Simson, czy jest ktoś w naszym kraju kto jeździ na motocyklach i nie słyszał o tym sprzęcie? Jesteśmy w stanie założyć się, że nie. Simson w latach prosperity uchodził za sprzęt totalnie nieawaryjny, udany konstrukcyjnie i przede wszystkim mocny – jeżeli oczywiście zestawilibyśmy z nim inne 50-tki, które ówcześnie jeździły po polskich drogach. Podejrzewam również, że i większa część redakcji marzyła (i pewnie nadal to robi) o S51.
Dlaczego ja o tym? To proste! Całkiem niedawno natrafiliśmy w sieci na wizję nowego Simsona. Oczywiście jest to tylko wizja artystyczna (czytaj render komputerowy), ale uczciwie przyznajemy, że coś w nas drgnęło. Wizja nowego Simsona jest autorstwa węgierskiego grafika, pracującego pod pseudonimem Jakusa.
Renderowy silnik czterosuwowy. Nowy Simson
Wizja artysty chociaż totalnie odrealniona i technicznie nienawiązująca do starego Simsona ma swój sens. Oznaczenie S125, zdradza, że w ramie wyimaginowanego motocykla znajduje się silnik o pojemności 125 cm3 i ma to sens – przynajmniej na polskim rynku. Po wprowadzeniu zmian w prawie drogowym, motocykle o tej pojemności stają się coraz bardziej popularne i nie możemy się temu dziwić. Są bezpieczniejsze niż motorowery, które rozpędzają się bardzo wolno (a to problem szczególnie w zatłoczonych miastach), ale nie są na tyle dynamiczne, żeby „porwać” kierowcę. Sam silnik wygląda na jednostkę czterosuwową. W dobie obostrzeń dotyczących norm czystości spalin to również najprostsza droga do uzyskania homologacji.
Ostre rysy i kształty nieco nawiązują do najnowszych produkcji Husqvarny, ale na każdym kroku dostrzegamy ducha poczciwego S51. Kanapa, zbiornik czy puszki pod kanapą. Całość bardzo nam się podoba i bardzo chętnie wskoczylibyśmy na takiego Simsona.
Niestety tak jak wspominaliśmy na samym początku to tylko render, ale kto wie… Może takimi wpisami namówimy potencjalnego inwestora i w niedalekiej przyszłości przejedziemy się nowym Simsonem?