fbpx

Ludzkość wymyśliła tak wiele aktywności motocyklowych, że prawdopodobnie życia nam nie wystarczy, by opanować je wszystkie. Na pewno jednak warto spróbować trialu, który nie tylko przybliży cię do bycia motocyklistą doskonałym. Argumentów za trialem jest znacznie więcej. Oto i one.

Logika zazwyczaj podpowiada nam, że im szybsza jazda, tym większe emocje. W większości przypadków jest to prawda, ale są też wyjątki, a trial motocyklowy jest tego najlepszym przykładem. Ten sport przez 90% czasu największą frajdę sprawia, gdy jeździ się wolno. Sama dyscyplina polega zresztą na bardzo precyzyjnej jeździe, po sztucznych przeszkodach, takich jak betonowe kręgi, płyty czy opony, ale też w naturalnym terenie, który jest chyba najbardziej atrakcyjny. Oczywiście nie ma co postrzegać jazdy trialowej przez pryzmat tego, co robią kosmici, jak Toni Bou, Jaime Busto czy Gabriel Marcelli, bo to tak, jakby porównywać zawodnika grupy B na Speed Dayu z Toprakiem Razgatlioglu czy Marcem Marquezem. Niemniej przy pierwszym kontakcie z motocyklem bez siodełka, mimo że jazda wydaje się nieskomplikowana, zaskakuje to, jak bardzo potrafi on być z nami „połączony”. Jest to dość specyficzne uczucie, nie do porównania z żadnym innym motocyklem. Tu dosłownie masz wrażenie, że nawet zgięcie dużego palca lewej stopy wywołuje reakcję w jednośladzie. W połączeniu z tym, że te motocykle ważą około 65 kg, jazda nawet najwolniejsza staje się piekielnie satysfakcjonująca, a banan z twarzy prawdopodobnie nie zniknie ci przez cały trening. To pozornie wystarczający argument, by zakochać się w trialu, ale mamy ich jeszcze kilka.

Uniwersalna Szkoła Jazdy Terenowej

Jeśli myślisz o jeździe w terenie, trial jest fundamentem, serio. To jak nauka alfabetu przed napisaniem powieści. Trial uczy najważniejszego – świadomości oddziaływania naszych ruchów na motocykl, czytania terenu, szanowania trakcji i równowagi. Czułość tego lekkiego motocykla z ostrą geometrią daje niesamowitą świadomość tego, jak i kiedy jednoślad najlepiej „klei” się do podłoża, jak pracuje zawieszenie na przeszkodzie oraz jak operować sprzęgłem i gazem z chirurgiczną precyzją. Przez to, że prędkości i masa są niewielkie, masz przestrzeń na to, by szlifować technikę, a nie walczyć o przetrwanie. Tym bardziej, że specyfika trialówek poniekąd wymusza dbanie o precyzję – tutaj dziur w technice nie zalepisz mocniejszym dodaniem gazu.

Dla amatora enduro czy motocrossu? Bezcenne. Zamiast siłować się z motocyklem na podjazdach, zaczynasz pracować razem z nim. Dla hard endurowca? To absolutna konieczność. Dyscypliny jak Red Bull Romaniacs czy Erzbergrodeo, są w dużej mierze wygrywane przez ex-trialowców, takich jak Jonny Walker, Graham Jarvis, Billy Bolt, Manuel Lettenbichler czy Mario Roman. Wszyscy ci wymiatacze po raz pierwszy mieli styczność z motocyklami właśnie dzięki trialowi. Co ciekawe, chyba zaraz po hard enduro, najwięcej benefitów z trialu widocznych jest w jeździe ADV, gdzie wyczucie balansu i dbanie o trakcję to klucz do sukcesu.

Wyczucie każdego motocykla. Dosłownie każdego

To może być zaskoczeniem, ale trial niewiarygodnie poprawia technikę jazdy… po asfalcie. Jak to możliwe? Przez wspomnianą wcześniej zwiększoną świadomość tego, jak drobne ruchy ciała oddziałują na motocykl. Uczysz się operować balansem ciała w sposób niemal podświadomy i okazuje się, że czarodziejski przeciwskręt to nie jedyna technika, za pomocą której wpływasz na prowadzenie motocykla.

Ta zwiększona świadomość swoich ruchów i reakcji maszyny przekłada się na wszystko. Na motocyklu szosowym nagle odkrywasz, że jazda staje się płynniejsza, wyczucie przyczepności na mokrym jest bardziej intuicyjne i masz znacznie więcej pewności siebie przy ciasnych, wolnych manewrach np. w korku. Trial uczy spokoju i precyzji, które są na wagę złota w każdym typie motocyklizmu. Mało tego, gdy zdarzy ci się uślizg lub inne wyjście poza strefę komfortu, masz większą szansę na prawidłową reakcję, bo przećwiczyłeś to już na trialu w kontrolowanych warunkach.

