Każdy z nas marzy o egzotycznej wyprawie motocyklowej. W naszym bezpośrednim zasięgu jest Afryka, a Maroko jest przyjazne motocyklistom.
Na skróty:
Podróżowanie po Europie jest proste. Wystarczy motocykl, prawo jazdy i karta płatnicza. Marzyłem jednak o czymś więcej… Kręte drogi Gór Atlas, dawne odcinki rajdu Paryż-Dakar, nocowanie na dziko na pustyni… Maroko zaskakiwało mnie z każdym kilometrem, ale w życiu nie przypuszczałbym, że w mieście Arfud natknę się na Christiana z Austrii, którego ostatnio (też przypadkowo) spotkałem w Gruzji. Świat jest mały, a ścieżki podróżników motocyklowych zawsze się przecinają. Za namową Karoliny i Szymona z „Life On Moto” nie trzymałem się ściśle trasy i nie planowałem szczególnie przelotów z punktu A do B. Celem była droga.
Pojechałem nowym dla mnie motocyklem, którego dobrze jeszcze nie znałem – Triumphem Tigerem 900 Rally Pro. Wyprawa trwała miesiąc i przejechałem łącznie 10 tys. kilometrów. Pierwszy raz jechałem do Afryki, po raz pierwszy miałem płynąć promem. Pytań w mojej głowie nie brakowało. Maroko jest w zasięgu niemal każdego z nas, ale przed wyjazdem warto wiedzieć, czego się spodziewać. Dlatego podzielę się z Wami wszystkimi ważnymi kwestiami, które mogą ułatwić przygotowania do podróży. Taki mini-poradnik na bazie moich doświadczeń z przecierania przetartych już szlaków. Mam nadzieję, że zdjęcia zainspirują Was do odwiedzenia tego niesamowitego kraju. Jeśli fotki Was nie przekonają, to może filmy i dobra dawka przygody? Zapraszam do śledzenia mojego YouTube’a – Zulak MotoAdv, gdzie powinniście szukać filmów z podpisem: „Marokańska Odyseja Zulaka”.
1. Najlepszy okres na podróż
Chcąc uniknąć upałów, najlepszym czasem na podróż motocyklem jest wiosna (marzec-maj) lub jesień (wrzesień-listopad). W tym okresie temperatura jest zazwyczaj łagodna i przyjemna dla jazdy motocyklem. W okresie zimowym w Górach Atlas może natomiast zalegać śnieg, blokując tym samym drogi.
2. Dokumenty
Aby wjechać do tego kraju, konieczne jest posiadanie kilku ważnych dokumentów. Przede wszystkim należy mieć przy sobie aktualny paszport, który umożliwi legalne przebywanie w kraju przez okres do 90 dni w celach turystycznych. Ważne jest również posiadanie prawa jazdy. W moim przypadku wystarczyło zwykłe „prawko”, nie pytano mnie o międzynarodowe, którego zresztą nie miałem.
Dodatkowo będziemy potrzebować odpowiednich dokumentów dotyczących naszego motocykla. Konieczne będą: dowód rejestracyjny pojazdu, ubezpieczenie i zielona karta. Jeśli motocykl nie jest naszą własnością, ważne jest, abyśmy mieli przy sobie upoważnienie od pełnomocnika. Najlepiej jeśli zostanie sporządzone przez osobę przysięgłą i będzie zawierało tekst w dwóch językach: angielskim i francuskim. Polisa zdrowotna! Polisa zdrowotna jest niezwykle istotna, ponieważ nieszczęśliwe wypadki zawsze mogą się zdarzyć, dlatego warto podjąć rozsądną decyzję i wykupić odpowiednie ubezpieczenie podróżne, które obejmuje koszty leczenia oraz ewakuację medyczną w razie potrzeby. Nawet jeśli podróżujemy do Maroka, gdzie karta EKUZ nie jest honorowana, nadal warto ją posiadać. Przecież na drodze do promu przejeżdżamy przez Europę, gdzie także mogą zdarzyć się niespodziewane sytuacje, choć oczywiście nikomu tego nie życzę.
