fbpx

Czy pieniądze rodziców wydawane na treningi ich dzieci w wysokobudżetowych dyscyplinach sportu, takich jak motocross, idą po prostu na “rozrywkę dla elit”? Na to nieprzyjemne, ale coraz częściej padające pytanie kapitalnie odpowiedział ojciec jednego z młodych zawodników, Rafał Zaremba.

Nie ma co ukrywać, że w porównaniu z innymi dziedzinami sportu, uprawianie jednej z dyscyplin motocyklowych jest zwyczajnie bardzo drogie. Zakup i serwis maszyny, zakup stroju, transport, opłaty za treningi i udział w zawodach… To wszystko kosztuje i są to naprawdę konkretne, wielotysięczne sumy.

W związku z tym dosyć łatwo, zwłaszcza w obecnych, niepewnych czasach, spotkać się z falą niezrozumienia co do zasadności wydawania takich kwot. Tym bardziej, jeśli do wyboru pozostają dyscypliny znacznie tańsze, takie jak chociażby gry zespołowe. 

 

Rafał Zaremba, ojciec startującego w motocrossie Dawida, tegorocznego mistrza Polski, pod koniec zeszłego roku napisał na ten temat kapitalnego posta na Facebooku. Za zgodą autora cytujemy całość:


Jeden z moich kolegów zapytał:

“Dlaczego płacisz tyle pieniędzy na Dawida, żeby bawił się w motocross?”  

Muszę przyznać, że nie płacę za to, żeby Dawid jeździł na motocyklu.

“Więc jeśli nie płacisz za zabawę motocyklem, to za co płacisz?”

  • Płacę za te chwile, kiedy moje dziecko jest tak zmęczone, że ma dość, ale mimo to kontynuuje. 
  • Płacę za te dni, kiedy moje dziecko wraca ze szkoły i jest zbyt zmęczone, żeby iść do warsztatu i umyć motocykl, ale mimo tego to robi. 
  • Płacę za to, że mój Syn uczy się być zdyscyplinowanym, skoncentrowanym i zaangażowanym w to, co lubi robić. 
  • Płacę za to, że mój syn uczy się dbać o siebie i sprzęt. 
  • Płacę za to, że mój syn uczy się współpracować z innymi, uczy się szybkiego podejmowania decyzji, kompromisu, odwagi, porażek i jak być skromnym w odniesionym sukcesie. 
  • Płacę za to, aby mój syn nauczył się radzić sobie z rozczarowaniem, jeśli nie osiągnie miejsca lub tytułu, które sobie zaplanował, ale mimo to wraca do codzienności i po chwili kontynuuje. 
  • Płacę za to, że mój syn uczy się wyznaczać sobie cele i daje z siebie wszystko, aby je osiągnąć. 
  • Płacę za to, że mój syn szanuje nie tylko siebie, ale także rywali, konkurentów, osoby które mu pomagają i trenerów. 
  • Płacę za to, że mój syn uczy się, że godzina po godzinie, dzień po dniu, rok po roku, przez lata musi ciężko pracować i trenować, aby zostać mistrzem i że sukces nie zdarza się w ciągu jednego dnia. 
  • Płacę za to, żeby mój syn był dumny z małych sukcesów, aby osiągać cele długoterminowe. 
  • Płacę za możliwość, jaką mój syn ma, aby umieć zaprzyjaźnić się na całe życie, tworząc wspomnienia, aby być dumnym ze swoich osiągnięć jak ja z niego. 
  • Płacę, żeby mój Syn mógł być na torze, a nie przed ekranem… 

Mógłbym kontynuować, ale mówiąc krótko, nie płacę za jazdę na motocyklu! Płacę za możliwości, które mojemu Synowi oferuje SPORT w postaci motocrossu, aby nauczyć się tego wszystkiego na dalszą drogę jego życia. Z tego, co do tej pory widziałem, uważam, że to świetna inwestycja!


W zasadzie nie mamy nic do dodania. To budżet na rozwój młodego człowieka, a nie wysokopłatna rozrywka.

KOMENTARZE