Siłownia, ale z silnikiem

Godzina solidnego treningu trialowego to wycisk, jakiego nie da ci wiele innych sportów. To nie jest jazda na siedząco. Cały czas pracujesz na nogach, balansujesz ciałem, używasz rąk do precyzyjnej kontroli kierownicy, a przede wszystkim – potężnie angażujesz mięśnie głębokie. Tym samym przy amatorskiej jeździe trialowej nie narażasz swojego ciała na mocne obciążenia stawów, jak w MX czy enduro. Czyli trial to praktycznie samo zdrowie. Utrzymanie równowagi na niestabilnym podłożu, podskoki, dynamiczne „strzały” ze sprzęgła – to wszystko buduje siłę funkcjonalną, wytrzymałość i kondycję. To swego rodzaju motocyklowa joga połączona z crossfitem.

Małe ryzyko, duża zabawa

Trial w amatorskim wydaniu jest prawdopodobnie najbezpieczniejszą dyscypliną motocyklową. Dlaczego? Przez prędkość, a w zasadzie jej brak. W trialu rzadko kiedy przekraczasz prędkość szybkiego marszu. Trening zazwyczaj polega na precyzji, a nie na „odwijaniu”. Ewentualne upadki są zazwyczaj niegroźne i kończą się na kilku siniakach.

Trial możesz uprawiać wszędzie

To jedna z największych zalet. Aby trenować motocross – potrzebujesz toru. Aby trenować enduro – potrzebujesz legalnych tras i wielu kilometrów lasu. Aby trenować trial – wystarczy nawet kawałek twojego ogródka. Do tego kilka palet, parę starych opon, niewielkie wzniesienie czy nawet kłoda drewna – to wszystko, czego potrzebujesz, by zacząć budować sekcję treningową. Trial można uprawiać niemal wszędzie (oczywiście z poszanowaniem prawa i własności), co sprawia, że trening jest niezwykle dostępny. A jeśli już zachcesz czegoś więcej, to motocykle trialowe są dużo cichsze i robią mniej szkód niż enduraki i crossówki, więc łatwo znajdziesz rozsądne miejsce do trenowania lub wycieczek. Bo trial to nie tylko trening sportowy, ale wbrew pozorom to też świetny turystyk w górzystych terenach.

Trial to prawdopodobnie najtańszy motorsport

Spójrzmy prawdzie w oczy – nowe motocykle enduro czy ADV są drogie. Motocykl trialowy, zwłaszcza używany, to zupełnie inna półka cenowa. Za ułamek ceny nowego „wypasionego” turystyka, możesz kupić w pełni sprawną, gotową do treningu maszynę trialową. Ponieważ w tym sporcie nie liczy się rocznik, a stan techniczny, kilkuletni motocykl jest absolutnie wystarczający, by nie tylko zacząć tę przygodę, ale i przez lata czerpać z niej radość. Jasne, użyteczność trialu jest ograniczona. Co prawda wiele trialówek ma homologacje drogową, ale do pracy takim jednośladem nie pojedziesz. Niemniej, jeśli wsiąkniesz w trial, to z pewnością przyznasz, że jest to do przełknięcia

Życie z trialem jest proste

Motocykle trialowe są proste i wytrzymałe, ale jednocześnie dopracowane. Ich zadaniem jest wytrzymywać upadki i uderzenia. Proste silniki, głównie dwusuwowe, są niemal pancerne i łatwe w serwisie. Nie ma tu skomplikowanej elektroniki czy drogich plastików, które pękają od samego patrzenia. Co więcej, zużycie podzespołów jest minimalne. Opony trialowe, ze względu na niskie prędkości i specyficzną konstrukcję, wytrzymują niewiarygodnie długo. Motocykl pali symboliczne ilości benzyny. To sprzęt, który kupujesz raz i cieszysz się nim latami, koncentrując się na jeździe, a nie na kosztach. Nie znaczy to oczywiście, że jest bezobsługowy – czasem trzeba umyć filtr, zmienić olej, czy wymienić jakieś łożysko, ale dzięki minimalistycznej budowie masz do wszystkiego łatwy dostęp. Tym samym serwisowanie, nawet samodzielne, jest bajecznie proste.

Jeśli te argumenty do ciebie przemówiły, to pewnie zastanawiasz się co dalej – gdzie i jaki motocykl kupić, od czego zacząć itd. Jeszcze kilka lat temu w Polsce dostępność motocykli do trialu była dość ograniczona, ale obecnie nie ma z tym problemu. Na pewno sprawę ułatwi sięgnięcie po motocykle renomowanych producentów, takich jak chociażby GasGas, które od dekad są jednymi z najpopularniejszych trialówek. Mówiąc też, że wszystko jest dostępne, mam na myśli nie tylko motocykle, ale i wiedzę, tory oraz społeczność. Trial skupia się już nie tylko na południu kraju – trialowcy trenują i jeżdżą w całej Polsce. No i zapomniałbym o jeszcze jednym argumencie, by zainteresować się trialem – to jedna z najmilszych społeczności motocyklowych w Polsce, serio.

KOMENTARZE