To tak, jak gdyby ktoś powiedział ci: „jedź tam, gdzie zachodzi słońce”. Tam, za horyzontem, odnajdziesz siebie. Obudź wreszcie w sobie ten skrywany bunt!”. Obraz drugi: szybko wciągasz na nogi kowbojki, czerwona chustka na szyję, skórzana kurtka z frędzlami. Kluczyk w stacyjce. Raz, dwa. Silnik miękko wkręca się na obroty. Wyruszasz w poszukiwaniu nieznanego.
Tak dla wielu jawi się zjawisko „american way of motorcycling”, czyli amerykańskiego pojmowania motocyklizmu. By tego zasmakować, wcale nie trzeba zastawiać mieszkania pod kredyt na kupno Harleya. Najszybszym sposobem, by zobaczyć świat oczyma bohaterów filmu ,,Easy Rider”, jest ta oto, testowana dla was, czytelników „Świata Motocykli”, Honda CMX 250 Rebel.
Ten minichopper już przy pierwszym kontakcie mile zaskakuje. To fakt, że zamiast niemal już obowiązkowego „widlaka” ma pod bakiem rzędową dwucylindrówkę, jednak na próżno szukać w niej typowej dla szybkoobrotowych silników jazgotliwości. Silnik CMX pracuje cicho, bo musi, takie są wymogi homologacyjne. Jednak z obu rur wydechowych dobywa się basowy pomruk, który można porównać do odgłosu lecącego trzmiela (ktoś musiał się zdrowo namęczyć, aby tłumiki tak właśnie działały). 



Pozycja kierowcy-rebelianta jest typowa dla gatunku soft chopper. Miękkie, niskie siodło oraz przesunięte do przodu podnóżki pozwalają kierowcy zająć wyprostowaną, niemęczącą pozycję (warto zainwestować w parę kowbojskich butów, najlepiej z haftowanymi cholewkami). O ile kierowca siedząc na Rebelu jest blisko raju na Ziemi, to pasażer ma prawo narzekać na swój los. Siodełko mało, że niewielkie, jest po prostu twarde. Na szczęście zawieszenie CMX 250 można uznać za komfortowe. Wybiera doskonale wszelkie nierówności, nawet te, które pozostały w nawierzchni naszych ulic jako wspomnienie po zimie. 
Polecić można ten motocykl wszystkim stawiającym pierwsze kroki w motocyklowe życie, jak również tym, którzy postanowili sobie przypomnieć dawne, dobre lata. Jednym i drugim Honda Rebel dostarczy wiele satysfakcji, płynącej z użytkowania klasycznego, dojrzałego technicznie (choć bez fajerwerków) i nieskomplikowanego w eksploatacji choppera. Jak na buntownika coś zanadto układny, prawda?!






