fbpx

Niewiele jest dyscyplin motorsportowych starszych niż enduro i niewiele z nich dorobiło się tylu odmian. Różnice między nimi bywają spore, ale ich cele te same – radość i wyciśnięcie siódmych potów z siebie i motocykla. Wielu z was pytało o materiał opisujący różne warianty enduro. Zobaczmy zatem, na ile sposobów można się babrać w kurzu i błocie!

W czasach, gdy świat nie był jeszcze zalany asfaltem, a o patodeweloperach nikt jeszcze nie słyszał, odbywały się już rajdy terenowe. W sumie nie dziwota, bo bezdroży było wówczas prawdopodobnie więcej niż „droży”. Z tego względu większość motocykli była zdolna do jazdy z taką samą sprawnością po każdej nawierzchni.

W pierwszych rajdach terenowych ścigały się zatem maszyny wszelkiej maści o pojemnościach nawet 1000 ccm, produkcji Indiana, Triumpha, Nortona, Benelli, Royal Enfielda, Harleya i wielu innych, których dziś z zawodami terenowymi nie kojarzymy. Niemniej, idea ówczesnych rajdów terenowych była taka sama jak dzisiaj – sprawdzenie wytrzymałości tak motocykla, jak i motocyklisty. Stąd też oczywistym wydaje się nazwa enduro, od angielskiego słowa „endurance” (tłum. wytrzymałość).

1937 ISDT UK. Shirley Moran (IRL) na Matchlessie 498 i Ludwig Patina (GER) na BMW 494

1967 ISDT w Zakopanem

Ta zasada jest wciąż żywa, choć zarówno motocykle, jak i sam sposób jazdy oraz trudność trasy znacząco się zmieniły. Niemniej klasyczne enduro wciąż polega na jeździe po naturalnym terenie i wykręceniu jak najlepszego czasu na mierzonych odcinkach specjalnych nazywanych także próbami. Zazwyczaj dzieli się je na trzy rodzaje.

Pierwszym jest próba Extreme, na trasie której znajdują się stosunkowo trudne przeszkody naturalne, jak ciężkie podjazdy, potoki itp. lub sztuczne, jak opony, belki itp. Drugi typ to enduro test czyli jazda po trasie typowo enduro tj. wytyczonej w lesie i/lub na łąkach, gdzie spotkać można właściwie wszystko – korzenie, zwalone drzewa, podjazdy, kamienie itd. Ostatnim jest próba cross, często rozgrywana na torze motocrossowym lub trasie mu podobnej. Co ważne, zawodnicy ścigają się przede wszystkim z czasem, a nie z zawodnikami koło w koło.

Czasy z tych przejazdów składają się na ostateczny wynik zawodów. Ale wpływ mają także dojazdówki, którymi dojeżdża się z próby na próbę. Trzeba je bowiem pokonać w określonym czasie, by stanąć na starcie OS o wyznaczonej godzinie. Przez spóźnialstwo można zatem stracić punkty. Warto wspomnieć, że dojazdówki same w sobie mogą stanowić wyzwanie i frajdę dla zawodnika. Taki zestaw odcinki specjalne + dojazdówki tworzą kilkunasto lub kilkudziesięciokilometrowe pętle, które trzeba pokonać kilkukrotnie (w przypadku MP zazwyczaj jest 6 pętli).

W ciągu dnia zawodnicy pokonują czasem nawet i 200 km, co jest ogromnym wysiłkiem psychicznym i fizycznym. Najczęściej takie zawody trwają dwa dni, ale jest jeden wyjątek – ISDE (International Six Days Enduro) czyli tzw. Sześciodniówka. Dla świata enduro to najważniejsza impreza w sezonie, która rozgrywana jest od 1913 roku (wcześniej nosiła nazwę International Six Days Trial). Przez sześć dni zawodnicy zebrani w reprezentacje narodowe przejeżdżają ponad 1200 km w wybitnie trudnym terenie.

