Sporo ostatnio testowaliśmy przeróżnych motocykli. Były Harleye, były Triumphy, Ducati – wszystkie te maszyny, które spotykamy na co dzień. Ale teraz wpadł w nasze ręce rodzynek: Moto Guzzi MGX21! Podoba nam się?
Na skróty:
Historia Moto Guzzi sięga 1917 roku, kiedy doszło do spotkania Carlo Guzziego i Giorgio Parodiego. Panowie wymyślili wtedy, że zrobią nowoczesny motocykl. Udało się to już po trzech latach! Hmm… Kiedyś Panowie mieli jaja! Bez zbędnych gadek nawet najbardziej kosmiczne pomysły wprowadzali w życie. A dzisiaj? Rządzą księgowi…
Carlo Guzzi w 1920 roku z pomocą kowala Giorgio Ripamontiego wykonał pierwszy prototyp motocykla z jednocylindrowym silnikiem czterozaworowym o pojemności 500 ccm. Cylinder leżał całkowicie poziomo. W 1921 roku z taśm fabryki w Mandello del Lario wyszło siedemnaście maszyn! Odnosiły one od razu sukcesy na torach wyścigowych. Spektakularnie? Taki był początek małej firmy z Mandello. „Guziki” zaczęły wygrywać poważne, najcięższe zawody!
Dogębne przygotowania
Wiedząc, że będę pisała ten test, na wakacje specjalnie wybrałam się do Włoch. Objazd całego jeziora Como – odlot! Pod koniec trafiłam do Mandello del Lario. To rzeczywiście bardzo mała miejscowość, klimatyczna. Ale oprócz uroczych widoczków, jest jeszcze fabryka, w której do dzisiaj produkowane są „Gutki”. I jest niesamowity garaż jednego faceta. A moja dziennikarska ciekawość świata pchnęła mnie do tego obcego garażu.
Ciekawość przerodziła się w fajną znajomość i wartościowy kontakt. Mam nadzieję, że on mnie również polubił, bo rzadko zdarza się „blonda”, która zachwyca się zabytkowymi motocyklami i pokazuje na fotach swój garaż, w którym ma rozgrzebanego Simsona Awo, którego sama odnawia i remontuje. Tak oto w Mandello chyba zrozumiałam, skąd bierze się głęboka i wierna miłość użytkowników Guzzi.
Pierwsze starcie
Gdy Lech sprowadził mnie do podziemnego garażu na poziom -2, by pokazać tę „karbonową szafę”, trochę się wystraszyłam. Pomyślałam: „No zajefajnie! Weź teraz, siądź i jedź. Szlag by to… Na oko waży z pięćset kilo!” Rzeczywiście, dźwignięcie MGX-a z bocznej podstawki dla dziewczyny może stanowić pewien problem, ale jakoś dałam radę i wąskimi serpentynami wyjazdowymi z garażu wydostałam się na światło dzienne.
Bagger w wydaniu Guzzi to bez wątpienia piękny motocykl, dopracowany w każdym detalu. Jest jednak kilka drobnych „plusów ujemnych”, jak szersze od kierownicy kufry a w nich wątłe zamki. Miałam obawy, czy się nie otworzą na warszawskich wybojach.
Zacznę jednak od początku. Guzzi niewątpliwie ma magnetyzm i dar przyciągania wzroku. Ludzie się ewidentnie gapią, auta stają, kierowcy otwierają buzie. A tym bardziej, gdy Guzzi prowadzi postać ubrana w kask, spod którego latają jakieś dłuższe blond włosy. A może za głośno muzyki słuchałam (nie ściszała się automatycznie na skrzyżowaniu na czerwonym – trochę obciach)?
Babskim okiem
„Oblukałam” motocykl jak każdy pełnokrwisty Włoch modelkę na wybiegu. A miałam na to czas, bo po sesji, zamiast wracać do domu, podjechałam na lemoniadę do fajnej knajpki pod Mostem Poniatowskiego.
Zaczęłam od kierownicy, która ma ciekawe kształty i na której na pewno nie zamontujesz niczego, co zwykle się montuje – nawi, futrzanego miśka, trzymaka na piwo lub jakieś pierdoły. Lampa wygląda imponująco. Gdy patrzy się na nią z boku, ma kształt jakby nietoperza. A w ogóle to cały motocykl sprawia wrażenie, jakby miał na nim jeździć Batman. W sumie ma to jakiś sens, bo żeby go prowadzić, trzeba mieć trochę siły superbohatera.
