fbpx

Z okazji okrągłej 115. rocznicy urodzin Harley postanowił zafundować sobie nowe dzieciątka w rodzinie Softail. Jest to dosyć tłuste i wypasione potomstwo, nie można jednak powiedzieć, że niespodziewane.

Miejsce premiery: jeszcze Hiszpania

Hiszpania, Barcelona. Nie bez powodu większość premierowych testów motocykli odbywa się w Hiszpanii. Kapitalne światło, górskie, kręte drogi, pogoda niemal bezdeszczowa. To wszystko wpływa na jakoś zdjęć i zadowolenie testerów. Nie wiadomo jednak, jak dalej potoczą się losy regionu, bowiem Barcelona jest stolicą Katalonii, która ma ochotę odseparować się od Hiszpanii. Co z tego wyniknie?

Konsekwencja

Niedawno chłopcy z Milwaukee chwalili się nową jednostką napędową Milawaukee-Eight, następcą wysłużonego już nieco Twincama. Występuje ona w dwóch pojemnościach – 107″ i 114″ – czyli, mówiąc po europejsku, 1753 ccm i 1868 ccm.
Nowe silniki, tak jak poprzednia generacja, chłodzone mogą być olejem lub, w pewnych obszarach, cieczą i mają według zapewnień producenta 10% więcej momentu obrotowego i o 11% lepsze przyspieszenie od modelu Twin Cam 103″. Ten wzrost osiągów być może wcale nie jest uzależniony jedynie od wzrostu pojemności, bowiem inżynierowie Harleya po 110 latach produkcji motocykli zorientowali się, że silnik może mieć więcej niż dwa zawory na cylinder.

 


Fot. Yud Pourdieu le Coz


Fot. Yud Pourdieu le Coz

Fot. powyżej: Pojemność 107″ to obecnie podstawowa wielkość w rodzinie Softail. Poniżej: Nie wiedzieć czemu w Breakoucie zainstalowano z przodu tylko jedną tarczę.


Fot. Yud Pourdieu le Coz


Fot. Yud Pourdieu le Coz

Dzięki dwóm wałkom wyrównoważającym wibracje zmniejszono aż o 75%, co zapewne nie wszystkim miłośnikom marki przypadnie do gustu. No bo co to za Harley, który się nie trzęsie?
Właściwości jezdne motocykli z jednostką Milawaukee-Eight mieliśmy już okazję testować w ubiegłym sezonie, bowiem Harley zapakował ją wtedy do Touringów. Konsekwencja w działaniu to jedna z dobrych cech Amerykanów, więc prędzej czy później można było się spodziewać, że niemal dwulitrowy „piec” będzie implementowany do kolejnych harleyowskich rodzin.
Celebracje sto piętnastej rocznicy urodzin marki stały się doskonałym pretekstem do prezentacji odmłodzonej rodziny Softaili. I chociaż można dyskutować, czy rzeczywiście 115 lat to jakaś szczególna rocznica, jednak konstruktorzy Harleya włożyli mnóstwo pracy w udoskonalenie maszyny. Zmiany nie ograniczyły się bowiem jedynie do jednostki napędowej, ale objęły większość podzespołów motocykla. W tym wypadku możemy mówić o całkowicie nowej konstrukcji i z pewnością nie będzie to semantyczne nadużycie.

 


Fot. Yud Pourdieu le Coz


Fot. Yud Pourdieu le Coz

Fot. powyżej: Wrażenie braku resorowania to znak rozpoznawczy Softaili. Oczywiście to tylko pozory. Poniżej: Kapitalny zestaw wskaźników umieszczony w mocowaniu kierownicy jest nie tylko estetyczny, ale też bardzo czytelny.


Fot. Yud Pourdieu le Coz


Fot. Yud Pourdieu le Coz

Nomenklatura

Zapewne nie każdy motocyklista jest zorientowany w dosyć skomplikowanym, harleyowskim nazewnictwie, warto więc nieco przybliżyć zagadnienie. Skróty typu „FLHTCU” chyba nikomu poza specjalistami nic nie mówią i na szczęście firma coraz rzadziej używa tych oznaczeń w komunikacji z klientami. Generalnie nazwa „Softail” oznacza typ ramy udającej sztywny tył. Oczywiście jest on amortyzowany, ale cała system jest dosyć sprytnie ukryty w okolicach siedziska.


