Przebywający na „urlopie” od MotoGP, Andrea Dovizioso ma za sobą kolejne testy na Aprilii. Tym razem odbyły się one w deszczu na torze Mugello. Podobno jednak nie ma mowy o „dzikich kartach” w sezonie 2021.
Andrea Dovizioso po ubiegłym sezonie udał się na „przerwę”, jak sam to nazywał, od MotoGP. Włoch w tym roku regularnie trenuje na motocrossie i otwarcie mówi o tym, że chce wrócić do Grand Prix w sezonie 2022. Żeby nie wypaść z formy, właśnie zaliczył drugą sesję testową na Aprilii.
Pierwszy raz motocykl RS-GP Włoch sprawdził w kwietniu podczas prywatnych prób w Jerez. Czasów notowanych przez trzykrotnego wicemistrza świata MotoGP nie podawano, ale podobno „były interesujące”. Po wszystkim etatowy zawodnik Aprilii Aleix Espargaro zaznaczał też, że uwagi przekazywane przez Doviego były niemalże identyczne, jak jego.
Tym razem próby odbyły się na torze Mugello, jednak pogoda nie dopisała – przez prawie całe dwa dni w Toskanii padało. Przez to Andrea nie był w stanie przekazać inżynierom mnóstwa informacji o RS-GP, ale był w stanie popracować nad swoją pozycją na motocyklu i jego ogólnym wyczuciem. Jak się okazało, w tym obszarze Włoch zaliczył z producentem z Noale spory postęp.
„Po ostatnich testach wstrzymywałem się z wyciąganiem konkretnych wniosków, bo to był tylko test zapoznawczy. Myślę, że byłoby błędem, gdybym zrobił to teraz, po dwóch dniach jazdy w deszczu. Oczywiście mam pewne pomysły, ale myślę, że najlepiej byłoby mieć jeszcze jedną szansę, by lepiej zrozumieć Aprilię” – dodawał.
Producent z Noale nie wyklucza jednak, że wraz z Dovizioso już w przyszłym miesiącu zaliczy kolejną sesję testową. Jednocześnie sam Andrea zaznaczył, że o „dzikich kartach” raczej nie ma mowy. Nawet pomimo tego, że Aprilia ma na sezon do dyspozycji aż sześć takich możliwości.
W tym momencie najlepszy zawodnik Aprilii w MotoGP, Aleix Espargaro zajmuje siódme miejsce w mistrzostwach z dorobkiem 35 punktów. Włoski producent zajmuje z kolei lokatę numer cztery – przed Hondą i KTM-em – wśród konstruktorów.






