Motocykle enduro jakoś nie mogą zdobyć sobie miejsca na polskim rynku. Zdawałoby się wymarzone na polskie „drogi”, dużo tańsze od obudowanych „przecinaków”, proste w obsłudze i eksploatacji, powinny zyskać sobie wielu zwolenników. Niestety, podbiły serca motocyklistów, i owszem, ale w krajach, gdzie setkę nowych motocykli sprzedaje się w, powiedzmy, tydzień, a nie przez cały rok.
Terenowe Suzuki dawno zyskały sympatię zwolenników bliższego kontaktu z naturą. Niezawodne, lekkie, wytrzymałe i, co ważne, tańsze niż motocykle konkurentów znane są nie tylko w świecie motocyklowych globtroterów, ale i sobotnio-niedzielnych „wycieczkowiczów”. Jednym z takich motocykli dla weekendowych „endurzystów” było Suzuki DR 650R. Po wielu latach doczekało się ono godnego następcy. 