To jest prawdziwe wyzwanie dla kierowców, motocykli, ale i dla mechaników, którzy muszą przygotować wyżyłowane endurówki na tak długi wysiłek. Remonty czy podmianki motocykli nie są tutaj dozwolone w trakcie imprezy, zresztą tak samo jak na innych zawodach enduro. Czas przeznaczony na serwis wystarcza tylko na drobne prace, jak wymiana oleju, filtrów czy opon.

To by było na tyle od strony zawodniczej. Natomiast od strony rekreacyjnej, klasyczne enduro najłatwiej można określić jako szybką, sportową jazdę po naturalnym terenie.

Hard Enduro/Extreme Enduro

Klasyczne enduro, choć uprawia je wielu terenowców, ostatnio straciło na popularności przez jego bardziej ekstremalną odmianę, czyli hard enduro zwane także extreme enduro . W tym sporcie liczy się przede wszystkim technika, a najlepiej technika trialowa. Pokazuje to zresztą duża liczba ex-trialowych mistrzów w stawce światowego HE jak np. Tadeusz Błażusiak, Graham Jarvis, Jonny Walker, Billy Bolt, Alfredo Gomez czy Mario Roman – każdy z nich ma solidny dorobek trialowych zwycięstw i tytułów na międzynarodowych imprezach.

Na trasach Hard Enduro roi się bowiem od bardzo ciężkich podjazdów i trawersów, wąskich ścieżek, potoków, powalonych drzew itp. Co należy podkreślić, Hard Enduro wcale nie polega na jak największej ilości rzutów motocyklem czy najdłuższego wpychania go pod górę, jak to wielu amatorów tego sportu uznało.

W odróżnieniu od klasycznego enduro, zawody hard enduro rozgrywane są najczęściej na zasadzie wyścigu, gdzie zawodnicy mierzą się ze sobą ramię w ramię. W kalendarzu tej dyscypliny najbardziej rozpoznawalnymi imprezami są austriackie Erzbergrodeo, rumuński Red Bull Romaniacs czy Roof of Africa w RPA. 

 

Superenduro/Endurocross

Kluczem do sukcesu każdej dyscypliny jest oglądalność. Enduro w większości odmian nie jest raczej łatwym sportem do oglądania na żywo – trzeba się nachodzić/najeździć z odcinka na odcinek, stać nierzadko w zimnie, deszczu itd. Mnie osobiście się to podoba, ale niekoniecznie będzie to rozrywka dla kibiców wygodnickich czy całych rodzin jak np. rozgrywki żużlowe czy wyścigi Supercross, podczas których siedzisz wygodnie na trybunach.

Dlatego w 2000 roku, podczas halowych zawodów trialowych w Barcelonie, zorganizowano pierwsze wyścigi Superenduro, nazywanego w Ameryce Endurocrossem. Zawodnicy tej dyscypliny jeżdżą po ziemnym torze o długości kilkuset metrów, na którym znajdują się różnej maści endurowe i trialowe przeszkody – opony, belki, kamienie, betonowe rury. Ot, takie skondensowane enduro połączone z techniką trialową. Z początku nazywało się to po prostu halowe enduro (indoor enduro) i ograniczało się do pojedynczych imprez, ale z czasem dorobiło się serii mistrzowskich i wyżej wspomnianych nazw funkcjonujących do dziś.

Dwiema kluczowymi seriami na świecie są FIM SuperEnduro World Championship (mistrzostwa świata) oraz AMA EnduroCross (mistrzostwa Ameryki). W obu rekordzistą zdobytych tytułów (odpowiednio 6 i 5) jest Tadek Błażusiak. Sposób jazdy czy tory są tworzone według tych samych założeń, można czasem jednak zauważyć, że Amerykanie mają tendencję do układania szybszych torów, natomiast europejscy organizatorzy lubują się w ciasnych i technicznych trasach. Najpoważniejszą różnicą jest format wyścigów – w Ameryce jest jeden główny wyścig trwający 12 minut+1 okrążenie, w MŚ są trzy wyścigi trwające 6 minut+1 okrążenie. 

