fbpx

Gliwice otworzyły kolejny sezon serii SuperEnduro! Polacy, na czele z Dominikiem Olszowym, ponownie dostarczyli kipiących emocji. Poza klasyczną walką łokieć w łokieć byliśmy świadkami historycznego starcia motocykli spalinowych z elektrycznymi.

SuperEnduro to jedna z najbardziej widowiskowych dyscyplin, które możemy obejrzeć na żywo w naszym kraju. Efektowny i ciasny tor powoduje, że akcja jest zagęszczona, a każdy kibic ma do niej dostęp. Wyścigi asfaltowe, crossowe, czy enduro rozgrywane są na dużych przestrzeniach, gdzie możemy obserwować co najwyżej jedną sekcję toru, czy pętli. SuperEnduro możemy porównać do żużla, w którym widzimy cały start, każde wyprzedzenie, czy wywrotkę. Może właśnie z miłości do czarnego sportu, tak dobrze idzie nam organizacja zawodów?

Przypominam, że za całą serię SuperEnduro odpowiedzialna jest polska agencja SportUp. Dodatkowo partnerem napędzającym (swoją drogą fajna nazwa) został Orlen Oil. Polska marka olejów (w tym motocyklowych) wspomaga organizację, ale przede wszystkim wzięła patronat nad Orlen Oil Kids Race. Najmłodszych uczestników tego wieczoru wystartował Bartosz Zmarzlik, który przyznał, że spoglądając na emocje rodziców związane z wyścigiem, sam się wzruszył. Wyścig pokazowy towarzyszy polskim rundom od wielu lat i to dzięki zmaganiom najmłodszych powstała kategoria Youth. Od sezonu 2025 zawodnicy w wieku 14-18 lat mogą startować na dwusuwowych motocyklach o poj. 125 ccm w kategorii zarejestrowanej przez FIM jako Mistrzostwa Świata. To ogromny krok do przodu dla wszystkich młodych zawodników.

Mamy komu kibicować

Polskie rundy są wyjątkowe przede wszystkim ze względu na kibiców. Cieszy nas to, że mamy za kogo trzymać kciuki, które w trakcie wyścigów zamieniają się w zaciśnięte pięście i dopingujące krzyki. Do wyścigów zakwalifikowało się łącznie 82 zawodników z 15 krajów. Zaczniemy od najmłodszych i sprawnie przejdziemy do głównego starcia. Wyścig Orlen Oil Kids Race wygrał Michał Wilczek, a za nim uplasowali się kolejno Samuel Stuchlik i Szymon Zawisza. Wspomniana klasa Youth miała międzynarodową stawkę i tutaj dopingiem nieśli Michała Laskę. Nasz reprezentant zdobył 3. miejsce na podium! Na drugim miejscu znalazł się Ramon Godino Gomez, a zwyciężył Connor Watson. W kategorii Junior ostro walczył Szymon Kuś, który po kilku starciach z szeroko rozstawionymi łokciami zaliczył upadki, które przekreśliły szanse na podium. W tej klasie zwyciężył Toby Shaw z Wielkiej Brytanii.

Gardła zdarliśmy jednak oglądając klasę Prestige. Ponownie zobaczyliśmy na linii mety legendę, która stworzyła tę dyscyplinę, czyli Tadka Błażusiaka. Dosiadał on elektryczny motocykl Stark Varg, o którym zaraz napiszemy więcej. Tym razem show zgarnął Dominik Olszowy jadący na dwusuwowym Rieju. Już od treningów i kwalifikacji pokazał, że ma bardzo wysokie tempo. Pierwszy wyścig był totalną dominacją Billy’ego Bolta. Brytyjski zawodnik wydawał się tego wieczoru poza zasięgiem. Dominik dokonał szalonej pogoni za Jonnym Walkerem (Triumph TF 250 RC), ale zabrakło mu dosłownie jednego okrążenia i musiał zadowolić się trzecim miejscem. Drugi wyścig spowodował, że arena zadrżała w fundamentach. Drugi wyścig startuje w odwróconej kolejności. Ze startu wystrzelił Tadek Błażusiak, który prowadząc pierwsze okrążenie, stracił przyczepność z przodu i zaliczył upadek. Za chwilę więcej o tym, co było tego przyczyną. Olszowy najszybciej przebił się przez stawkę i objął prowadzenie. Zaraz za nim nacierał Bolt, który dojechał do polskiego zawodnika. Dominik udowodnił, że nie odpuszcza i podjął walkę z  Brytyjczykiem. Billy miał lepsze tempo, ale stracił koncentrację i zaliczył kilka upadków. Od razu po wyścigu wyraźnie miał pretensje do Olszowego, ale po obejrzeniu powtórki, na której widać było czystą walkę z obydwu stron, podszedł do naszego zawodnika i przeprosił. Trzeci wyścig podniósł emocje do granic możliwości. Bolt wszedł w tryb hiper-skupienia i pokazał mistrzowski przejazd. Dominikowi pozostała walka o drugie miejsce z Jonnym Walkerem. Polak miał szybsze tempo, a zadanie ułatwił mu dodatkowo problem techniczny z łańcuchem w Triumphie rywala. Ostatecznie Olszowy, zdobywając w generalce drugie miejsce, zaliczył swój najlepszy wynik w serii! Zwycięstwo zgarnął Billy Bolt, a trzeci był Jonny Walker.

Prąd kontra benzyna

W materiale wideo opowiadam o różnorodności motocykli startujących w tych wyścigach. Poza prototypowym Triumphem, po raz pierwszy do rywalizacji zostały dopuszczone maszyny elektryczne. Na maszynach Stark Varg startowali Tadeusz Błażusiak i Eddie Karlsson. Było to ogromne wyzwanie zarówno dla organizatora, jak i sędziów oraz techników. Przede wszystkim elektryki miały wyższy limit wagowy. Nie mogły zejść poniżej 123 kilogramów, co w praktyce oznaczało, że muszą być dociążone. Ta zmiana okazał się największym „bólem” w maszynie Błażusiaka. W tak wyczynowym sporcie nawet kilka kilogramów robi różnicę, a tymczasem motocykl Tadka był o 10 kilogramów cięższy od pozostały i prawie 20 kg cięższy od specyfikacji, na której trenował. Poza tym, praktycznie co wyjazd, maszyna generowała inną moc. Po każdym treningu i wyścigu sędziowie FIM sczytywali dane i wraz z technikami szukali ustawień, które spowodują, że motocykle „na prąd” będą miały porównywalne osiągi ze spalinówkami. Ostatecznie motocykle generowały ok. 48-50 KM na tylnym kole. Przypominam, że Starki mogą wypluwać nawet 80 KM! Ciągłe zmiany były wyzwaniem dla zawodników. Tadek liczył na dobry wynik przed polską publicznością, Eddie podszedł do tematu na totalnym luzie i niespodziewanie zgarnął szóstą pozycję w klasyfikacji generalnej (dwa wyścigi dojechał na 5. miejscu).

Jeszcze więcej emocji!

Pierwszego dnia lutego możecie to wszystko zobaczyć na własne oczy, ponieważ czwarta runda sezonu będzie miała miejsce w Łodzi w Atlas Arenie! Warto kibicować jednak przez cały sezon, który zakończy się 8 marca we francuskim Liévin.

Bilety na Mistrzostwa Świata FIM SuperEnduro dostępne są w sprzedaży na:

Zobacz powtórkę transmisji z Mistrzostw Świata FIM SuperEnduro w Gliwicach:

KOMENTARZE