O motocyklu rodzimej konstrukcji, znajdującym się w fazie projektów, pisaliśmy już kilkakrotnie. Na targach w Poznaniu miał się odbyć premierowy pokaz tego cuda i… w pewnym sensie się odbył.
Gdyby nie osobista znajomość z Włodkami (Gąsiorkiem i Kwasem), prawdopodobnie długo musiałbym szukać w hali wystawowej tej pierwszej od wielu, wielu lat próby wskrzeszenia polskiego motocykla. Dyrekcja FSO, jakby wstydząc się tak niepoważnej rzeczy, jaką jest motocykl, umieściła go nie na głównym stoisku, w ogromnej hali, lecz w sąsiednim budynku, razem z pomniejszymi kooperantami fabryki. Pracownicy obsługujący to skromne stanowisko miny mieli niewyraźne, a ich wiedza o tym motocyklu była jeszcze mniejsza niż moja.
Nazywa się Maraton, jest kolorowo-plastikowy, typu uniwersalnego (w przygotowaniu jest jeszcze enduro i street). Na pierwszy rzut oka widać, że konstrukcja powstawała w pośpiechu i nie jest jeszcze całkowicie dopracowana. Nieobrobione spawy ramy, braki osłon i kilku innych elementów, świadczą o tym, że przed twórcami tego pojazdu jest jeszcze sporo do zrobienia. Ale najważniejsze, że w ogóle jest!
Niezrażony tą skromną prezentacją, udałem się na konferencję prasową FSO, mając nadzieję, że chociaż tam wysiłek konstruktorów zostanie należycie zaprezentowany. Konferencja była bardzo długa, mówiło się o nowych koncepcjach, planach, partnerach strategicznych, ale o motocyklu jakoś nie. Na pytania red. Szymańskiego i moje, dotyczące bliższych szczegółów konstrukcji, nikt me umiał rozsądnie odpowiedzieć: a wręcz wzbudziły one lekki popłoch wśród przedstawicieli FSO.
Gdzieś spoza sali konferencyjnej ściągnięto sprawcę całego zamieszania, Włodka Kwasa, który potrafił udzielić zadowalających odpowiedzi. Maraton jest to jeszcze przedprototyp, istnieją inne koncepcje silnikowe, zawieszeń ramy. Włodek upiera się przy jednym – pojemność 125 ccm i ok. 14 KM. Dwa zawory, chłodzony powietrzem silnik, a więc nieduża, w miarę prosta, ale nowoczesna jednostka napędowa.
Na pytania dotyczące produkcji, terminów i ceny Włodek nie odpowiada, tłumacząc się skromnie, że jest tylko konstruktorem. Panowie z FSO na te same pytania odpowiadają bardzo enigmatycznie. Kiedy (i czy w ogóle?) motocykl wejdzie do produkcji? W dalszym ciągu nie wiadomo, kto ma dać na to pieniądze. Trudno również powiedzieć, jaka będzie cena. Pewnie w okolicach 4000 zł, a roczna produkcja rzędu 50 000 sztuk.
Odniosłem jednak wrażenie, że zarząd FSO bawi się z Kwasem, jego ekipą i nami w kotka i myszkę, a pokaz w Poznaniu to zagrywka taktyczna. Oby moje słowa w pył się obróciły, ale nie widziałem na twarzach przedstawicieli FSO zapału i entuzjazmu, kiedy mówili o tym motocyklu.
Na zakończenie kilka danych technicznych. Podwozie: przednie zawieszenie teleskopowe, tył – wahacz wleczony z dwoma amortyzatorami, o regulowanej sztywności. Zbiornik paliwa plastikowy, o pojemności 22 litrów. Koła: szprychowe, stalowe felgi, hamulce bębnowe, przód 19″, tył 17″, ogumienie szosowo-terenowe. Silnik Suzuki jednocylindrowy, czterosuwowy SOHC, o pojemności 125 ccm. Moc 14 KM przy 10 000 obr./min., zapłon elektroniczny, elektryczny rozrusznik.
Zdjęcia: Krzysztof Wydrzycki