Po ostatnich wydarzeniach z wyścigów WSBK we Francji, temat limitów torów w MotoGP i WSBK wraca jak bumerang. Tym bardziej, że MotoGP właśnie jedzie na jeden z najgorszych obiektów pod tym względem – Misano World Circuit Marco Simoncelli. Ostatnio w WSBK Toprakowi Razgatlioglu odebrano zwycięstwo, choć nic nie zyskał nad Jonathanem Rea, a nawet stracił. Ale czy z takich sytuacji jest w ogóle rozsądne wyjście?
Na skróty:
Toprak Razgatlioglu traci zwycięstwo
Dyskusja o limitach toru wróciła jak bumerang po weekendzie World Superbike na Magny-Cours. To tam lider generalki Toprak Razgatlioglu i sześciokrotny mistrz Jonathan Rea ostro walczyli o zwycięstwa we wszystkich trzech wyścigach. I to Turek trzykrotnie mijał metę na pierwszym miejscu, ale sięgnął tylko po dwa triumfy.
Po raz pierwszy w tym roku, zawodnik Yamahy sięgnął po hat-tricka. Dzięki temu jego przewaga w klasyfikacji generalnej nad Rea wzrosła do 13 punktów. Kilka godzin po drugim wyścigu, gdy opadł już kurz walki, Toprakowi odebrano zwycięstwo w wyścigu Superpole.
Sędziowie orzekli, że Turek przekroczył limity toru na wyjściu z zakrętu 180, z którego potem pod górkę dojeżdża się do szykany Imola. Na ujęciach z motocykla Rea widać, że Razgatioglu faktycznie minimalnie przejechał po wąskim pasku zielonego oddzielającego tor od trawy. W konsekwencji Torapk spadł na drugie miejsce i z przewagi 13 punktów zrobiło się tylko 7 „oczek” zapasu nad Rea.
Co ciekawe, „przewinienie” Razgatlioglu nawet nie zostało początkowo zanotowane przez dyrekcję wyścigową. Ta zajęła się tematem dopiero, gdy Kawasaki złożyło oficjalny protest. To wtedy sędziowie orzekli, że Toprak przekroczył limity toru i odebrali mu zwycięstwo w wyścigu Superpole. Nie miało znaczenia, że Turek nic na tym nie zyskał, a nawet wybiło go to z rytmu, bo w kolejnej szykanie Rea go wyprzedził.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, że wyniki wyścigu Superpole zmieniono już po wyścigu numer dwa. A przecież Toprak startował do niego z pole position, dzięki wygraniu w sprincie. W teorii, biorąc pod uwagę nowe wyniki, to Rea powinien ruszać z pierwszego pola.
🤏 Find out how fine margins cost @toprak_tr54 Superpole Race win!#FRAWorldSBK 🇫🇷 pic.twitter.com/0RWk2Z7F6X
— WorldSBK (@WorldSBK) September 5, 2021
Razgatlioglu vs Rea – wszystkie chwyty dozwolone
Mały przerywnik. Toprak to tak naprawdę pierwszy zawodnik od dawna, który jest w stanie stawić skuteczny opór duetowi Rea i Kawasaki w World Superbike. Brytyjczyk zdominował rywalizację w ostatnich sześciu sezonach i niczym w Formule 1 triumfy Lewisa Hamiltona zaczęły już nudzić, tak samo jest i w Superbike’ach.
Jak na ironię, Razgatlioglu miał być przecież nową gwiazdą Kawasaki, ale odszedł rok temu do Yamahy. Trochę zatem nie dziwi, że Kawasaki chwyta się wszystkiego, by pokonać rywali. Ale jesteśmy przekonani, że w podobnej sytuacji Yamaha postąpiłaby dokładnie tak samo. W tym przypadku, choć sami nie przyznalibyśmy kary Toprakowi, to zgadzamy się ze stwierdzeniem, że winić trzeba przepisy, a nie Kawasaki.
Wściekłości nie jednak szef Yamahy Paul Denning: „Jeśli Kawasaki chce grać w ten sposób, być może atmosfera sportowa trochę się zmieni”. Zapowiada się, że Yamaha także nie będzie już powstrzymywała się z protestami…
Milimetr czy centymetr – to już nie ma znaczenia
Dokładne egzekwowanie limitów toru stało się jednak powszechne dopiero dwa lata temu. W tym roku temat wraca pod dyskusję jak bumerang, bo sędziowie są jeszcze bardziej restrykcyjni. W MotoGP wprowadzono bowiem nowe czujniki, które automatycznie sprawdzają, czy zawodnik wyjechał poza tor, czy też nie. W WSBK nadal jednak nie zastosowano czujników i wszystko oceniane jest „na oko”.
