Podczas gdy Europa i Ameryka coraz chętniej stawiają na motocykle elektryczne, Chińczycy idą w kierunku zgoła przeciwnym. Coraz więcej producentów z Państwa Środka intensywnie pracuje nad dużymi spalinowymi silnikami, oscylującymi w okolicach litra pojemności. Ciekawe co z tego wyniknie?
Już w ubiegłym roku chińsko-włoskie Benelli potwierdziło plotki o mocno zaawansowanych pracach nad trzycylindrowym silnikiem 900 ccm i jego czterocylindrowym odpowiednikiem 1200 ccm, bazujących na starszej generacji jednostek F4 budowanych przez MV Agusta. Współpraca koncernu QianJiang z MV Agusta jest szeroko zakrojona i ma polegać nie tylko na „użyczeniu” konstrukcji, ale głównie na dystrybucji włoskich motocykli na ogromnym rynku chińskim.
Benelli poszło jednak dalej i wprowadza do oferty najmocniejszy silnik motocyklowy, jaki kiedykolwiek wyprodukowano w chinach. Czterocylindrówka QJ 1200 ma dysponować mocą 137 KM i zastosowano ją między innymi w turystycznym modelu BJ 1200 GT, który miał już swój debiut na rynku wewnętrznym.
Chodzą też plotki, że ta sama jednostka napędowa ma być montowana w „wyprawówce” Benelli TRK. Póki co koncern zaprezentował niedawno wersję TRK 800, ale jak widać apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to Benelli może srogo namieszać w tym ostatnio najmodniejszym segmencie.
Lubiany przez nas i coraz bardziej aktywny na polskim rynku Zontes stawia na inne rozwiązanie. Ta firma specjalizująca się do tej pory w niedużych pojemnościach 125-300 ccm, stawia na konstrukcje trzycylindrowe. Inżynierowie pracują równolegle nad dwiema jednostkami: 650 i 1000 ccm, które mają być zaprezentowane jeszcze w tym roku.
Całkowicie nieznana u nas firma Zeths, specjalizująca się do tej pory w produkcji motocykli z silnikami V2 o pojemnościach 250 ccm, ma już niemal ukończony projekt cruisera z litrowym silnikiem. W tym wypadku zadanie nie było wyjątkowo trudne, bo jednostka Zethsa ZT 1000 wygląda niemal identycznie jak silnik Indiana montowany w Scoucie Sixty. Mało tego – nie tylko wygląda bardzo podobnie, ale ma również niemal identyczne parametry. Chińczykom udało się wycisnąć z jednostki 81 KM przy 8 000 obr./min (Indian 79 KM przy 7 200 obr./min). Generalnie całość motocykla bardzo przypomina Indiana, ale wg wschodniej filozofii nie jest to kopiowanie, czy mówiąc wprost kradzież intelektualna, tylko hołd składany twórcom doskonałego dzieła. No cóż, co kraj to obyczaj. Silnik ma trafiać do trzech wersji motocykla – bobber, tracker i chopper, ale producent odgraża się, że niebawem pokaże także jednostkę 1200 ccm.
Dla motocyklistów z Europy rynek chiński to absolutna „terra incognita” i co i rusz ze zdumieniem odkrywamy nowe marki, których poziom produkcji mógłby zawstydzić niejednego europejskiego wytwórcę. Nie możemy jednak przy tym zapominać, że Chiny są największym na świecie producentem motocykli z napędem elektrycznym. Tamtejszy rynek jest tak ogromny i chłonny, że przyjmie praktycznie każdą ilość jednośladów, niezależnie od ich źródła napędu, więc producenci zarówno tych spalinowych , jak i akumulatorowych mogą jeszcze przez wiele lat być spokojni o swoją przyszłość.