Przed wami kolejna weekendowa trasa motocyklowa, która bierze udział w konkursie Harley-Davidson #DiscoverPoland 2015. Niebawem będziecie mogli głosować na najlepsze Waszym zdaniem trasy.
Tym razem zabieramy was na Mazury!
Od jakiegoś czasu mieszkamy na wsi i jesteśmy szczęśliwymi wieśniakami. Adres – Malinówka Wielka koło Ełku. Mazury Garbate i Suwalszczyzna to region, który kochamy i polecamy wszystkim.
Trasa ma ok. 370 kilometrów. Lepiej zarezerwować dwa dni, by w pełni się nią nacieszyć. Dwanaście kilometrów od Malinówki leży stolica Mazur – Ełk. Z niego ruszymy trasą Czarnego Kormorana na Orzysz, który za „słusznych” czasów znany był z dużej liczby jednostek wojskowych (w tym jednej karnej). Z Orzysza pomykamy do Giżycka, gdzie koniecznie trzeba zaliczyć promenadę nad jeziorem Niegocin. Obowiązkowo odwiedzamy twierdzę Boyen – miejsce corocznych zlotów motocyklowych. Potem kierujemy się na Węgorzewo. W połowie drogi, w Pozezdrzu, skręcamy w lewo (13 km) i jedziemy do Sztynortu, by zobaczyć urokliwe jezioro i przystań oraz – z zewnątrz – dość mocno zrujnowany pałac Lehndorffów.
W Węgorzewie odwiedzamy port z widokiem na jezioro Mamry, następnie kierujemy się na Srokowo, aby około 10 kilometrów od Węgorzewa obejrzeć potężną, niedokończoną śluzę na Kanale Mazurskim (budowaną przez Niemców w czasie wojny). Wracamy do Węgorzewa i pomykamy wzdłuż granicy z „przyjaciółmi” Rosjanami. Dojeżdżamy do Bań Mazurskich, gdzie w pobliżu przepływa rzeka Gołdapa. Jest tam miejsce (jedyne w regionie), w którym można łapać pstrągi na muchę (ale nie powiem, gdzie dokładnie).
Ostatnim etapem pierwszego dnia jest dojazd do Gołdapi (razem 180 km), gdzie instalujemy się na nocleg (w pensjonacie od 140 do 160 zł za dwie osoby ze śniadaniem lub w kwaterze prywatnej za 40 zł za osobę). Obowiązkowo próbujemy tu kartaczy. Dla relaksu odwiedzamy Piękną Górę, aby z obrotowej kawiarni (pełen obrót – 58 minut) podziwiać panoramę okolicy.
Nazajutrz, po śniadaniu, odwiedzamy gołdapskie tężnie, głęboko wciągamy powietrze i popijamy wodę zdrojową. Orzeźwieni i naładowani ruszamy w kierunku Żytkiejm. Przemykamy skrajem Puszczy Romnickiej. Po drodze obowiązkowym punktem programu są wiadukty w Stańczykach. Ci, którzy tu przyjadą pierwszy raz, po wyjeździe ze Stańczyk zapewne będą zdziwieni: autentyczne serpentyny na Mazurach! W Żerdzinach możemy leciutko skręcić w lewo, aby zobaczyć trójstyk granic Polski, Rosji i Litwy. Przez Wiżajny wjeżdżamy na Suwalszczyznę. Za moment oglądamy fermę wiatrową na wzgórzach o wysokości ok. 300 m n.p.m. W Rutce Tartak skręcamy na Suwałki. Z tej drogi na moment skręcamy w prawo do Smolników, gdzie „szutnik” Tadeusz szczypał Zosię, a u Telimeny poszukiwał mrówek. Tu Andrzej Wajda kręcił bowiem plenery do filmu „Pan Tadeusz”.
Potem, przez Suwałki, docieramy do pokamedulskiego zespołu klasztornego w Wigrach.
Z wieży klasztornej oglądamy jezioro Wigry i wracamy do Suwałk, skąd kierujemy się na Olecko. Tu koniecznie trzeba się zatrzymać na lody – jedyne w regionie, odlotowo smaczne, robione przez właścicieli cukierni. Stąd zostaje ostatnie 20 kilometrów do Malinówki. Cała trasa jest przepiękna. Żadnych kominów, tirów i z umiarkowanym ruchem. Drogi bardzo dobre, przyjemnie po nich jechać motocyklem. Polecamy!
Lech Potyński – Mazury i jest po prostu bajecznie
Mazury to tak specyficzny region Polski, że dokądkolwiek się pojedzie, jest po prostu bajecznie. Zaproponowana trasa to jedna z wielu możliwych, lecz by ją dokładnie objechać i tygodnia nie starczy! W samych okolicach Sztynortu są przecież fantastyczne obiekty, warte zwiedzenia, a jakoś niespecjalnie wypromowane. Chociażby kompleks hitlerowskich bunkrów w Mamerkach (nie gorszy, niż Wilczy Szaniec, a zachowany w perfekcyjnym stanie), ukryta głęboko w lesie nad jeziorem Łabap kaplica Lehndorffów (dojazd w zasadzie tylko pojazdami terenowymi) czy urocza, kameralna stanica wodna w Kietlicach nad Mamrami. Jest tego sporo. W zasadzie każda wioska czy osada na Mazurach kryje jakieś ciekawostki i tajemnice, które warto poznać. Jest tylko jeden problem: w sezonie wakacyjnym czy w długie weekendy zjeżdżają tam nieprawdopodobne tabuny turystów, więc na drogach trzeba bardzo uważać na lekko nietrzeźwych rozbawionych letników w białych skarpetkach i laczkach, zorganizowane grupy niemieckich emerytów na rowerach, zaprzęgi z żaglówkami i kajakami czy niefrasobliwych miejscowych kombajnistów. Wszyscy stwarzają realne zagrożenie na krętych, obrośniętych bujnymi krzakami drogach. Musisz więc być maksymalnie skupiony, bo sytuacje trudne zdarzają się co rusz. Lecz minusy nie mogą nam przysłonić plusów. Mazury to jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce, idealne do turystyki motocyklowej.