Gryfici, pomorski ród książęcy, rządzili tu przez 500 lat, zostawiając po sobie okazałe świątynie i bogate, piękne miasta. Choć spustoszyła je ostatnia wojna, nadal warto je zobaczyć.
Nizina Dolnej Odry, zwłaszcza po polskiej stronie, porośnięta jest na dużej przestrzeni lasami, poprzetykanymi polami i łąkami. Wydawałoby się, że drogi tutaj nie dają motocyklistom szansy na obejrzenie ciekawych krajobrazów. Też tak myślałem, patrząc na mapę, ale kiedy pojeździłem po tych terenach, zmieniłem zdanie i z czystym sumieniem zachęcam do obejrzenia zaproponowanej trasy.
Ta wycieczka obejmuje zaledwie skrawek księstwa, które w średniowieczu rozciągało się zarówno na wschód, jak i na zachód od Szczecina. Wyruszamy z niego na północ, w stronę Polic i po przejechaniu tej miejscowości, w której nasze nozdrza wypełnią fosforowo-azotowe „aromaty” z Zakładów Chemicznych, po kilkunastu kilometrach dotrzemy do Trzebieży. Podjechawszy do portowych basenów jachtowych, warto rzucić okiem na rozszerzający się po horyzont Zalew Szczeciński. Z Trzebieży, północnym skrajem Puszczy Wkrzańskiej, docieramy do cypla na jeziorze Nowowarpieńskim. Przy ryneczku stoi ciekawy, szachulcowy ratusz. Jest tu również port z molo wchodzącym w jezioro.
Przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej, między Nowym Warpnem a Starym Warpnem, leżącym w RFN, uruchomiono bezcłowy prom pasażerski. Zawsze był na nim komplet polskich „pasażerów”, chcących dopłynąć do Niemiec i „turystów” z Niemiec, którzy z pokładu statku oglądali Polskę. Sam onegdaj zaopatrzyłem się w czasie takiego kursu w największą z możliwych „łódkę” Bols i to po bardzo atrakcyjnej cenie. Nie muszę dodawać, że moja stopa nie stanęła (choć mogła) na niemieckiej ziemi. Aktualnie w porcie melancholijnie szumią o betonowe molo fale jeziora i słychać skrzeczące mewy.
Z Nowego Warpna warto podjechać do Podgrodzia, położonego na cyplu wrzynającym się w Zalew Szczeciński. Przed nami roztoczy się nieprzejrzana toń, jak nad morzem.
Będziemy teraz wracać do Szczecina, ale inną drogą, wiodącą przez ostępy Puszczy Wkrzańskiej. W Dobieszczynie (tuż przy granicy z Niemcami) osiągniemy drogę krajową nr 115 i nią od strony Lasku Arkońskiego wjedziemy do Szczecina. Tutaj warto skręcić w lewo, w ulicę Arkońską, która przechodzi w ulicę Niemierzyńską. Przy tej ulicy jest dawna zajezdnia tramwajowa, uzdatniona na Muzeum Techniki i Komunikacji. Tu trzeba koniecznie wjechać. Zwłaszcza motocykliści zostaną ukontentowani, gdyż w dawnej hali zajezdni jest mnóstwo ciekawych, jednośladowych zabytków.
Szczecin ma oczywiście wiele zabytków, ale tym razem wymykamy się z miasta w stronę Stargardu Szczecińskiego, Piły i Bydgoszczy, czyli drogą nr 10. Zaraz po przekroczeniu autostrady, skręcamy w prawo, na dawną drogę (nr 3) do Gorzowa Wielkopolskiego. Po 7 km opuszczamy ją i jadąc w lewo, za chwilę jesteśmy na parkingu przed byłym, cysterskim opactwem w Kołbaczu.
Obejrzawszy dostojne mury, ruszamy do Stargardu, zwanego Szczecińskim. Położony nad Iną, dopływem Odry, Stargard to miasto (w ub. roku 770-lecie), które długo „walczyło” (niekiedy dosłownie) ze Szczecinem o prymat w regionie. Dawniej, kiedy tutejsi kupcy spławiali rzeką płody okolicznych ziem, miasto było liderem. W czasie ofensywy Armii Radzieckiej w 1945 r. i kilka miesięcy po zdobyciu wiele budynków uległo zniszczeniu. Aktualnie sporo się poprawiło, a nowe budynki na terenie otoczonym zachowanymi, średniowiecznymi murami są budowywane w starym stylu. Warto zatem podjechać na rynek z ratuszem i innymi zabytkami, wdrapać się na wieżę kościoła Najświętszej Marii Panny i ogarnąć wzrokiem baszty oraz mury miejskie, a potem przejść się wzdłuż nich.
Pospacerowawszy, z największą przyjemnością zasiądziemy na siodełkach i skierujemy się w stronę Pyrzyc drogą nr 106. Pyrzyce są otoczone dobrymi glebami, więc będziemy jechali przede wszystkim wśród uprawnych pól. Po wjechaniu do starej części miasta, minąwszy Bramę Sowią, warto się zatrzymać na parkingu między ratuszem a kościołem. Można zrobić sobie niewielki spacer wzdłuż odrestaurowanych po wojnie miejskich murów (z siedmioma bramami i wieżami). Potem przez Bramę Bańską skierujemy się oczywiście w stronę Bań, leżących nad jeziorem Dłużec.
Przecinając Banie, jadąc przez ładne krajobrazowo tereny, mijając lasy, jeziorka i przecinając rzeczki, jedziemy w stronę kolejnej Bańskiej Bramy, ale już w Gryfinie.
Tak jak w ogromnej większości miasteczek tego regionu, zniszczenia wojenne były ogromne i z dawnego układu urbanistycznego pozostały tylko resztki. Mimo to kościół jakoś przetrwał i zaświadcza o dawniejszej pozycji tego portowego, nadodrzańskiego miasta, będącego członkiem Związku Hanzeatyckiego. Gryfino leży nad Wschodnią Odrą, która około 15 km poniżej, tuż za Widuchową, rozdzieliła się na dwie odnogi – Wschodnią i Zachodnią Odrę. Pomiędzy nimi jest Park Krajobrazowy Doliny Dolnej Odry.
Po przejechaniu pierwszego z dwu mostów wiodących w stronę Niemiec warto popatrzeć na znajdujące się poniżej nasypu mokradła i rozlewiska. Po przekroczeniu Zachodniej Odry jesteśmy już u sąsiadów. Jeszcze kilka kilometrów przez niemiecki kawałek parku i dalej, pustymi drogami, przemykając wśród lekko pofałdowanych pól, przecinając autostradę Berlin – Szczecin zbliżamy się do… Krackowa. Nie powita nas tu jednak widok wież kościoła Mariackiego ani Wawelu. Ale jest tu czynne od kwietnia do października muzeum motoryzacji (cztero-i dwukołowej, w którym najstarsze eksponaty pochodzą z lat 20. XX w.) oraz starych pojazdów trakcji konnej. Wracając do Szczecina, przekraczamy kolejną, niewidzialną granicę w Lubieszynie. Gdyby istniała setki lat temu, dzieliłaby Księstwo Pomorskie na pół!