W redakcji kupiliśmy w tym roku już jedną Husqvarnę i ani trochę tego nie żałujemy. Ruszyła ostra wyprzedaż dużego Svartpilena, więc zdecydowanie warto się temu przyjrzeć.
Nie będziemy przynudzać o ścisłym powiązaniu marki Husqvarna z KTM-em. Ważne, że linie produkcyjne ruszyły, a to oznacza, że trzeba zrobić miejsce w magazynach na nowe motocykle. Dlatego Husqvarna zdecydowała się na bardzo duże obniżki cen. W redakcji skorzystaliśmy z tej opcji na początku sezonu i kupiliśmy Svartpilena 125, którego kochamy. To rewelacyjny sprzęt z topowym wyposażeniem, za cenę motocykli z nieco niższej półki. Film z zakupu możecie obejrzeć na dole strony lub tutaj.
Teraz na takiej samej zasadzie możecie wyrwać Svartpilena 801. Wsparcie od producenta wynosi 11 000 złotych, co przekłada się na cenę 42 000 złotych zamiast 53 tysięcy… Nie jest to jednak sztywna cena. Wystarczy zadzwonić do najbliższego dilera lub trochę poklikać w Internecie i znajdziecie oferty z trójką z przodu… Szczerze? Jeżeli chcecie trochę dzikiego, a przede wszystkim unikalnego naked bike’a, to o lepszą okazję będzie trudno.
Może to i jest artykuł sponsorowany, ale naszych wrażeń z jazdy nie da się kupić. Husqvarnę Svartpilen 801 swego czasu przetestował Daniel „Buła” Bukowski, a artykuł odnajdziecie tutaj:
Możecie też przeczytać krótkie streszczenie poniżej lub po prostu znaleźć najbliższego dilera wchodząc na stronę https://www.husqvarna-motorcycles.com/en-pl/dealer-search.html
Skrót testu Daniel Bukowskiego:
Test Husqvarny Svartpilen 801 zaczął się od sporego sceptycyzmu. Jednak kręte, górskie drogi w okolicach Marsylii szybko udowodniły, jak bardzo Buła się mylił. Tempo narzucane przez prowadzących było totalnie „odklejone” od zasad bezpieczeństwa, a Svartpilen – lekki, zwinny i niezwykle posłuszny – okazał się stworzony do jazdy nierozsądnej w stylowym wydaniu.
Pierwsze wrażenia po zajęciu miejsca za kierownicą są pozytywne: niska masa, nisko umieszczony środek ciężkości i siedzenie na wysokości 850 mm tworzą ergonomię sprzyjającą pewnemu prowadzeniu. Wyprostowana pozycja z lekko sportowym akcentem pasuje do dynamicznej jazdy, choć motocykl nie zachęca do off-roadu – scramblerowa stylistyka jest tu raczej estetyczną inspiracją. Starannie wykonane nadwozie, minimalistyczne podejście do plastików i industrialny charakter wyróżniają 801-kę na tle konkurencji.
Prawdziwa magia zaczyna się jednak w zakrętach. Svartpilen wręcz zaskakuje zwinnością – ciasne łuki pokonuje z lekkością dużo lżejszych maszyn. Daniel podkreślał świetną współpracę zawieszeń WP APEX z oponami Pirelli MT 60RS, którym początkowo nie ufał. Regulacje widelca za pomocą motylków okazały się wyjątkowo praktyczne i dało się dostosować motocykl do tempa jazdy. Na pochwałę zasługują także stabilność podwozia oraz skrzynia z dwukierunkowym quickshifterem – precyzyjna, szybka i bardzo intuicyjna.


Silnik o mocy 105 KM i 87 Nm to jeden z najmocniejszych punktów Huski. Jednostka pracuje niezwykle elastycznie – od dolnego zakresu aż po czerwone pole ciągnie równo i pewnie, bez słabszych momentów. Zaskakuje również niskim spalaniem. Elektronika, mimo że rozbudowana, nie przytłacza – czytelny wyświetlacz i intuicyjne menu pozwalają na zmianę większości parametrów podczas jazdy. Systemy ABS i kontrola trakcji działają w trybie cornering, a funkcja anti-wheelie umożliwia precyzyjne ustawienie stopnia unoszenia przedniego koła.
W warstwie technicznej uwagę zwraca lekka konstrukcja nowego silnika, stalowa rama typu open oraz charakterystyczny aluminiowy wahacz. Zawieszenia WP i układ hamulcowy J.Juan zapewniają solidną pracę, choć Buła wolałby bardziej agresywne klocki hamulcowe. Komfort jest wystarczający na krótkie i średnie dystanse, ale siedzenie na dłuższą metę okazuje się twarde.
Ostatecznie Svartpilen 801 okazuje się motocyklem, który – mimo początkowych uprzedzeń – potrafi oczarować. Jest dynamiczny, wszechstronny i daje masę frajdy, szczególnie na krętych drogach. W codziennym użytkowaniu sprawdzi się równie dobrze, zachowując pazur i charakter, który może zaskoczyć nawet doświadczonych motocyklistów. Jedyną wadą testu był fakt, że tempo jazdy nie pozwoliło autorowi zobaczyć nic poza drogą – ale banan na twarzy po zakończeniu testu mówił wszystko.
Jak kupowaliśmy Svartpilena 125? Zobacz tutaj:



