moje zainteresowanie kopaniną. Nic nie drygnęło. Po 15 minutach pytałem syna, czy nie jest mu za zimno. Zbiorowość mnie męczy.
Ostatnim bastionem bez 22 milionerów uganiających się za napompowanym balonem były motocykle. Były, albowiem jeden z najlepszych budowniczych na świecie postanowił wbić nóż prosto w moje przygarbione plecy. Jeszcze wczoraj gotów byłem wyjść i wykrzyczeć na jakimś placu „Habemus papam!”, wybierając Winstona Yeh na papieża branży customowej. A dziś? Nawet nie zapytałbym, czy chce coś z Avonu. Nie było innej nazwy na tak piękny motocykl?





Rough Crafts Style
Winston Yeh to pochodzący z Tajpej budowniczy, który każdym projektem pokazuje, jak duża jest różnica między kreatorem a zwykłym kopistą. Studiował wzornictwo przemysłowe w Art Center College of Design w Pasadenie. Karierę w branży motocyklowej zaczynał w Roland Sands Design, a od 2009 roku prowadzi warsztat pod nazwą Rough Crafts.
Kiedyś myślałem, że dobry budowniczy, to ten wykonujący własnoręcznie wszystkie prace przy motocyklu: od nakreślenia wizji, po remont silnika, spawanie, cięcie i lakierowanie. Winston w swoim warsztacie ma niewiele narzędzi i sam często mówi, że nie ufa sobie nawet przy składaniu motocykli. W czym więc tkwi jego fenomen? Ano w tym, że przez lata wykształcił własny styl projektowania. Na tyle charakterystyczny, że dziś, poza cafe racerami, scramblerami, street trackerami, czy sprzętami typu brat, mamy motocykle w stylu Rough Crafts. Co chwilę w internecie pojawiają się zdjęcia customów naśladujących te z tajwańskiego warsztatu. Różnice widać gołym okiem, bo kopiści zazwyczaj wybierają drogę na skróty. Oszczędzają na częściach, nie przywiązują wagi do detali i działają odwrotnie do Winstona, próbując wykonywać wszystkie prace we własnym zakresie. Ni stąd ni zowąd przez bramy ich warsztatów wdziera się okrutne dla tej branży słowo „kompromis” – nikt nie jest zadowolony z efektu, ale jest „prawie”, jak z Rough Crafts.
Prostota córką talentu
Styl projektowania Winstona i talent do wynajdywania najlepszych rzemieślników widać również w ostatnim projekcie. „Bayern Madness” to BMW R nineT z 2023 roku przebudowane na zlecenie lokalnej gwiazdy filmowej.
Jak mówi budowniczy: „Największym bólem głowy było uproszczenie elektroniki, usunięcie airboxu i przeniesienie wszystkiego pod jedyne wolne miejsce, czyli zbiornik paliwa”.








Zbiornik paliwa to kwintesencja stylu Rough Crafts. Jest smukły, minimalistyczny, nawiązuje do historycznych modeli BMW, ale i do R nineT „Bavarian Fistfighter” przebudowanego przez Winstona w 2016 roku. Surowy styl zbiornika świetnie uzupełnia skórzany pasek Urban Soul Leathers, autorski korek wlewu, oraz złote emblematy Rough Crafts.
Rama pomocnicza w tym motocyklu nie występuje. Zamiast niej jest proste mocowanie pojedynczego siedziska, czerpiącego inspiracje z motocykli BMW z lat 50. Kolejna charakterystyczna zmiana to zawieszenie. Z tyłu pracuje monoshock Ohlins BM510, z przodu widelec Ohlins FG621 z zaworowaniem marki Andreani. Oba oczywiście polakierowane w mroczną czerń.
Reszta to tylko i aż, przemyślane akcesoria. Od eleganckich kół z serii BMW Option 719, po zegar Motogadget, osprzęt Beringer, gadżety Rizomy, okrągły reflektor LED z tradycyjnym już dla warsztatu Winstona grillem, dekle silnika Unit Garage, potężne filtry powietrza od DNA Filter i włoski układ wydechowy SC-Project.
Ekipa Rover Works Custom Paint pomalowała zbiornik paliwa na jasne srebro, dodając tylko delikatne szparunki. Nie ma tu mrocznej czerni znanej z poprzednich motocykli, a i tak nie da się pomylić projektu Rough Crafts z żadnym innym.
Nie wiem Mariusz, nie wiem
Tylko po co ta nazwa „Bayern Madness”, nawiązująca do wszystkich Lewandowskich, Beckenbauerów, Muellerów i innych milionerów biegających za napompowanym balonem obszytym skórą? Nie wiem, doprawdy nie wiem. Jest przecież na świecie tyle eleganckich sportów: MotoGP, WSBK, BSB, czy chociażby Isle of Man TT.
Zdjęcia: JL Photography







