fbpx

Człowiek uczy się całe życie. Do niedawna wydawało mi się, że o branży motocyklowej w naszym kraju wiem całkiem sporo. No to teraz nabrałem należytej pokory.

Jeszcze kilka miesięcy temu rynek motocyklowy wydawał mi się względnie prosty. Czterech producentów japońskich, dwóch amerykańskich, kilku europejskich i kilku z Tajwanu, Chin i Indii – to względnie łatwe do ogarnięcia. Świat jednak wywrócił mi się do góry nogami, gdy pewnego dnia zawitał do redakcji człowiek oferujący jazdę testową skuterem EFUN. No i zbaraniałem, bo do tego momentu nie słyszałem o tej marce, a wydawało mi się, że nasz rynek jako tako ogarniam. Chcąc przygotować się w miarę rzetelnie do napisania materiału, musiałem sięgnąć do źródeł, czyli niezmierzonego oceanu wiedzy – internetu. I nagle zalała mnie fala informacji o całkowicie nieznanych mi firmach branży jednośladowej (niemal wyłącznie z Chin i Tajwanu) usiłujących już od kilku lat zakorzenić się w Polsce. Przyznam szczerze – był to dla mnie szok!

Przykładem potwierdzającym moją indolencję w tym zakresie jest marka EFUN. Chiński producent (Xiamen Efun Vehicle) ma w swojej ofercie kilkanaście elektrycznych pojazdów, a na naszym rynku za sprawą firmy SEW Tomasz Kędzierski obecny jest już od 6 lat. Według danych CEPIK to właśnie marka EFUN wśród motocykli elektrycznych cieszyła się w sezonie 2022 największą popularnością w naszym kraju. Nie są to oczywiście jeszcze liczby rzucające na kolana, bo w ubiegłym sezonie firma sprzedała 111 pojazdów, ale licząc w procentach, roczne przyrosty są gigantyczne.

W redakcyjne ręce dostał się bardzo klasyczny model EFUN Pusa 5000. Firma ma w ofercie także pojazdy w bardziej nowoczesnej stylistyce, ale od czegoś przecież musimy zacząć i mam nadzieję na bliższe poznanie kolejnych ich maszyn.

Fabrycznie montowany kufer pomieści więcej towarów.

Bieg wsteczny i odzysk energii obsługiwane są prostymi guzikami.

Wyświetlacz jest bardzo purytański, ale pokazuje wszystko, co niezbędne.

Neoklasycyzm

Podobno czerwone motocykle są szybsze niż inne i EFUN ma też takie w swojej palecie, ale my zadowolimy się niebieskim – też dobrze. Zwłaszcza że skuter jest naprawdę elegancki, stylistycznie stonowany, bez żadnych krzykliwych detali, tak lubianych przez chińskich projektantów. Linię nadwozia odrobinę psuje standardowo dołączany kuferek centralny, malowany w kolorze nadwozia. Ma on jednak też swoje zalety – jak to w elektryku, pod siedzeniem niewiele da się upchnąć, bo umieszczono tam potężną baterię, więc taki pojemnik przydaje się.

Generalnie w motocyklach elektrycznych stosowane są dwa rozwiązania – silnik montowany jest centralnie w ramie albo w tylnym kole. EFUN w tym wypadku posiłkuje się tym drugim rozwiązaniem, a jednostka produkowana przez specjalizującą się w silnikach elektrycznych firmę QS Motors generuje moc nominalną 5,5 kW (maksymalną 7 kW), współpracując z baterią o napięciu 72 V o pojemności 50 Ah. Co ciekawe, bateria objęta jest gwarancją na 5 lat albo 80 000 km. Jak na elektryka, skuter jest dosyć lekki, bo z baterią waży 120 kg. Stosunkowo małe koła 12” niezbyt dobrze poradzą sobie na wyboistym podłożu, ale na dobrych asfaltach dają radę, a w dodatku dobrze komponują się stylistycznie z neoklasyczną bryłą nadwozia. Generalnie jest elegancko i w dobrym guście.

Prościej już nie można

Skutery w zamysłach powstały ponad 70 lat temu jako pojazdy maksymalnie proste i przyjazne użytkownikowi. Przynajmniej taka była teoria. Proces uruchamiania kopniakiem, ręczna lub nożna zmiana biegów czy klamka sprzęgła wcale nie były aż tak łatwe w obsłudze i wymagały sporo praktyki. Dopiero wprowadzenie automatycznego sprzęgła, bezstopniowej skrzyni biegów i elektrycznego rozrusznika spowodowało, że rzeczywiście wiele roboty z tymi pojazdami nie ma. Guzik startera, rollgaz i dwie klamki hamulców – trudno tego nie ogarnąć. Jednak z czasem, w pogoni za dominacją na rynku, niektórzy producenci zaczęli komplikować, a może udziwniać skutery, co można uznać za odejście od pierwotnej filozofii tych pojazdów.

