Stawy Milickie i dolina Baryczy to unikalny region, gdzie nie tylko możemy zobaczyć rzadkie ptaki, w tym orła bielika, ale także zakosztować pysznych ryb, zwłaszcza karpi, których hodowlę kilkaset lat temu zaczęli tu Cystersi. Nie może nas tam zabraknąć!
Na skróty:
Motocyklem przez Dolny Śląsk
Cystersi będą nam „towarzyszyć”, bo przysłużyli się rozwojowi tej części Dolnego Śląska od głębokiego średniowiecza. Ruszamy z Lubiąża. Ten gród nad jedną z najstarszych przepraw przez Odrę już w XII wieku uważany za stary. Pierwsi Cystersi pojawili się tu w 1163 roku. Inne ich klasztory (np. w Mogile pod Krakowem czy Henrykowie, także na Dolnym Śląsku) powstawały kilkadziesiąt lat później.
Jedziemy wzdłuż Odry do Brzegu Dolnego (przed wojną – Dyhernfurth, od rodu von Dyhrn, który objął miejscowość po wojnie trzydziestoletniej). Odnowiona fasada XVII-wiecznego zamku, przebudowanego w kolejnym stuleciu, gdy posiadłość, przez mariaże, przeszła w ręce von Hoymów, robi wrażenie (dziś mieszczą się tu lokalne władze i ośrodek kultury). Z pochowanym w parkowym mauzoleum Karlem Georgiem von Hoym, pruskim ministrem do spraw Śląska, a po II rozbiorze namiestnikiem zajętych przez Prusy ziem polskich, mamy swoje „porachunki”. Gdy po upadku Insurekcji Kościuszkowskiej Prusacy zajęli Kraków, kazał włamać się do skarbca na Wawelu i wykraść insygnia koronacyjne. Część z nich w 1809 r. przetopiono, by zasilić skarb Pruski, resztę sprzedano…
W stronę Trzebnicy
Przez Oborniki Śląskie docieramy do Trzebnicy. Miasto leży na wzgórzach od północy okalających Wrocław i mających dumną nazwę Gór Kocich, wznoszących się na niecałe 250 m n.p.m. Parkujemy przed bazyliką św. św. Bartłomieja i Jadwigi. Jej historia sięga XIII w. Mieścił się przy niej klasztor Cysterek. W bocznej, bogatej, barokowej nawie jest grobowiec św. Jadwigi Śląskiej, czczonej przez Polaków i Niemców. Pochodząca z Andechs nad jeziorem Ammer (niedaleko Monachium) księżniczka Hedwig (Jadwiga) została żoną piastowskiego księcia Henryka, zwanego potem Brodatym (tego od wrocławskiego browaru) i matką Henryka zwanego Pobożnym (po śmierci w bitwie z Mongołami pod Legnicą w 1241). Jej córka Gertruda stała się ksienią (przełożoną) klasztoru w Trzebnicy, gdzie zmarła i została pochowana nasza święta.
Dalej, przecinając (trudne do zauważenia) Góry Kocie, kierujemy się do Oleśnicy. Wjechawszy do miasta przez bramę Wrocławską, parkujemy w pobliżu zamku. Jego historia też sięga czasów piastowskich czyli XIII wieku. Po śmierci ostatniego piastowskiego władcy, Oleśnica przeszła w ręce ziębickiej linii czeskich Podiebradów, a od 1647 r. – książąt wirtemberskich. Jednak warto wiedzieć, że w XVII wieku swoje dzieła wydawali tu piszący po polsku śląscy pisarze (miasto nadal należało do obszarów o dominacji języka polskiego!).
Warta zwiedzenia jest bazylika św. Jana Apostoła. Kościół na jej miejscu istniał prawdopodobnie już w XII wieku. W drugiej połowie XIV wieku został podwyższony i stał się trójnawową bazyliką. W kolejnych wiekach dobudowywano kruchty i kaplice. W krypcie jednej z nich złożono członków wirtemberskiej rodziny książęcej.
Piękna motocyklowa droga
Z Oleśnicy przez Twardogórę, ładnymi drogami, często wśród lasów i mokradeł oraz stawów rybnych zakładanych jeszcze przez Cystersów w XIII wieku, docieramy do Milicza.
Warto tu zobaczyć przynajmniej trzy rzeczy. Pierwszą jest „kościół łaski”, aktualnie pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli. To dawny ewangelicki zbór, po wojnie przejętym przez katolików. Kościoły „łaski” tym się różniły od kościołów „pokoju” (poł. XVII w. – Świdnica, Jawor), że jako późniejsze (początek XVIII w.) mogły już mieć dobudowywane wieże z dzwonnicami.