Jeszcze w sezonie 2020 trzeba było wyjechać całym kołem poza tor, by czas anulowano. Jeśli opona minimalnie stykała się z betonkami, nie było problemu. Teraz wystarczy minimalnie wylecieć poza tarki, a czas okrążenia jest anulowany. Boleśnie przekonał się o tym chociażby w kwalifikacjach w Portugalii Maverick Vinales, którego najlepszy rezultat usunięto. Startował z dwunastego pola, zamiast… z pierwszego.
We talk about the fine margins in MotoGP at the moment. But none as fine as this. Viñales' rear wheel triggered the track limits sensors. Now starts 12th even though his final lap was fast enough for pole. pic.twitter.com/f5unlvc0NV
— Neil Morrison (@NeilMorrison87) April 17, 2021
Anulowanie czasu albo strata pozycji
W przypadku „wyjechania na zielone” podczas treningów czy kwalifikacji, karą jest anulowanie danego czasu okrążenia. W wyścigu po trzech takich przygodach zawodnik otrzymuje ostrzeżenie, a po pięciu – musi przejechać przez tzw. długie okrążenie. W przypadku wyjechania poza tor na ostatnim okrążeniu, kierowca musi oddać pozycję.
Ten przepis o oddaniu pozycji wprowadzono po wyścigu Moto2 na Misano w 2019 roku. Wtedy Augusto Fernandez wyjechał na zielone w szybkim, prawym zakręcie Curvone. Dwa zakręty później wyprzedził Fabio Di Diannantonio i ostatecznie sięgnął po zwycięstwo.
Sytuację dokładnie przeanalizowano, a Fernandez utrzymał zwycięstwo. Aby jednak uniknąć podobnych przypadków w przyszłości, wprowadzono zasadę o anulowaniu czasu albo o konieczności przejechania tzw. długiego okrążenia, jeżeli zawodnik wielokrotnie wyjeżdża na zielone w trakcie wyścigu. W WSBK zasady zastosowano dopiero od sezonu 2020.
Jeśli chodzi o wyścigi, jest jednak mały szczegół. W MotoGP jeszcze w zeszłym roku organizatorzy zastrzegli sobie, że pozycji się nie traci, jeśli „straciło się na manewrze sporo czasu”. Tak było podczas pamiętnego GP Styrii 2020, gdy trzeciej lokaty nie stracił Pol Espargaro, choć zdrowo przesadził w ostatnim zakręcie. Sędziowie orzekli jednak, że nie zyskał nic na tym manewrze. O oddaniu pozycji nie było więc mowy.
W sytuacji takiej, jak Razgatlioglu znalazło się jednak kilku zawodników. W 2020 roku, także na Red Bull Ringu Jorge Martin stracił triumf w Moto2, bo wyjechał na zielone na ostatnim okrążeniu. Choć bardziej adekwatne byłoby tu określenie „zahaczył o zielone”.
Czy jest rozwiązanie?
Przyznajemy szczerze, że nie jesteśmy zwolennikami aż tak dokładnego mierzenia, czy zawodnik przekroczył limit toru, czy też nie. Z drugiej, jest to najbardziej sprawiedliwa opcja – dotykasz zielonego, to tracisz.
Z pewnością zastanowilibyśmy się jednak nad rozsądniejszym operowaniem zieloną farbą wokół tarek. Są zakręty, w których porcja asfaltu i zielonej farby są niezbędne, bo wypadek w tym miejscu – np. na mokrej trawie – byłby bardzo niebezpieczny. Niejednokrotnie takie „wyjazdy” robione są jednak w mocno nieprzemyślanych miejscach. Włodarze toru Magny-Cours już orzekli, że przyjrzą się, czy wszystkie „zielone miejsca” są niezbędne. Na pewno warto byłoby też przyjrzeć się limitom toru na Red Bull Ringu, bo wielu zawodników na nie narzekało, a także na Misano….
Jednocześnie poważnie zastanowilibyśmy się nad zasadą o automatycznej stracie pozycji w przypadku wyjechania na zielone na ostatnim okrążeniu. Tu bowiem do akcji powinni wkroczyć sędziowie i analizować takie przypadki indywidualnie. Jeśli zawodnik nie zyskał czasu, nie ma mowy o oddawaniu lokaty.
Wracając jeszcze na chwilę do pojedynku Rea-Razgatioglu. Mamy tylko szczerą nadzieję, że ten incydent nie zaważy na losach tytułu mistrzowskiego. Jeśli Jonathan sięgnie po tytuł dzięki zyskaniu tych sześciu punktów w wyścigu Superpole, może rozpętać się prawdziwa wojna…