Elektrycznie sterowane zamki, unoszone szyby, samoskładające się lusterka, zmienne mapy zapłonu, a w skrajnych przypadkach elektronicznie sterowane skrzynie biegów są oczywiście bardzo miłe w użytku (jak się już je opanuje), ale mocno komplikują nie tylko konstrukcję, ale i obsługę pojazdu. A EFUN Pusa  pozbawiony jest tych wszystkich wodotrysków i za to go kocham! Jak za starych dobrych czasów kanapa, pod którą znajduje się bateria, otwierana jest kluczykiem, tak samo jak blokada kierownicy. Może trudno w to uwierzyć, ale na pokładzie nie znajdziemy absolutnie niczego, nawet przycisku do zerowania przebiegu dziennego. Duży, prosty, ciekłokrystaliczny wyświetlacz sam sekwencyjnie zmienia trzy parametry: aktualne napięcie prądu w baterii, przebieg całkowity i przebieg od momentu ostatniego uruchomienia pojazdu. Po prostu przekręcasz kluczyk, czekasz sekundę i jedziesz. Bez żadnych dodatkowych procedur startowych.

Nie ma zmiennych trybów jazdy czy systemu kontroli trakcji ani wielopoziomowego ABS. Pojazd nie łączy się z kosmosem za pomocą Bluetooth i wyszukanych aplikacji. Po prostu jedzie. I to jak! Za jedyne ekstrawagancje tego pojazdu można uznać przycisk biegu wstecznego (w elektrykach to żadna filozofia), gniazdo ładowania i przeciwkradzieżową osłonkę zamka stacyjki. No dobrze, jest jeszcze jeden magiczny przełącznik pod prawym kciukiem, którym od czasu do czasu można popracować. Ten guzik służy do aktywowania systemu odzysku energii. System jest nieco skomplikowany – samoczynnie działa jedynie w momencie lekkiego naciśnięcia prawej klamki hamulca. Gdy jednak zamkniemy manetkę „gazu” i przełączymy przycisk, mówiąc najprościej – silnik zamienia się w prądnicę. Po pierwsze nieco hamuje pojazd, a po drugie ładuje baterię. Może działa to niezbyt spektakularnie, ale to i tak znacznie więcej niż w konstrukcjach, które w ogóle nie odzyskują energii. Zainstalowanie tego systemu zapewne wpływa także na cenę pojazdu, ale o tym za chwilę. Jednym słowem, z punktu widzenia użytkownika prostszego pod względem obsługi pojazdu chyba nie ma. Jeżeli oczywiście nie liczyć dziecięcych rowerków.

Schowek w obudowie jest ok, ale większy telefon nie bardzo się mieści.

Obok ogromnej baterii zmieści się jeszcze kilka drobiazgów.

Nie jest żadnym odkryciem, że silniki elektryczne dysponują maksymalnym momentem obrotowym niemal od zera. Więc w wypadku EFUNa też tak to działa. Pojazd jest rzeczywiście bardzo wyrywny i do prędkości ok. 60 km/h przyspiesza fantastycznie. Później jest już odrobinę gorzej, ale przy odrobinie cierpliwości udaje się rozpędzić go do ok. 80 km/h. W jeździe miejskiej to całkowicie wystarcza, a w trasie? Moje zdanie jest w tym zakresie niezmienne – gdy idziesz pełnym ogniem po autostradzie, żadne systemy rekuperacji energii nie mają szansy na zadziałanie.  Elektrycznym jednośladem nie powinno się wyjeżdżać za miasto i tyle.

Pod względem prędkości jest więc bardzo przyzwoicie, ale drugim istotnym parametrem jest zasięg. I tu spotkało mnie miłe zaskoczenie. Bez żadnego problemu skuter przejechał 70 km i wszystko wskazywało na to, że co nieco prądu jeszcze w baterii zostało. Pusa jest tak skonstruowany, że gdy zasoby energii w akumulatorze się kończą, sygnalizuje to (oczywiście oprócz wskaźników na wyświetlaczu) zmniejszającą się prędkością jazdy. Gdy bateria jest już fest wygłodzona, skuter nie jedzie szybciej niż 30 km/h. Trzeba wtedy jak najszybciej poszukać gniazdka prądowego. Z doładowaniem nie będzie problemu, bo po pierwsze pod siedziskiem kryje się nie tylko bateria, ale zostaje też miejsce na solidnych gabarytów ładowarkę. Można więc skuter podłączyć do zwykłego gniazdka prądowego lub w najgorszym wypadku wyjąć baterię (to nie jest skomplikowana operacja, tylko jej masa jest naprawdę solidna) i udać się na poszukiwanie życiodajnej wtyczki. Takie naładowanie baterii niestety trochę potrwa, ale taka już jest uroda pojazdów elektrycznych. Za to będzie tanio.

