W sobotę, 21 lutego, w Meksyku, Polak po emocjonującej walce wygrał kolejne zawody, umacniając się na prowadzeniu w cyklu Mistrzostw Świata Superenduro.
Rok temu w Meksyku Taddy uległ Davidowi Knightowi, więc tym razem, Polak nie tylko chciał utrzymać swoją zwycięską passę, ale również zrehabilitować się za ostatnie potknięcie. Tor zbudowany wewnątrz VFG Areny nafaszerowany był niezwykle wymagającymi sekcjami, które momentami przypominały trasę hard enduro.
”To niesamowite wygrać czwarte zawody z rzędu„ – powiedział po zawodach szczęśliwy Błażusiak. ”Po wyrównanej walce w Finlandii wiedziałem, że i tutaj będzie bardzo ciężko. Jednak wszystko potoczyło się po mojej myśli. Świetnie czułem się na torze i miałem bardzo dobre starty. Stoczyłem kilka przyjemnych pojedynków, w szczególności ten z Codim w ostatnim wyścigu, więc to był wspaniały wieczór„.
W pierwszym wyścigu Taddy szybko objął prowadzenie, uporał się z Jonnym Walkerem i rozpoczął szaleńczą pogoń w stronę mety. Walker i Webb próbowali gonić lidera klasyfikacji generalnej, ale przewaga, którą Polak wypracował sobie na początkowych okrążeniach wystarczyła, aby mógł dowieźć prowadzenie do mety. Na drugim miejscu zameldował się Jonny, a Cody był trzeci.
Po drugim starcie z odwróconą kolejnością, prowadził David Knight. Brytyjczyk nie nacieszył się zbyt długo pozycją lidera, bo już po dwóch kółkach dopadł i wyprzedził go Taddy. Niestety tym razem Błażusiak nie był w stanie odeprzeć ataków najpierw Webba, a potem Walkera i na mecie zameldował się jako trzeci. O zwycięstwie ponownie miał zadecydować ostatni wyścig, który po szaleńczej walce wygrał Taddy przed Codym Webbem.
Dzięki wygranej podczas GP Meksyku, Taddy umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji generalnej i ma teraz 46 punktów nad drugim Davidem Knigtem. Do końca serii pozostały zaledwie dwa przystanki. Najbliższy odbędzie się w Brazylii, w Belo Horizonte, gdzie prawdopodobnie Błażusiak zapewni sobie szósty tytuł Mistrza Świata.