Royal Enfield Bullet Classic – klasyka w najcztstszym wydaniu Jeden cylinder, chłodzony powietrzem, pół litra pojemności, piękna sylwetka. Koła na szprychach, chrom, czarny lakier to prawdziwy motocykl w starym stylu. Piękny klasyk w nowym wydaniu. Nowoczesne technologie, maksimum możliwości, głęboki bas wydobywający się z wydechu wprawi w dżerenie każde motocyklowe serce, siodło z naturalnej skóry […]
Na skróty:
Royal Enfield Bullet Classic – klasyka w najcztstszym wydaniu
Jeden cylinder, chłodzony powietrzem, pół litra pojemności, piękna sylwetka. Koła na szprychach, chrom, czarny lakier to prawdziwy motocykl w starym stylu. Piękny klasyk w nowym wydaniu.
Nowoczesne technologie, maksimum możliwości, głęboki bas wydobywający się z wydechu wprawi w dżerenie każde motocyklowe serce, siodło z naturalnej skóry zachęci do wsiadania. Żadnej elektroniki, czysta mechanika – to motocykl dla prawdziwych mężczyzn. Możesz go uruchomić nożnym starterem, rozrusznik jest przeznaczony dla faceta po zawale.
Royal Enfield to jeden z tych motocykli, obok którego nie sposób przejść obojętnie i jeden z tych, którego sam widok sprawia, że chcę go mieć.
To klasyk w każdym calu, metalowe, chromowane błotniki, klosz lampy odlewany, również zbiornik paliwa jest częściowo pokryty chromem. Doskonała pozycja za kierownicą, wygodne siodło, koła na szprychach, no i serce Enfielda, jednocylindrowa 500-tka zasilana wtryskiem.
Jedyna zewnętrzna oznaka modyfikacji i postępu jaki dokonał się w świecie motocykli to przednia tarcza hamulcowa. Do zatrzymania tylnego koła nadal służy hamulec bębnowy. Jako relikt przeszłości mamy starter nożny, spokojnie można odpalić motocykl za pierwszym razem pod warunkiem, że silnik jest rozgrzany. Trochę więcej wysiłku potrzeba przy porannym rozruchu. Gwarantowana rozgrzewka, ale przecież o to chodzi.
Motocykl cały chodzi, wibruje, a ja razem z nim, na dziobie mam nieprzemijającego banana. Wbijam jedynkę, puszczam sprzęgło, ruszam powoli i nagle czuję jak motocykl wyrywa do przodu z potężną siłą, ciało przemieszcza się do przodu.
Royal Enfield – prostota recepta na sukces
Motocykl ma potężny moment obrotowy, nic dziwnego został stworzony aby pokonać Indyjskie bezdrożna, a nie europejskie trasy.
Mimo swoich 500 ccm Enfieldem nie polecę jak Kawasaki ER5 prawie 200 km/h. Jego prędkość przelotowa zamyka się w granicach 90 – 100 km/h, choć jak trzeba to da się go zmusić do pojechania 130 km/h. To nie jest motocykl dla poszukiwaczy maksymalnych prędkości, za to z wielką przyjemnością wybrałbym się nim w Alpy, to tam pokazałby na co go stać, pod górę idzie bez żadnego zmęczenia czy oznaki słabości.
Enfield ma jeszcze jedną zaletę, jest chłodzony powietrzem, prostota to jego drugie imię. Hamulce są bardzo czułe, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Kolejną zaletą jest niskie spalanie w granicach 3,5 L/100km. Przejechałem Enfieldem ponad 300 km, latałem drogami szybkiego ruchu jak i po mieście. W jednym i drugim środowisku motocykl spisywał się bardzo dobrze, przeciskanie w korkach nie sprawiało problemu tak jak i wyprzedzanie tirów na drogach szybkiego ruchu. Osoby, które raz posmakowały Royala Enfielda zgodnie stwierdziły, że to motocykl z duszą.