Fot. Ula Serra/Harley-Davidson


Fot. Ula Serra/Harley-Davidson

Fot. powyżej: Zegary umieszczone klasycznie, na zbiorniku paliwa. Poniżej: Siedzenie pasażera nie jest zbyt obszerne.


Fot. Ula Serra/Harley-Davidson


Fot. Ula Serra/Harley-Davidson

Ta rodzina w nowym wydaniu składa się z modeli Fat Boy, Heritage Classic, Low Rider Softail Slim, Deluxe, Breakout, Fat Bob i Street Bob, a o różnicach między nimi opowiem nieco później. Teraz skupmy się na wspólnej bazie. Podstawą jest przedstawiony powyżej silnik Milwaukee Eight, dostępny w dwóch pojemnościach – 107″ i 114″, dysponujących odpowiednio momentem obrotowym 145 i 155 Nm, dostępnym już przy 3000 obr./min. Harley generalnie nie podaje mocy swoich jednostek napędowych, więc nieoficjalnie przytaczamy te dane: 91 KM i 102 KM. Są to bardzo dobrze wypasione konie mechaniczne, a w połączeniu z potężnym momentem obrotowym tworzą rzeczywiście wybuchową mieszankę.


Fot. Ula Serra/Harley-Davidson


Fot. Ula Serra/Harley-Davidson

Fot. powyżej: Tym razem zainstalowano dwie solidne tarcze hamulcowe. Poniżej: Pasek napędowy to od lat wizytówka Harleya.


Fot. Ula Serra/Harley Davidson


Fot. Ula Serra/Harley Davidson

Zmiany, zmiany, zmiany

Fot. powyżej: 114″ silnika daje niezłego kopa nawet ciężkiemu Heritage’owi. Niemal każdemu winklowi towarzyszy odgłos szurania podestami. Poniżej: Niemal dwa litry pojemności nowego „pieca” – to robi wrażenie. To całe 3″ więcej niż w Indianie, a chyba o to chodziło projektantom.


Fot. Ula Serra/Harley-Davidson


Fot. Ula Serra/Harley-Davidson

Parafrazując klasyka, chciało by się powiedzieć: jaki Softail jest – każdy widzi. Jednak właśnie nie wszystko widać, bo nastąpiła nie tylko całkowita zmiana stylistyki nadwozia, lecz także wielu elementów trudno dostrzegalnych na pierwszy rzut oka.
Mocno popracowano nad ramą i wahaczem. W nowej wersji stanowią zdecydowanie bardziej sztywny układ. Producent twierdzi, że sztywność wzrosła o 65%. Trudno było to zweryfikować podczas testów. Jednak fakt, że udało się ograniczyć liczbę elementów konstrukcyjnych podwozia o 50%, a liczbę spawów o 20% jest już łatwiej weryfikowalny.

 

W całej rodzinie po raz pierwszy zainstalowano także nowe przednie zawieszenia z technologią Dual Bending Valve, o ulepszonej charakterystyce tłumienia i szybszej reakcji, montowane od zeszłego sezonu w Touringach. Zastosowano także nowy amortyzator tylnego zawieszenia typu monoshock z dosyć łatwo dostępną regulacją wstępnego napięcia sprężyny. Klasycznie, jest to jedyny regulowany parametr harleyowskiego zawieszenia, ale w niczym nie umniejsza to przyjemności jazdy motocyklem, bowiem fabryczne nastawy są całkowicie wystarczające dla tej klasy maszyn.
Rodzina Softaili odchudziła się średnio o 17 kg, co w połączeniu ze wzrostem momentu, mocy i sztywności ramy wpłynęło na właściwości jezdne motocykli. Pamiętajmy jednak, że nowe dzieci Harleya nie należą do źle odżywionych i każde z nich w stanie gotowym do jazdy waży dobrze powyżej 300 kg. Spadek masy o te kilkanaście kilo nie jest aż tak bardzo odczuwalny.

 

„Twardym”, konstrukcyjnym zmianom towarzyszy przeobrażenie wyglądu Softaili. Prezentują się teraz zdecydowanie bardziej współcześnie i mniej zachowawczo. Szczególnie urzekły mnie zespoły wskaźników w Fat Bobie, które z przyjemnością zobaczyłbym u wielu konkurentów. Minimalistyczna forma wyświetlacza, czytelne diody, a wszystko ukryte we wsporniku kierownicy. Również nowe, ledowe lampy robią spore wrażenie. Nie sądzę, aby znalazł się (nawet wśród przeciwników marki) ktoś, kto powiedziałby, że nowe Softaile prezentują się przestarzale. A jeżeli będą pojawiały się obiekcje co do właściwości jezdnych, najlepiej rozwiać je u któregokolwiek z dilerów podczas jazdy próbnej. Tylko koniecznie pamiętajcie – oblatujemy motocykle z silnikiem 114″!

