Zapraszamy na wywiad z Jonnym Walkerem o domu, WESS-ie, Megawacie i Tadeuszu Błażusiaku! Sprawdź, co powiedział nam zawodnik Red Bull KTM przed sezonem 2019!
Eliasz Dawidson: Cześć Jonny! Co cię sprowadza do Polski?
Jonny Walker: Przyjechałem do Warszawy na prezentację Leatt Protectives na sezon 2019, żeby zobaczyć, w czym będę jeździł w tym sezonie. Z Leattem jestem już od dwóch lat i podpisałem właśnie umowę na kilka kolejnych. W roku 2019 będę jeździł w pełnym ubiorze tej marki i zdecydowanie sobie chwalę rzeczy, które do tej pory przetestowałem. Są bardzo bezpieczne, a to w dzisiejszych czasach jest bardzo ważne, bo offroad stał się bardzo szybki.
Widać to było po tegorocznej serii nowo powstałego WESS’a, w którym świetnie ci szło do czasu pechowego dla Ciebie Red Bull 111 Megawatt. Co sądzisz o tym cyklu?
JW22:Jest świetny! Do tej pory nie mieliśmy mistrzostw z prawdziwego zdarzenia. Startowaliśmy w pojedynczych wyścigach, które nie były połączone. Teraz mamy ciekawą serię, co tylko zwiększa rywalizację i przyciąga nowych zawodników i kibiców. Do startu w Red Bull 111 Megawatt wszystko układało się po mojej myśli i prowadziłem w cyklu. Niestety po wypadku nie mogłem już walczyć, żeby zostać pierwszym mistrzem WESS, ale w tym roku mam zamiar wziąć odwet.
W tym roku seria będzie jeszcze „szybsza” niż w zeszłym, bo będzie więcej klasycznego enduro, chociaż nie zabraknie kilku ciężkich przystanków hard enduro. Jak czujesz się w „zwykłych rajdach”?
JW22: Bardzo dobrze, co zresztą było widać w zeszłym sezonie. Bardzo lubię enduro, bo kiedy przesiadałem się z trialówki, zaczynałem właśnie od klasycznego enduro. Startowałem w Sześciodniówce, ścigałem się w Mistrzostwach Wielkiej Brytanii i nawet zgarnąłem tytuł jakieś 5-6 lat temu. Lubię klasyczne rajdy enduro, lubię szybkie enduro, więc WESS jest serią dla mnie.
Ulubiony przystanek w serii?
JW22: Do tej pory był to oczywiście Red Bull 111 Megawatt. Klimat jak na księżycu, masa ludzi, zawsze dobra pogoda i szybka jazda. Do tego udało mi się wygrać trzy razy, więc mam dużo dobrych wspomnień z tą kopalnią. W tym roku nie ma go w kalendarzu cyklu, a poza nim nie mam ulubionych zawodów, więc zobaczymy.
Apropo trzech jedynek – co słychać u twojego sąsiada- Tadka Błażusiaka? Wpada czasami pożyczyć cukier?
JW22: Nie zdarza mu się (śmiech), ale obaj mieszkamy w Andorze, więc sporo się widujemy i trenujemy razem. Jesteśmy dobrymi kolegami i nie czuję, żebyśmy rywalizowali ze sobą, mimo że przecież ścigamy się w tych samych zawodach i obaj walczymy o tytuł.
Nauczyłeś się czegoś od niego?
JW22: Taddy jest niesamowicie zmotywowany i bardzo ciężko na wszystko pracuje. Mamy zupełnie różne style jazdy, więc odpowiadają nam różne rzeczy. Podziwiam jednak to jak ma wszystko poukładane i spełnia zamierzone cele według obranego planu.
A Ty go czegoś nauczyłeś?
JW22: Taddy chyba nie za bardzo chce się uczyć ode mnie (śmiech). Ma wypracowane już drogi i nie chce podążać innymi. W końcu jego są jedyne skuteczne 😉 Myślę, że jednak przez czas jak mieszkamy niedaleko siebie to Taddy przy mnie zdecydowanie wyluzował. Może jednak go czegoś nauczyłem?
Tęsknisz czasami za domem?
JW22: Za Anglią? Raczej nie. Wolę słońce i jeżdżenie motocyklem. Kiedy mieszkałem w Wielkiej Brytanii, widywałem się ze znajomymi czasami w nocy. Ale wiadomo, każdy ma swoją pracę, więc tego czasu i tak nie mieliśmy dla siebie zbyt dużo. Teraz do rodzinnego domu mam tylko kilka godzin lotu, więc mogę wszystko zaplanować i wrócić na trochę, gdy się stęsknię. Jestem więc rzadziej, ale teraz lepiej korzystamy z tego wspólnego czasu. Rozmawiałem z moją dziewczyną o powrocie do Anglii, gdy przestanę się ścigać, ale chyba jest nam tu za dobrze.
To już rozmyślasz o zakończeniu kariery? Chyba za dużo przebywałeś z Tadkiem!
JW22: Nie, nie, nie. Jeszcze nie myślę, żeby kończyć ze ściganiem, ale, że jest coś poza motocyklami i kiedyś taki moment po prostu przyjdzie. Nie wiem, do którego roku życia będę startował, ale mam nadzieję, że jak najdłużej. Teraz doskonale się bawię żyjąc ze ścigania na motocyklu, ale trzeba mieć z tyłu głowy, że prędzej czy później przyjdzie taki dzień.
Chociaż chyba są zawodnicy, dla których taki dzień nie przyjdzie.
JW22: Graham Jarvis!(śmiech) Faktycznie to jest chyba ewenement. Graham nie miał dużo kontuzji i chyba dlatego cały czas startuje. Teraz tempo zdecydowanie jest wyższe i jeżeli chce się walczyć o tytuł w WESS-ie, a nie wygraną w pojedyńczych zawodach to trzeba jeździć bardzo szybko i często ryzykować.
A plany na ten sezon?
Tak, jak mówiłem – walka o tytuł w WESSie! Jest duży niedosyt, więc już nie mogę się doczekać pierwszych startów i inauguracji mistrzostw w Portugali.
Po naszej rozmowie Jonny Walker rozpoczął sezon w extreme enduro zgarniając dwa drugie miejsca w Alestrem 24MX i The Tough One przegrywając z Jarvisem. Ciekawe, co będzie gdy „Jasiu” wróci już do pełnej formy?!