Świat Motocykli 07/2021

Opis

Od redaktora naczelnego:

Drogi Czytelniku/Czytelniczko, na teście H-D Pan America spotkaliśmy grupę dziennikarzy samochodowych. To motocykliści o przeciętnym doświadczeniu, którzy na chleb zarabiają pisząc o autach. Przy ognisku dyskutowałem z kolegami o tym, jak zawieszenie pracowało na asfalcie, jak w terenie, jak „America” zmienia kierunki. Czy czucie hamulca pod klamką jest dobre, czy rzeczywiście silnik nie wibruje, czy może czuć wibracje jak schodzi z obrotów. No i patrzą się na nas ci samochodziarze jak na kosmitów. Zwrócili uwagę, że strasznie się czepiamy tych motocykli, że zwracamy uwagę na takie detale, o których oni nawet nie pomyśleli, że w samochodach takie rzeczy nie mają znaczenia. Chyba już wiem dlaczego przestałem się interesować samochodami i dlaczego samochody powoli przestają interesować wszystkich. Nie ukrywam, że przeszło mi przez myśl, że się czepiamy, wybrzydzamy, że dla większości ludzi Pan America będzie rewelacją. Jednak nie. Dobrze, że się czepiamy, dobrze, że szukamy i nie chodzi o to, żeby pokazać większe zaangażowanie redaktorów motocyklowych niż samochodowych. Chodzi o to, że motocykle wciąż wzbudzają w nas emocje. Rywalizacja pomiędzy producentami motocykli wciąż rozgrywa się na polu technicznym. Lepsza rama, lepsza elektronika, lepszy silnik – tutaj się rozgrywa bitwa. To wspaniałe, że ostatnim bastionem motoryzacji jaką znamy będą właśnie motocykle. Dlatego zapraszam was do podróży na nowy ląd. Tym razem to Ameryka odkrywa nowe dla siebie rejony. Pan America jest niedoskonała, a jednak intrygująca. W zupełnie innej kategorii wagowej stoi Triumph Trident, który w końcu trafił na polski rynek i w moje ręce na ODTJ w Modlinie. Dla fanów twardej turystyki terenowej Tomek w dziale motocykli używanych opisał Kawasaki KLR. A gdy już o twardzielach mowa, to zapraszam do lektury historii Artura Wielebskiego, który wraz z Balintem Kovacsem dokonał niemal niemożliwego. Praktycznie we dwóch przejechali cały wyścig 24h Le Mans, a każdy z nich pokonał ponad 1300 kilometrów tempem wyścigowym. To niewiarygodne! Gratuluję zawodnikom wytrwałości, a wam życzę dobrej lektury.

Andrzej „Simpson” Drzymulski