fbpx

Latami czekaliśmy na drugi duży tor wyścigowy w Polsce aż w końcu pojawił się w 2016 roku. Tak jakby. Otóż umiejscowiony w Kamieniu Śląskim tor Silesia Ring to obiekt szkoleniowo-eventowy, co oznacza, że nie ma on homologacji wyścigowej i nie mogą odbywać się na nim wyścigi rangi pucharu, czy mistrzostw polski. Nie zmienia to faktu, że motocykle mogą po nim jeździć i to bardzo szybko.

Organizowane są nawet amatorskie wyścigi. Nitka ma bowiem aż 3636 metrów, a w najwęższym miejscu jest szeroka na 12 metrów. Pętla składa się z dziewięciu prawych i sześciu lewych zakrętów. Na torze w trakcie każdej imprezy pracują „wirażowi”, czyli osoby pilnujące porządku i bezpieczeństwa na trasie. Obowiązuje tutaj taki sam system flag, jak na każdym dużym torze wyścigowym. O bezpieczeństwo należy na Silesii dbać, gdyż obiekt wylano na terenie lotniska, przez co tylna prosta jest niewiarygodnie szeroka i długa, więc można tam wycisnąć z motocykla niemal wszystko.

Tor należy do prywatnego inwestora, dzięki czemu wciąż się rozwija. Bez wątpienia to miejsce z najlepszą w Polsce infrastrukturą. Do dyspozycji są nowe boksy, sale wykładowe, tarasy widokowe i szatnie z pełnym zapleczem sanitarnym. Przy torze powstał również hotel. Teren jest ogromny, więc przyjeżdżając na dwudniowy track day każdy znajdzie miejsce dla siebie. Silesia Ring działa bardzo prężnie, co rodzi pewien problem. Jest nim dostępność terminów. W trakcie sezonu trzeba polować na track day lub szkolenie i naprawdę szybko rezerwować miejsce. Koszt w zależności od typu wydarzenia waha się od 500 do 2000 zł za dzień (w przypadku szkolenia). My skorzystaliśmy z zaproszenia szkoły California Superbike School. Polsko-brytyjska ekipa organizuje kurs na Silesia Ring przynajmniej raz w roku. Szkolenie odbywa się na wielu poziomach, więc w CSS odnajdą się ludzie na niemal każdym poziomie zaawansowania.

Jak się tam jeździ?

W odróżnieniu od większości polskich obiektów jest to miejsce w którym możemy odwijać gaz i zmieniać biegi nawet na najmocniejszych i najszybszych motocyklach. Jednocześnie asfalt jest bardzo przyczepny i zjawiskowo równy. Zawsze powtarzałem, że to naprawdę dobry obiekt dla tych, którzy chcą bezkarnie odkręcać manetkę na maksa. To za sprawą wspomnianej już prostej. Wychodzimy na nią z ciasnego nawrotu i czeka na nas aż 730 metrów bardzo szerokiego i równego asfaltu.

Następnie sprawdzamy wydajność naszych hamulców i umiejętność operowania nimi, gdyż musimy wyhamować do kolejnego ciasnego nawrotu. Jeśli przestrzelimy hamowanie, to wielkiego dramatu nie będzie, ponieważ pas ciągnie się dalej i jest gdzie awaryjnie wytracić prędkość. Trzeba jednak w tym miejscu bardzo uważać na osoby, które mogą chcieć nas wyprzedzić na hamowaniu po wewnętrznej. Dlatego jeśli planujecie szukać limitu, to trzymajcie się zewnętrznej i róbcie to wtedy, kiedy nikt przed Wami nie jedzie. Poza tym zakręty są całkiem zróżnicowane. Ciekawa jest pierwsza „patelnia” czyli bardzo długi nawrót po prostej startowej. Nie jest łatwo go przejechać idealnie, co jest dobrym ćwiczeniem. Następnie zakręt w lewo i konieczność hamowania w złożeniu, gdyż się zacieśnia. Też fajnie.

Ciekawe są również szykany. Jedną z nich, dobrze celując, można przejechać niemal na wprost, ale podnosi to adrenalinę. Druga wymaga od nas szybkiego przerzucania motocykla z jednego złożenia w drugie. Na minusa zasługuje sekcja ciasnych zakrętów w połowie toru. Jeden z nich jest wytyczony po asfalcie z namalowanymi ryflami, ale po wewnętrznej też jest asfalt. Przez to wiele osób postanawia sobie ten mały zakręt ściąć, co też może wywoływać sytuacje niepożądane. Na dobrych track dayach ułożone są tam pachołki wytyczające poprawną linię przejazdu.

Nie polecamy też ścinania innych zakrętów i jazdy po ryflach. Pomiędzy asfaltem i kafelkami są kratki ściekowe. Z jednej strony to bardzo dobrze, bo tor potrafi szybko przeschnąć po deszczu, z drugiej są one śliskie i po prostu lepiej po nich nie jeździć. Sporo osób krytykuje wyjście na prostą startową i wyjazd z depo, czyli parku maszyn. Znajduje się on po lewej stronie, a wjazd na prostą startową jest w prawo, tak samo jak pierwszy zakręt za nią. Musimy szczególnie uważać, bo wychodząc z zakrętu jedziemy blisko muru, a włączając się do ruchu wjeżdżamy w linię hamowania do zakrętu. Wyjazdu zawsze pilnuje obsługa i daje zieloną flagę jak jest pusto, nie zwalnia nas to jednak z obejrzenia się do tyłu przed wjazdem na nitkę. Jednak wyjście na prostą nie jest rzeczą nietypową. Na wielu torach w Hiszpanii jest bardzo podobnie i nikt nie narzeka. Po prostu trzeba na to brać poprawkę i uważać.

Jak się tam zapisać?

Przede wszystkim musicie obserwować kalendarz na stronie www.silesiaring.pl. Tam znajdziecie informacje o imprezach motocyklowych. Jeśli jesteście początkujący, to polecamy skorzystać z oferty California Superbike School. Tanio nie jest, ale macie sztab instruktorów i ograniczoną ilość uczestników, dzięki czemu na torze nie ma tłoku. Pozostałe track daye są zazwyczaj mocno obłożone, dlatego warto zarezerwować miejsce tak wcześnie jak to możliwe. Silesia Ring jest miejscem, które warto odwiedzić. Możecie poczuć klimat światowych torów wyścigowych na polskim podwórku. My z pewnością pojawimy się tam na imprezach w 2021 roku.

KOMENTARZE