Ach ten Donald…

Fot. powyżej: Całkowicie nowe, LED-owe lampy stosowane są teraz w każdym Softailu. Poniżej: Powiększona wersja silnika różni się niemal jedynie średnicą tłoków.


Fot. Ula Serra/Harley-Davidson


Fot. Ula Serra/Harley-Davidson

Już od wczesnej wiosny ostrzyłem sobie zęby na ten test. Miał się odbyć „gdzieś w Ameryce” czyli tam, gdzie Harasy czują się najlepiej. Jednak w końcu, jak po kilku miesiącach poinformował dziennikarzy dystrybutor, na ujeżdżanie maszyn posłano nas do Hiszpanii. Niby też fajnie, ale ile razy można testować motocykle w Hiszpanii..?
Powód zmiany planów okazał się natury polityczno-proceduralnej. Donald Trump wprowadził zmiany w prawodawstwie dotyczącym wiz do USA i przyjazd dziennikarzy za Wielką Wodę mocno się skomplikował. Oczywiście nie dla ekipy z Polski, bo my i tak musimy użerać się z wizami do USA, ale reszta europejskiego towarzystwa, która ileś lat temu zapomniała już o tej procedurze, musiałaby się sporo nagimnastykować. Wybrano prostszą drogę i skierowano nas w okolice Barcelony. Notabene, i tu wyjazd okazał się niezbyt prosty, bo Katalończycy właśnie w tym czasie szykowali się do referendum secesyjnego…
Tak czy owak, wylądowaliśmy w bardzo miłym ośrodku odległym o ok. 100 km od Barcelony, w mocno górzystym terenie. Każdy, kto był w Hiszpanii, wie, o czym mówię: kręte, wąskie i strome drogi to typowy krajobraz tych okolic. Zastanawiałem się więc, jak Softaile zdadzą egzamin w takich warunkach, bo jak wiadomo nie wszystkie Harleye skłonne są do wariackich zabaw na zakrętach. Zapewne nawet te „odchudzone” o 17 kg. Tym razem nie było „przebacz”: organizatorzy postanowili wynagrodzić nam brak kalifornijskich widoków i zafundowali pełne dwa dni jazdy i ponad 500 km lokalnych serpentyn.

 

Zyliard zakrętów

Fot. powyżej: Taką konsolę Harley z powodzeniem stosuje od lat. Poniżej: Heritage to najcięższy z Softali, a mimo to ma tylko jedną tarczę z przodu.