3. Jak się przedostać?
Jeśli chodzi o sposób przemieszczania się z Europy do Afryki, poza podróżą lotniczą najpopularniejszą opcją jest prom. Najlepiej jest zakupić bilet na miejscu lub dzień wcześniej, korzystając z wyszukiwarki połączeń, takiej jak www.directferries.pl.
Ja popłynąłem z Francji, z miasta Sete, do marokańskiego Tanger Med. Bilet zakupiłem na miejscu w porcie od przewoźnika GNV – Grandi Navi Veloci. Rejs trwał jednak 48 godzin, czyli 2 dni. Kwota, którą zapłaciłem w kwietniu, to 417 EUR. Po rozłożeniu tej kwoty kabina czteroosobowa kosztowała mnie 217 EUR, motocykl 50 EUR, a reszta, czyli 150 EUR, to koszt mojego biletu.
Należy zauważyć, że na promie nie było darmowego dostępu do internetu, a koszt korzystania z niego wynosił 5 EUR za godzinę.
Inną opcją podróży do Maroka jest przepłynięcie z Hiszpanii, skąd rejs jest znacznie krótszy i tańszy. Z miasta Algericas do Tanger Med, z biletem powrotnym typu open, cena kształtuje się w okolicach 110 EUR dla jednej osoby plus koszt przewiezienia motocykla. Rejs trwa około 1,5-2 godziny, a trasę obsługują tacy przewoźnicy jak FRS lub Baleria.
4. Kontrola dokumentów
Kontrola dokumentów prawie zawsze odbywa się już na statku, na którym są funkcjonariusze marokańskiej policji. Należy tam wypełnić odpowiedni wniosek i okazać dokumenty. Wraz z kontrolą dostajemy też małą karteczkę o nazwie Carnet de Passage en Douane (CPD). Jest to ważny dokument, który służy jako forma zabezpieczenia celno-skarbowego i potwierdza, że nasz pojazd wjechał do kraju legalnie i opuści go w określonym czasie. Dlatego warto pamiętać, aby jej nie zgubić, bo może to doprowadzić do serii kłopotów lub utrudnień przy wyjeździe.
5. Język
W Maroku obowiązują dwa języki: arabski w dialekcie Darija oraz francuski. Po angielsku mówią tylko nieliczni, a jeśli już, to przeważnie tylko w turystycznych miejscach.
6. Internet w telefonie
Jeśli potrzebujesz karty SIM z dostępem do internetu, nie będzie problemu z jej zdobyciem. Już w samym porcie lokalni sprzedawcy będą próbowali sprzedać karty SIM z wyższą marżą, dlatego warto udać się nieco dalej i znaleźć lepsze oferty. Ja za kartę SIM z sieci www.inwi.ma zapłaciłem 10 EUR, a doładowanie 10 GB kosztowało także 10 EUR.
7. Drony są zakazane
Drony w Maroku są oficjalnie zakazane, choć jest to temat, który budzi pewne kontrowersje. W najgorszym przypadku przywiezienie drona do kraju może skutkować zakazem wjazdu, podczas gdy w najlepszym scenariuszu dron zostanie skonfiskowany, a my będziemy musieli uiścić opłatę w wysokości około 50 EUR za jego przechowanie do momentu powrotu. Istnieje jednak możliwość próby uzyskania zgody na przywiezienie drona, kontaktując się z odpowiednimi organami regulacyjnymi, takimi jak Agence Nationale de Réglementation (ANRT) lub Office National Des Aéroports (ONDA).
8. Gotówka, karty płatnicze
Jeśli chodzi o środki płatnicze, warto zabrać ze sobą euro, które i tak będzie trzeba wymienić na marokańskie dirhamy. Ważne jest jednak, by nie wymieniać całej gotówki od razu, zwłaszcza w okolicach portu, gdzie kursy mogą odbiegać od tych obowiązujących w miastach.