Drugą są ruiny zamku z XIV wieku, należącego do Piastów Oleśnickich, a od 1590 r. we władaniu rodu von Maltzan. Po zniszczeniach z okresu wojny 30-letniej zamek podupadał. Maltzanowie wystawili więc pod koniec XVIII wieku klasycystyczny pałac (to trzecia atrakcja – dziś zespół szkół przyrodniczych). W 1909 roku urodziła się tu hrabina Maria von Maltzan, w czasie wojny działająca w opozycji antyhitlerowskiej. Doprowadziła do ucieczki i uratowała kilkadziesiąt osób, głównie Żydów. Uznana za jedną ze „Sprawiedliwych wśród narodów świata”, zmarła w Niemczech w 1997 r.
Z Milicza, wśród lasów i stawów Doliny Baryczy, docieramy do serca tej wycieczki. W Sułowie trzeba skręcić w prawo, do Rudy Sułowskiej i po chwili znajdziemy się przy Centrum Edukacyjno-Turystycznym Naturum. Jest tu hotel, Muzeum Tradycji Rybactwa Stawów Milickich i Doliny Baryczy, są atrakcje dla dzieci (kto przyjeżdża z pociechami), wypożyczalnia rowerów, kajaków i możliwość podglądania rzadkich ptaków. I oczywiście można kupić świeżą (dla motocyklisty – może to słaby pomysł) albo już przyrządzoną rybę w restauracji hotelowej lub w Gospodzie 8 Ryb nad stawem (tu jednak tylko w sobotę i niedzielę). Karpia dają przez cały rok i to na mnóstwo sposobów! Od lata do jesieni odbywa się cykl różnorakich imprez pod hasłami
„Święta Karpia Milickiego” i „Dni Doliny Baryczy” (część z nich także w parku pałacowym w Miliczu).
Po relaksującej przerwie (lub pysznym posiłku) wracamy do drogi 439 i jedziemy do Żmigrodu. W Żmigródku mijamy ruiny barokowego pałacu Hatzfeldów, spalonego przez Armię Czerwoną w 1945 r. (dopiero w ostatnich latach przeprowadzono prace konserwacyjne) ze starszą o sto lat wieżą z XVI w. Rosjanie bezlitośnie obeszli się z tym zabytkiem, a to przecież tutaj w 1813 r. ich car Aleksander I zawarł pakt z królem Prus, aby ostatecznie pobić Napoleona I.
Na zachód
Z Żmigrodu ruszamy na zachód w stronę Wińska. Zaraz za miastem dwukrotnie przetniemy niemal 8-kilometrową pętlę toru doświadczalnego Instytutu Kolejnictwa, jedynego takiego obiektu w Polsce, jednego z trzech w Europie – gratka dla miłośników kolei. Może uda się zobaczyć jakiś nowy, produkowany w Polsce superpociąg?
W Wińsku, które do XVII wieku pozostawało w rękach Piastów Legnickich, nie szukajcie miejscowego trunku, choć niegdyś (według kronik – już w XIII wieku) winorośl była tu uprawiana. Kto wie, może z ociepleniem klimatu znów się tego doczekamy.
Przedostatnim przystankiem na naszej trasie jest Wołów. Zachowała się tu część murów obronnych, a na rynku stoi ładny, odbudowany i odrestaurowany ratusz. Jednym z najstarszych zabytków jest kościół pw. św. Wawrzyńca, w którym znajdziemy XV i XVI-wieczne freski czy epitafia mieszczan z różnych epok. Jego budowę rozpoczęto w 1391 roku. Po pożarze w 1465 roku nadano mu charakter późnogotycki. Kolejny pożar strawił świątynię pod koniec XVII w. Dopiero po kilkunastu latach odnowiono ją, a wrocławski organmistrz Adam Horatius Casparini zbudował nowe organy. Dzięki tym unikalnym organom, odnowionym dopiero pod koniec XX wieku (po wojnie przez prawie trzy dekady kościół nie miał gospodarza), Wołów od 2001 roku gości Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej „Cantus Organi” (we wrześniu i październiku).
Po powrocie do Lubiąża zdążymy na kolację w przyjaznej motocyklistom Karczmie Cysterskiej na terenie kompleksu klasztornego. Nocleg – tylko w prywatnych kwaterach. Może kiedyś, gdy uda się wyremontować całe opactwo, uda się przespać także w cysterskich celach…
Trasa:
Lubiąż-22km-Brzeg Dln.-30km-Trzebnica-32km-Oleśnica-58km-Milicz-33km-Żmigród-24km-Wińsko-15km-Wołów-20km-Lubiąż
Razem ok. 235km