Zauważyłem także, że gdy skuter spędzi chłodną listopadową noc na podjeździe zamiast w garażu, zasięg spada o ok. 25%. Niestety taką przypadłością cechują się wszystkie chemiczne magazyny energii elektrycznej i nie zmieniło się to od momentu, gdy zostały one wynalezione. Jedynym sposobem na poprawę sytuacji jest nieodłączanie pojazdu od ładowarki do ostatniej sekundy przed ruszeniem w trasę. Przy okazji, mimo że bateria jest rzeczywiście ogromniasta, to przestrzeń bagażowa wokół niej pozwala na upchnięcie kilku drobiazgów. Jadąc sprzątać rodzinne groby na warszawskich Powązkach, upchnąłem tam (rezygnując z ładowarki) małe grabki, szczotkę i sekator. Jak na elektryka, to bardzo przyzwoite osiągnięcie, bo zdarzają się takie modele, że nawet portfela z dokumentami nie upchniesz.

Wydaje się, że do codziennej jazdy po mieście nie ma nic lepszego niż taki skuter.

Coraz taniej?

Na koniec zostawiłem kwestię kosztów. Baterię opróżnioną niemal do dna naładujemy w ok. 6 godzin, co oznacza, że przeliczając na złotówki przy aktualnych cenach prądu, wyjdzie nam jakieś 4 zł za przejechanych 100 km. Jednym słowem wiele taniej się chyba nie da, jeżeli oczywiście nie uwzględniamy perspektywy zakupu po iluś tam latach nowej baterii. I to jest dobra wiadomość. Ta nieco mniej optymistyczna to sam koszt zakupu pojazdu. W tej wersji (jest jeszcze słabsza i odpowiednio tańsza Pusa 3000) skuter kosztuje 15 800 zł, co nie jest ani ekstrawagancko drogo, ani zbytnio tanio.

Można jednak znacząco tę cenę obniżyć. Mając już numer rejestracyjny pojazdu i wykupioną polisę OC/AC, można złożyć wniosek o dofinansowanie poprzez platformę online https://gwd.nfosigw.gov.pl. Po wykonaniu wszystkich czynności i spełnieniu warunków trzeba cierpliwie czekać na pieniądze. Zwrot, jaki można uzyskać, to 30% ceny pojazdu, nie więcej jednak niż 4000 zł. Teraz cena będzie wyglądała już znacznie lepiej.

Nie mam jednak wątpliwości, że wraz ze wzrostem popularności tego typu technologii stosowanych w jednośladach będą one taniały, bo tak działa rynek w każdej branży. A że pojazd jest chiński? To raczej zaleta, a nie wada, bo w dziedzinie elektromobilności to akurat Państwo Środka jest światowym liderem nie tylko w ilościach produkowanych egzemplarzy, ale także i technologiach.

Zdjęcia: Michał Farbiszewski

Elektrykiem wjadę pod same drzwi kawiarni i nikomu to nie przeszkadza.

Dane techniczne:

EFUN Pusa 5000

Silnik:QS Motors Ltd., bezszczotkowy, w piaście tylnego koła
Moc nominalna/maksymalna:5,5 kW/ 7 kW
Liczba baterii:1
Bateria:CATL 72 V, 50 Ah, 3,6 kWh
z gwarancją na 5 lat lub 80 000 km
Odzyskiwanie energii:tak
PODWOZIE
Rama:przestrzenna z rur stalowych
Zawieszenie przednie:widelec teleskopowy hydrauliczny
Zawieszenie tylne:wahacz dwustronny z dwoma amortyzatorami
Hamulec przedni:pojedynczy, tarczowy, hydrauliczny, CBS
Hamulec tylny:pojedynczy, tarczowy, hydrauliczny, CBS
Opony przód/tył:90/90-12
WYMIARY I MASY
Długość:1900 mm
Szerokość:680 mm
Wysokość:1130 mm (bez lusterek)
Rozstaw osi:1330 mm
Wysokość siedzenia:810 mm
Masa własna:90 kg (120 kg z ogniwami)
Dopuszczalna masa całkowita:261 kg
DANE EKSPLOATACYJNE
Prędkość maksymalna:90 km/h (deklarowana przez producenta)
Zasięg:80 km (deklarowany przez producenta)
Czas ładowania:
Cena:15 800 zł
Importer:SEW Tomasz Kędzierski
www.sew.waw.pl
 
KOMENTARZE