Kartami płatniczymi nie wszędzie można płacić. W miejscach turystycznych nie ma z tym większego problemu, ale im dalej od popularnych atrakcji, tym mniej prawdopodobne jest ich akceptowanie – nawet na stacjach benzynowych takich jak Shell.
9. Ceny jedzenia w Maroku
Ceny jedzenia w Maroku różnią się w zależności od regionu, typu restauracji i rodzaju potrawy. Na podstawie obserwacji, średnie ceny dla typowego ulicznego jedzenia, takiego jak popularne tradycyjne danie Tajine, wahają się od 15 do 40 MAD (około 1,40-3,65 EUR), natomiast za zupę Harirę można zapłacić od 10 do 20 MAD (około 1-2 EUR).
W restauracjach średniej klasy ceny są już nieco wyższe, a za główne danie trzeba się spodziewać zapłaty od 60 do 150 MAD (5,44-13,60 EUR).
W marokańskich miasteczkach i wioskach asortyment sklepów jest dość skromny, przeważają głównie słodycze. Można tam znaleźć jedynie kilka podstawowych produktów, takich jak woda, jaja czy puszka tuńczyka. Jednak w większych miastach, takich jak Fes, Khenifra, Nador, Marrakech, Agadir czy Ouarzazate, znajdują się markety Carrefour, które oferują szerszy wybór produktów.
W Casablance można również znaleźć dwa sklepy Decathlon – to tak na wypadek, gdyby ktoś potrzebował kartusza do kuchenki typu Campingaz.
10. Cena paliwa
Cena paliwa bez wątpienia interesuje nas najbardziej. Czy jest tak tanio, jak w Iranie, czy może tak drogo, jak w Grecji? Powiedziałbym raczej, że jest przystępnie. Zauważyłem, że niezależnie od tego, czy stacja benzynowa znajduje się przy autostradzie, czy w jakiejś wiosce, stawka za litr zbytnio się nie różni.
W kwietniu za litr benzyny 95 trzeba było zapłacić od 14,49 do 14,99 MAD (około 1,31-1,36 EUR).
11. Jakie są średnie ceny hoteli, kasb?
Ceny zakwaterowania w Maroku mogą znacznie się różnić w zależności od regionu, sezonu, standardu obiektu oraz lokalizacji. Przybliżając kwoty na podstawie moich obserwacji, przedstawiam następujące zakresy cen:
Hotele budżetowe/gościnne:
Pokój jednoosobowy: 100-300 MAD (około 10-30 EUR) za noc
Pokój dwuosobowy: 150-500 MAD (około 15-50 EUR) za noc
Hostel: 70-200 MAD (około 7-20 USD) za noc
Hotele średniej klasy:
Pokój jednoosobowy: 300-800 MAD (około 30-80 EUR) za noc
Pokój dwuosobowy: 400-1 200 MAD (około 40-120 EUR) za noc
Hotele luksusowe i kasbahs:
Pokój jednoosobowy: 800-2 500 MAD (około 80-250 EUR) za noc
Pokój dwuosobowy: 1 200-4 000 MAD (około 120-400 EUR) za noc
Noclegi pod namiotem na dziko są za to darmowe! Spałem w wielu miejscach, starając się wybierać takie lokalizacje, aby nie rzucać się za bardzo w oczy, ale i tak wielu Marokańczyków mnie widziało. Żaden jednak nie zainteresował się na tyle, aby do mnie podejść. Często szukając dla siebie miejsca na biwak, korzystałem z darmowej aplikacji iOverlander. Większość lokalizacji to były piękne i spokojne miejsca, a ja mogłem podziwiać gwiaździste niebo i szukać spadającej gwiazdy.
