Tegorocznym miejscem spotkania był Kompleks Pałacowo-Hotelowy w Olszanicy. Rajd zgromadził w tym roku ponad 220 uczestników. Organizatorzy spotkania, ekipa ON Tour Poland przygotowała dla zawodników 200 kilometrów tras. Impreza była podzielona na dwie kategorie: ROAD i ADVENTURE. W tym sezonie uczestnicy dodatkowo oprócz głównego etapu musieli się zmierzyć z piątkowym blisko 50-kilometrowym nocnym prologiem.
Tegorocznym miejscem spotkania był Kompleks Pałacowo-Hotelowy w Olszanicy. Rajd zgromadził w tym roku ponad 220 uczestników. Organizatorzy spotkania, ekipa ON Tour Poland przygotowała dla zawodników 200 kilometrów tras. Impreza była podzielona na dwie kategorie: ROAD i ADVENTURE. W tym sezonie uczestnicy dodatkowo oprócz głównego etapu musieli się zmierzyć z piątkowym blisko 50-kilometrowym nocnym prologiem.
Na trasie „ADV” przygotowanej z myślą o dużych motocyklach enduro ( tj.Yamaha Super Tenere) nie zabrakło emocji. Były szybkie szutrowe odcinki wiodące po górskich bezdrożach, przeprawa przez bród na Sanie czy walka z gliną w strumyku. Emocji dostarczyła również próba sprawnościowa rozgrywana w kamieniołomie: stromy kamienisty podjazd, zarośnięty gęstymi krzakami przejazd żlebem wypłukanym przez potoki czy zjazd zakończony widowiskową hopką, to tylko niektóre elementy które czekały na tej próbie.
Nie tylko OFF-road!
Rajd Bieszczadzki to nie tylko trasa OFF-road. Na miłośników asfaltowych przygód czekała trasa drogowa po bardziej i mniej znanych zakątkach Bieszczad. Wyjazd okraszony był solidną dawką górskich przełęczy, zakrętów i serpentyn. Na tym etapie mogliśmy przetestować tegoroczną nowość Yamahy: Tracer 900GT, która pojawiła się na rajdzie ze swym młodszym bratem Yamahą Tracer 700. Była więc Solina, Mała Pętla Bieszczadzka, Arłamów oraz słynne serpentyny na trasie 28 w Górach Słonych. Tak jak na trasie ADV i tu czekały na zawodników próby sprawnościowe, a więc gymkhana, najróżniejsze zabawy no i oczywiście próba TRIALOWA na Gęsim Zakręcie, która dostarczyła niesamowitych emocji.
Emocje rozpalała również Bieszczadzka pogoda. Od samego rana było parno i duszno na trasach zaś w połowie dnia pojawiły się burze i deszcz. Nie odstraszyło to motocyklistów, którzy przybyli na rajd z najdalszych części kraju i oraz Słowacji.
Cała impreza zakończyła się wspaniałą biesiadą ze smacznym jadłem z Myczkowiec. Twarze motocyklistów rozświetlał specjalnie na tą okazję przygotowany rajdowy napitek.
Rajd Bieszczadzki wpisał się już na stałe do kalendarza najważniejszych wydarzeń motocyklowych w sezonie dzięki świetnej organizacji dzięki fantastycznym trasą i super zabawą na turystycznych trasach rajdowych.