fbpx

Są motocykle, których projekty powstają w komputerach wielkich biur konstrukcyjnych. Są też takie, które rodzą się dzięki pasji tworzenia.

MGS 01 zrywa z wizerunkiem, jaki ostatnimi laty przylgnął do Moto Guzzi, w ofercie którego zabrakło motocykla o zdecydowanie sportowym charakterze. A przecież jest to firma o wielkich tradycjach w sporcie, mająca na swoim koncie ponad 3300 wygranych wyścigów, w tym wiele w Grand Prix i Tourist Trophy. Teraz oblicze liczącej sobie ponad 80 lat marki ma się zmienić. Duża w tym zasługa, a szczególnie w przeszczepianiu nowych technologii, innej włoskiej marki – Aprilii, do której obecnie należy Moto Guzzi.

 

MGS 01 powstawał w rekordowym tempie. Pierwsze decyzje zapadły w styczniu ubiegłego roku. W lutym prace nad nowym motocyklem rozpoczęto w Ghezzi & Brian – niewielkiej, lecz doświadczonej firmie tuningowej specjalizującej się w przeróbkach Moto Guzzi. Już w październiku wypuszczono balon próbny i prototyp MGS 01 został zaprezentowany publicznie podczas salonu w Monachium. Reakcje były entuzjastyczne, co tylko potwierdziło słuszność powrotu Moto Guzzi do elitarnego grona wytwórców ultrasportowych motocykli. Duet konstruktorski Giuseppe Ghezzi i Alberto Capella miał 16 miesięcy na przygotowanie nowego motocykla. Ghezzi podczas prasowej prezentacji stwierdził: „Naszym celem było stworzenie prawdziwie sportowej maszyny, na której każdy będzie mógł się poczuć tak jak na rasowym superbike’u”.

 

Założenia konstrukcyjne były proste. Motocykl ma być jak najbardziej zwrotny i łatwy w prowadzeniu. Dlatego dążono do zoptymalizowania rozkładu obciążeń na osie, zminimalizowania masy i uzyskania jak najkrótszego rozstawu osi. To ostatnie było szczególnie trudne ze względu na znaczną długość zespołu napędowego ze wzdłużnie ułożonym wałem korbowym. Wobec niewielkiego czasu przeznaczonego na opracowanie nowego motocykla pomocne okazało się sięgnięcie na półkę z gotowymi podzespołami. Silnik jest rozwojową wersją napędu Moto Guzzi Centauro z rozrządem HC i z czterozaworowymi głowicami. W wersji Corsa dysponuje on mocą 122 KM przy 8000 obr/min osiąganych z 1225 ccm. Sześciostopniowa skrzynia biegów pochodzi z Moto Guzzi V11. Dla zmniejszenia długości motocykla wpleciono blok napędowy w strukturę nośną, przykręcając bezpośrednio do skrzyni biegów łożyskowanie wahacza. Maksymalne wydłużenie aluminiowego, mającego 495 mm długości wahacza tylnego koła przyczynia się z kolei do zmniejszenia reakcji wału napędowego przy zmiennych obciążeniach silnika.

 

Rama MGS 01 to stalowa belka o prostokątnym przekroju. W jej wnętrzu znajduje się zbiornik paliwa i kanały doprowadzające powietrze do airboksu. Konstruktorom udało się zachować masę na niskim poziomie. 192 kg jak na motocykl z wałem Kardana to doskonały wynik, a do tego rozkład obciążeń na osi jest jak 50:50, a więc idealny.

 

Z pewnością Moto Guzzi MGS 01 ustępuje takim superbike’om jak Aprilia RSV Mille czy Ducati 999, mimo to wielkie nadzieje pokłada się w nim z racji zmiany przepisów regulujących popularne w USA wyścigi Superbike, które dopuszczają od 2004 roku starty chłodzonych powietrzem dwucylindrowców o pojemności skokowej nieprzekraczającej 1300 ccm. Mówi się także o możliwości podobnych zmian w Europie.

 

Po pierwszym pokazie tego, co potrafi nowe Moto Guzzi, nie może zabraknąć pytania o jego dalsze losy. MGS 01 Corsa, a więc w wersji wyścigowej, będzie dostępny w sprzedaży na początku przyszłego roku. Będzie to krótka, limitowana do 50 sztuk seria przeznaczona tylko dla koneserów i wiernych entuzjastów marki, których nawet nie odstrasza cena – 20 tys. euro. Na jesieni przyszłego roku pojawi się wersja seryjna wyposażona we wszystko, co potrzebne do jazdy po drogach. Nie będzie ona mieć tak wydajnego silnika jak Corsa, ale firma zapowiada już, że dla każdego chętnego dostępny będzie zestaw doprowadzający go do standardu wersji wyścigowej, czyli 122 KM.

 

Ledwie jak MGS 01 wyszedł ze stadium prototypu, został poddany surowej ocenie dziennikarzy. Scenerią tej „próby sił” był tor wyścigowy w Monza. Nowe Moto Guzzi wyszło obronną ręką z tej konfrontacji. Testerzy byli zaskoczeni zwartością konstrukcji, za którą szły doskonałe własności trakcyjne i zwrotność motocykla. Silnik także zebrał same pochlebne noty w szczególności za sposób oddawania mocy. Wygląda na to, że orłowi z Mandello wyrosły nowe skrzydła.

KOMENTARZE