Halowe enduro zdobyło ogromną popularność ze względu na spektakularne widowisko, jakie serwują zawodnicy, głównie pochodzący z Hard Enduro/trialu. W amatorskim wydaniu SuperEnduro też oczywiście funkcjonuje. Po „Błażusiakomanii” powstało wiele prywatnych torów na świeżym powietrzu. Jest to bowiem obiekt dość prosty do wybudowania i łatwy w ewentualnych modernizacjach. Choć trzeba przyznać, że nie jest to dyscyplina łatwa dla początkujących. Masa trudnych przeszkód skoncentrowana na małej powierzchni wymaga płynnej i technicznej jazdy, a do tego końskiego zdrowia. Niemniej, warto się nauczyć jeździć po takim torze – jeśli przestanie to być walką o przetrwanie, to frajda jest niesamowita. Ponadto technika wyniesiona z toru SE przydaje się w klasycznym enduro czy hard enduro.

Endurosprint

Jak sama nazwa wskazuje, EnduroSprint to enduro w formie błyskawicznej. Sposób jazdy w zasadzie nie różni się od klasycznego enduro testu. Na trasie w naturalnym terenie możesz spotkać wszystko – trawiaste czy leśne próby, kamienie, korzenie, a czasem nawet sztuczne przeszkody jak opony. Jest to raczej forma zawodów niż sama dyscyplina.

Powstanie Endurosprintu to zdecydowanie ukłon w stronę zawodników-amatorów. Zawody rozgrywają się zazwyczaj na jednej-dwóch próbach, do których nie prowadzą długie dojazdówki – jeździsz tylko po trasach z pomiarem czasu. To znacząco ułatwia logistykę takich zawodów oraz obniża koszty poprzez mniejsze zużycia opon, motocykla i paliwa, co w przypadku „niedzielnych endurowców” jest potężną zaletą.

Przy tym sama jazda nie traci na atrakcyjności, bo można się wyjeździć po długich, nierzadko kilku – kilkunastokilometrowych odcinkach, które pokonuje się kilka razy, w zależności od imprezy. Ponadto przez brak dojazdówek po drogach publicznych, do zawodów dopuszczane są motocykle niezarejestrowane.

Cross Country

Co prawda to zupełnie odrębna dyscyplina, ale ma wiele wspólnego z enduro. Właściwie pod względem trasy jest to często hybryda enduro i motocrossu, tylko w wydaniu maratońskim. Zawody CC polegają na zrobieniu jak największej liczby okrążeń w określonym czasie – najczęściej jest to 1,5-2h w zawodach rangi krajowej, ale oryginalnie wyścig Cross Country trwa 3 godziny. Co ciekawe, trasa ma być przede wszystkim długa, ale nie ma sztywnych ram, w których się ją zamyka. Zdarzają się więc wyżej wspomniane mixy motocrossu i enduro, a czasem tor jest w całości poprowadzony w naturalnym terenie, a nawet w warunkach zbliżonych do hard enduro.

Obecnie jest to bez dwóch zdań najpopularniejsza forma zawodów terenowych w Polsce. Nad Wisłą odbywa się aż sześć pełnowymiarowych i punktowanych cykli – Mistrzostwa Polski, Puchar Polski, Mistrzostwa Okręgu Łódzkiego, Puchar Polski Południowej, Puchar Śląska i Opolszczyzny oraz Ipone Cross Country. A do tego dochodzą jeszcze pojedyncze imprezy np. w Dąbrowie Górniczej czy w kompleksie Enduro Justin Sudety. Tak duża popularność nie dziwi, bo jest to przede wszystkim sport dostępny dla wszystkich. Z lepszym bądź gorszym rezultatem poradzą sobie tutaj zarówno początkujący, jak i zawodnicy, no i nie można zapomnieć o tym, że na takich zawodach naprawdę można się wyjeździć.

 

KOMENTARZE