W zmiennych warunkach podczas weekendu WSBK w Aragonii różne były też strategie doboru opon przez zawodników. Świetnie spisały się nie tylko przejściówki Pirelli, ale też opony kwalifikacyjne.
Podczas inauguracji sezonu 2021 World Superbike w Aragonii, Pirelli dostarczyło zawodnikom całą gamę opon. Do dyspozycji mieli w sumie sześć różnych typów opon przednich i tyle samo tylnych, w tym po mieszance typu „wet” oraz „intermediate”.
Zawodnicy WSBK mogli przebierać w slickach, bo Pirelli przywiozło na MotorLand Aragon cztery różne mieszanki na przód oraz na tył. Wśród nich nie brakowało nowości: miękki przód o nazwie Z0628 to nic innego, jak nowsza wersja standardowej opony. Model spod litery Z ma jednak nową strukturę, poprawiającą wyczucie przodu i dającą większe wsparcie w środku i na wejściu w zakręt. Każdy zawodnik otrzymał aż dziewięć takich opon, więc nie było mowy o tym, że preferowanej mieszanki zabraknie w kluczowym momencie weekendu.
Ponadto, Pirelli zdecydowało się na dostarczenie super-miękkiej opony na tył, która miała pomóc w uzyskiwaniu jeszcze lepszych czasów w sobotniej sesji Superpole. Model Y0449 zadebiutował w trakcie rundy na Laguna Seca w 2019 roku i użyto go tylko raz. Teraz zdecydowano się wykorzystać go ponownie, bo opona zapewnia jeszcze lepsze osiągi, aniżeli poprzednie opcje rozwijane wyłącznie pod sesję Superpole. Jako że każdy zawodnik dostał po jednej takiej oponie, nic dziwnego, że wszyscy użyli jej dopiero pod koniec sobotnich kwalifikacji.
Okazało się, że opona faktycznie spełniła swoje zadanie, bo Jonathan Rea zatrzymał stoper na wyniku 1’48.458 i o ponad trzy dziesiąte sekundy poprawił dotychczasowy rekord toru MotorLand Aragon z 2020 roku. Poniżej rekordu pojechał też zresztą drugi w kwalifikacjach Scott Redding.
Jeszcze ciekawiej było w niedzielnych zmaganiach, bo we wszystko postanowiła wmieszać się pogoda. Na świeczniku znaleźli się nie tylko zawodnicy, ale też opony. W wyścigu Superpole większość (poza TOP4) pojechała na pełnych deszczówkach i słono za to zapłaciła. Jedynie Michael van der Mark zaryzykował i założył slicki, dzięki którym awansował z piętnastego na piąte miesjce!
Po południu, w drugim wyścigu, większość pojechała już na przejściówkach – wyjątkiem byli właśnie Scott Redding, a także Jonas Folger. Tuż przed startem wydawało się, że wybór „intermediatów” to strzał w kolano. Jeszcze na polach startowych, Chaz Davies pokazywał swojej ekipie, że będzie chciał zjechać na zmianę opon. Michael Ruben Rinaldi zaryzykował i zjechał po slicki po kółku rozgrzewkowym, ruszając tym samym z alei serwisowej.
Ryzyko opłaciło się, bo Redding wygrał z blisko dziesięciosekundową przewagą. Jonas Folger awansował z osiemnastego pola startowego na… ósme miejsce na mecie. „Powiedziałem sobie, że jeśli możemy jechać na przejściówkach, to możemy też założyć slicki. Nie mieliśmy nic do stracenia. Mieliśmy dużo problemów, więc stwierdziliśmy, że zakładamy slicki, bo i tak nic nie stracimy. Na koniec okazało się, że to był najlepszy możliwy wybór” – mówił Niemiec.
Jak z kolei zaznaczał Giorgio Barbier, dyrektor Pirelli Moto Racing, on sam rekomendował przed startem drugiego wyścigu użycie „intermediatów”, chociaż tor był mokry. „Wielu mówiło, że tor jest bardziej mokry, niż rano, więc trzeba wykorzystać pełne deszczówki” – mówił. Ostatecznie niemal wszyscy zaufali jego radom, a niektórzy podjęli nawet jeszcze większe ryzyko.
„Według mnie to ryzyko (by użyć slicków) było odpowiednio skalkulowane, co udowodnił w porannym wyścigu Superpole Michael van der Mark. Na koniec był tak szybki, że gdyby wyścig miał jeszcze pięć okrążeń, to on by wygrał. Redding zaryzykował przed drugim wyścigiem, podobnie jak Folger. I sięgnęli po świetne rezultaty”.
Co ciekawe, przejściówki wytrzymały trudy wyścigu liczącego 18 okrążeń i rozgrywanego na przesychającej nawierzchni. Mało tego, „intermediaty” nie tylko się nie rozpadły, ale do końca zapewniały odpowiednią przyczepność. Za dowód niech świadczą czasy okrążeń drugiego na mecie Jonathana Rea – pierwsze szybkie kółko przejechał w czasie 1’55.475, a na ostatnim uzyskał wynik 1’54.080.
„Wiemy, że w szczególnych warunkach, ta opona zapewnia niesamowite wyniki i jest bezpieczna. W drugim wyścigu, w przypadku użycia pełnych deszczówek, ryzykiem nie jest to, że nie dojedziesz do mety, a to, że pod koniec będziesz się mocno ślizgał. Wydawało się też, że jazda na slickach jest wykluczona, więc przejściówki były najlepszym wyborem” – dodawał Barbier w wywiadzie dla WorldSBK.com.
Kolejna runda WSBK odbędzie się już w najbliższy weekend w Estoril. Miejmy nadzieję, że tym bardziej pogoda będzie dla zawodników bardziej łaskawa i obędzie się bez oponowej ruletki.