To już oficjalne – śmierć Carlina Dunne’a w 2019 roku zakończyła erę udziału motocykli w imprezie Pikes Peak International Hill Climb. Dyrekcja wyścigu poinformowała, że wobec braku możliwości zapewnienia zawodnikom na jednośladach nawet względnego bezpieczeństwa, do rywalizacji na słynnej górze będą dopuszczone jedynie samochody.
Pikes Peak to góra w południowej części Gór Skalistych, w stanie Kolorado. Na jej szczyt prowadzi bardzo kręta droga, składająca się z aż 156 zakrętów. Od 1916 roku odbywa się tam doroczna impreza zwana „wyścigiem do chmur”, w której zawodnicy mają za zadanie jak najszybsze dotarcie na metę położoną w pobliżu wierzchołka góry. Choć od samego początku jest to rywalizacja przede wszystkim kierowców samochodów w różnych klasach, to towarzyszące im wyścigi motocyklistów na dobre wpisały się już w klimat imprezy.
Trasa na Pikes Peak początkowo była w całości szutrowa, z biegiem lat zaczęto ją w coraz większej części asfaltować. Obecnie jest już utwardzona na całej długości. Nowa nawierzchnia zaczęła przyciągać zawodników na coraz mocniejszych i szybszych motocyklach szosowych. Wobec rosnącej liczby wypadków śmiertelnych wśród motocyklistów dyrekcja wyścigu wykluczyła z niego maszyny typowo sportowe, wprowadzając obowiązek korzystania z motocykli z płaską kierownicą i wyprostowaną pozycją. Po tej decyzji triumfy zaczęły święcić powernakedy i motocykle zbudowane na bazie dużych turystyków. Dość powiedzieć, że do dziś najbardziej usportowiona wersja Ducati Multistrady nazywa się właśnie Pikes Peak.
W ostatnich latach wielokrotnym zwycięzcą imprezy i rekordzistą trasy był Amerykanin Carlin Dunne, którego śmierć w symboliczny sposób zakończyła udział motocyklistów w „wyścigu do chmur”. W 2019 roku, jadąc premierowym wtedy Ducati Streetfighterem V4, miał w garści kolejny tytuł i rekord. Do mety zabrakło mu kilkudziesięciu metrów…
Po jego wypadku dyrekcja wyścigu zawiesiła udział motocyklistów, jak się w ostatnich dniach okazało – na dobre. Organizatorzy stwierdzili, że wobec braku możliwości zapewnienia zawodnikom bezpieczeństwa, będzie to najlepsza decyzja. Co ciekawe, z takim obrotem spraw nie zgadzała się – i nie zgadza do dziś – matka Carlina Dunne’a, która rozumiała i wspierała sportową pasję swojego syna. W jednym z wywiadów powiedziała, że jeśli wciąż są zawodnicy, którzy chcą się zmierzyć ze słynną górą i jej 156 zakrętami, powinni mieć szansę, by to zrobić.