12. Nie jestem zwolennikiem lekarstw
Jeśli nie chcesz zepsuć sobie wycieczki problemami bólowym lub żołądkowymi, to zabierz ze sobą odpowiednie medykamenty lub zioła (np. olejek z oregano). Lepiej zaopatrzyć się w nie w Polsce niż później szukać aptek lub prosić kogoś o pomoc. Dobrze jest też skomponować pod siebie apteczkę pierwszej pomocy, aby w razie problemu w łatwy sposób móc po nią sięgnąć. Dobrym pomysłem może być wyposażenie jej w opatrunek izraelski, opatrunek hydrożelowy, hemostatyczny, a jeśli jesteś alergikiem, to także w adrenalinę. Pamiętaj, że będąc na odludziu czy na pustyni, w momencie kryzysu służby tak szybko nie zareagują, więc przez pierwsze godziny będziesz skazany na siebie lub kolegów obok. Miej to na uwadze. Pamiętaj też o wodzie – każdego dnia pij minimum 3-4 l oraz zostaw sobie jakieś jedzenie (batony, liofilizaty) na czarną godzinę.
13. Czy w Maroku jest bezpiecznie?
Tak, to bezpieczny kraj, choć należy przyzwyczaić się do pewnych zachowań. Moje pierwsze doświadczenia były dla mnie nieprzyjemne. Zetknąłem się z czymś zupełnie dla mnie nowym – naciąganiem, nachalnością ludzi oraz traktowaniem turystów dosłownie jak bankomat. Wszędzie widziałem wyzysk i bezwzględne kłamstwa. Być może miałem pecha i to tylko ja byłem tak traktowany, ponieważ podróżowałem sam. To ogromna różnica w porównaniu z moją ubiegłoroczną podróżą do Gruzji, gdzie ludzie byli tak troskliwi, że nie oczekiwali ode mnie nic w zamian. Tam panowała prawdziwa magia, za którą jestem im wdzięczny. W Maroku musiałem zaakceptować tę sytuację, ale potrzebowałem kilku dni, aby nauczyć się nie patrzeć im w oczy, być bardziej asertywnym i nie dawać się wciągać w ich manipulacje, które sugerowały, że ich szczęście zależy ode mnie. Dobrze też postawić się po stronie Marokańczyka, aby zrozumieć całą sytuację.
14. Nie jedź sam na pustynię
Nie jedź sam na pustynię, bo możesz wpakować się w niezłe tarapaty! Kiedy ruszyłem na fragment starego odcinka Rajdu Paryż-Dakar, to na trasie Merzouga – Sidi Ali miałem kłopoty. Droga okazała się dla mnie za trudna, a Tiger z kuframi też sporo ważył. Zadanie nie było łatwe, a do tego pogubiłem się, bo nawigacja Osmand nie mogła mi wskazać drogi. Miałem chwilę zawahania, zwłaszcza kiedy przewróciłem się przy większej prędkości i z bólem karku podnosiłem się z ziemi. Wiedziałem jednak, że nie jestem sam, bo cały czas w lusterku widziałem mężczyznę, który podążał za mną swoim motorowerem. Wcześniej zamieniłem z nim kilka zdań i powiedział, że jedzie po dwóch turystów. Później okazało się, że jechał po mnie… Wiedział, że będę miał kłopoty i będzie mógł zarobić. Dowiedziałem się też, że nie jestem pierwszym motocyklistą, któremu brakuje pokory do pustyni. Jazda w pojedynkę to proszenie się o nieprzyjemności. Oczywiście kosztowało to 20 EUR, ale w sumie gdyby nie on, to pewnie trochę bym się jeszcze tam pomęczył…
Mam nadzieję, że ta garść informacji nie tylko przygotuje Was do wycieczki do Afryki, ale też zachęci do odwiedzenia tego niesamowitego kraju. Nie żałuję ani jednego kilometra przejechanego przez Maroko. Ponownie zapraszam Was do odwiedzenia mojego kanału YT i miejmy nadzieję – do przypadkowego spotkania na kolejnych wyprawach!
Tekst i zdjęcia: Łukasz Dziedzina-Zulak