Fot. Ula Serra/Harley-Davidson


Fot. Ula Serra/Harley-Davidson

W praktyce Softaile zachowywały się dokładnie tak, jak się tego spodziewałem. Kolumnie ok. 10 motocykli towarzyszył niemal ciągły odgłos piłowania podnóżkami (lub podestami) o asfalt. Rzeczywiście, Harley zmienił w swoich motocyklach niemal wszystko, ale nie wysokość podnóżków, bo nawet przy średnich złożeniach szlifowały o jezdnię. W sumie, gdy człowiek się przyzwyczai, nawet może to być przyjemne.
O opisy poszczególnych modeli pokuszę się w innym tekście, bowiem mimo wspólnej platformy bazowej, na każdym z testowanych motocykli jeździ się inaczej. Zupełnie inaczej napada na winkle Fat Bob 114″ z potężną, mięsistą przednią oponą 16″ i szerokim drag barem, a zupełnie inaczej chopperowaty Street Bob z wysoko zadartą kierownicą i wysuniętym przednim kołem 19″. Wysokość i kształt siedziska, rozmieszczenie podnóżków, wydechów, kształt kierownicy czy nawet liczba tarcz hamulcowych mają swoje znaczenie, więc każdy z rodziny Softaili zasługuje na odrębny opis. Sukcesywnie będziemy je prezentować na łamach SM. Lecz jest kilka cech wspólnych tych maszyn.
Serce motocykla, czyli „wielki piec”, jest rzeczywiście wielki. Bezproblemowo radzi sobie z masą, która przy pełnym obciążeniu może przekraczać nawet pół tony. Oczywiście wszystkie kluczowe dla harleyowskich silników V2 cechy zostały zachowane (bardzo mocny dół, stosunkowa wolnoobrotowość), jednak przy tym jednostka ma istotnie zdecydowanie niższy od poprzedników poziom wibracji i uruchamia się jakby z mniejszymi oporami.
Sześciostopniowe skrzynie biegów to już w Harleyu standard, chociaż uczciwie musze przyznać, że podczas górskich testów całkowicie wystarczało nam jedno przełożenie – trójka. Silnik jest tak mocny i elastyczny, że w takich warunkach Softailem jeździ się w zasadzie jak automatem. Dwutarczowe przednie hamulce (oprócz Slima, Break-
outa i Street Boba) są wystarczająco skuteczne i bardzo dobrze dozowalne. Podczas kilku godzin walki z zakrętami nie miałem ani jednej chwili obawy. Oczywiście w porównaniu z bardziej zaawansowanymi pod względem informatyki markami (w których znajdziecie regulowane, wielokanałowe systemy ABS a także kontrolę trakcji, zmienne mapy i inne, elektroniczne wspomagacze) nie jest całkiem nowocześnie, ale pamiętajmy, że jednak mamy do czynienia z Harleyem – jedną z najbardziej zachowawczych marek motocyklowych. W dodatku, jak wykazała praktyka, braki tych elektronicznych wspomagaczy wcale nie ograniczają radości z jazdy.
Z mojego punktu widzenia, w walce z zakrętami najprzyjemniej zaprezentował się Fat Bob 114″. Wizualnie ujął mnie Street Bob, który (szczególnie w malowaniu przypominającym starą farbę podkładową) bezpośrednio nawiązuje do starej, dobrej szkoły chopperów. Ale o gustach przecież się nie dyskutuje, więc ocenę zostawiam każdemu z osobna.
Najmniej przyjemny aspekt, o którym gentlemani nie mają zwyczaju rozmawiać, zostawiłem na koniec. Rodzina Softaili jest zróżnicowana nie tylko pod względem budowy i wyposażenia (wyjąwszy ramę i jednostki napędowe), ale również cen. Są mocno rozstrzelone. Na jednym końcu cennika znajdziemy Street Boba 107″ za 63 000 zł a na drugim Heritage Classic 114″ za ponad 112 000 zł. Generalnie obowiązuje zasada, że różnica cenowa tego samego modelu w wersjach silnikowych 107′ i 114″ wynosi ok. 9000 zł. Czy warto tyle dopłacić za 110 ccm pojemności? Podobno kochanego ciała nigdy nie za wiele…

 

Dane techniczne

Dane techniczne – porównanie.

Eksploatacja

Fot. powyżej: Odzież testera: kask Shark/GNG Studio, Kurtka Modeka, rękawice Spidi, buty modela. Poniżej: Zegary jak w Breakoucie, ale ubrane w fajny, czarny mat. Jeszcze niżej: Street Bob dobrze wygląda tylko z pojedynczym siodłem. Na samym dole: Osłony amortyzatorów żywcem wyjęte z lat 70.


Fot. Yud Pourdieu le Coz


Fot. Yud Pourdieu le Coz


Fot. Yud Pourdieu le Coz


Fot. Yud Pourdieu le Coz

HD Breakout – prędkość maksymalna: ogr. do 180 km/h, zużycie paliwa: 5,6 l/100 km, zasięg motocykla: 230 km

HD Fat Bob – prędkość maksymalna: ogr. do 180 km/h, zużycie paliwa: 5,4 l/100 km, zasięg motocykla: 250 km

HD Haritage Classic – prędkość maksymalna: ogr. do 180 km/h, zużycie paliwa: 5,4 l/100 km, zasięg motocykla: 250 km

HD Street Bob – prędkość maksymalna: ogr. do 180 km/h, zużycie paliwa: 5,4 l/100 km, zasięg motocykla: 250 km


Fot. Yud Pourdieu le Coz


Fot. Yud Pourdieu le Coz

Ceny

Powyżej: Kierownica to kwintesencja klasycznego choppera. Poniżej: Wystarczy dać nieco matu zamiast chromów i silnik wygląda zupełnie inaczej.


Fot. Yud Pourdieu le Coz


Fot. Yud Pourdieu le Coz

HD Breakout – 100 130 zł (wersja podstawowa).

HD Fat Bob – 75 200 zł (wersja podstawowa).

HD Haritage Classic – 75 200 zł (wersja podstawowa).

HD Street Bob – 62 080 zł (wersja podstawowa).

Lista importerów: www.harley-davidson.com/pl

KOMENTARZE