Zbiornik jest pięknie podcięty, a w tak powstałe przestrzenie przepięknie wkomponowują się głowice cylindrów. Ma to swój urok. Przedni błotnik jest idealnie dopasowany do koła. W którym motocyklu felga jest tak dopracowana? Tylny błotnik to dzieło włoskiej, nowoczesnej sztuki designerskiej. Idealnie spaja się z kuframi, a zespolone lampy dowodzą, że Guzzi MGX to bardziej nowoczesność niż klasyka.
Silnik – przepiękny. Czerwone zdobienia cylindrów wyglądają obłędnie! Naprawdę mi się podoba. Wydechów po prostu inaczej sobie wyobrazić nie można. Zegary są dobrze widoczne. Wszystko, co trzeba, ale nie są nachalnie rozbudowane. Głośniki mogłyby być ładniejsze, jak z klasycznego auta. Jak dla mnie motocykl wygląda cudownie, jest włoski, luksusowy. Dlatego wybrałam się na sesję przy Vitkacu (galeria handlowa), skąd można wrócić z bluzką Gucci! Swoją drogą Gucci i Guzzi są prawie w tym samym wieku… Eeeh, ten włoski luksus…
W korkach nie jest łatwo
Dostałam zadanie jazdy po mieście. Lech podjął się oblecieć „Gutka” w trasie (sprawdź w ramce). No i fajnie. Nessun problema (to po włosku). Pamiętam, jak Rednacz podpuścił mnie, że mamy w garażu ciekawe Guzzi, że zejdziemy go pooglądać. Sprawa się jednak „rypła”, gdy doczłapaliśmy do MGX-a w garażu i usiadłam, żeby go odpalić. Dramacik! Dobrze, że chodzę na crosffit, bo inaczej na płaczu by się skończyło i dla otarcia łez odbyłabym przejażdżkę po garażu jako „plecak”.
Trzeba przyznać, że należy się przyzwyczaić do jazdy tym motocyklem. Jest inny niż inne. Faktycznie, środek ciężkości jest wymagający, ale o dziwo zawracanie tą maszyną na wąskiej drodze nie stanowiło dla mnie, kobiety o wzroście 174 cm i wadze jeszcze piórkowej, problemu. Gdybym nie wyjeżdżała na wakacje, mogłabym z nim się oswoić kilka dni, a po takim czasie uliczne manewry byłyby jak oddychanie. Zaczynam uwielbiać silniki V2 za to ich kołysanie przy dawaniu gazu i za specyficzny dźwięk. Mój nowy, włoski przyjaciel poznany w Mandello, za każdym razem podczas odpalania starego „Gutka” przymykał oczy i rozmarzony mówił: „Mjuzik”. Coś w tym jest.
Jak dla mnie moc jest wystarczająca, szczególnie podczas miejskiej jazdy – 96,6 KM przy 121 Nm. Waga motocykla jest spora – 340 kg bez paliwa, z pustymi kuframi. To dużo. Trzeba być mocno skoncentrowanym podczas jazdy, aby nie popełnić najmniejszego błędu, choćby krzywego postawienia stopy po zatrzymaniu przed czerwonym światłem. Słyszałam opowiastki, że nawet testerzy kilka razy „nie utrzymali na postoju” i położyli MGX-a. Nie chciałabym widzieć, co dzieje się z tymi szerokimi, pięknymi kufami po upadku.
A hamulce? „Guzik” mógłby mieć lepsze. Przyczepione do przedniego, 21-calowego koła dwie tarcze 320 mm i czterotłoczkowe zaciski trochę się męczą, to nie są brzytwy. Z tyłu, na 16-calowym kole, przy 282-milimetrowej tarczy dwtutłoczkowe zaciski jedynie spowalniają ten batmanowy motocykl. Masa robi swoje. Choć w sumie- nie potrzebowałam hamować z piskiem opon! Raz – że przecież jest ABS, a dwa – po co? Miejskie toczenie z odpaloną głośno muzą klasyczną też jest lanserskie. To była fajna przygoda!
Moim zdaniem: Lech Potyński
Jsem Netopýr czyli po naszemu Batman
Z motocyklami typu bagger mam pewien kłopot. Po prostu nie wiem, po co one są. Być może w Ameryce istnieją jakieś przesłanki do ujeżdżania tego typu sprzętów, ale na naszym kontynencie? Ani to praktyczne, ani specjalnie u nas modne.
Guzzi MGX 21 wpisuje się właśnie w ten nurt motocyklizmu, chociaż wydaje mi się, że jego protoplasta jest zdecydowanie bardziej udany. Ten Bat-motor jest bowiem kolejną mutacją skądinąd całkiem udanej Californii 1400, która pojawiła się na rynku w roku 2013. Jak na konserwatywną firmę, była to wtedy prawdziwa rewolucja. Jednak inżynierowie z Mandello nie byliby sobą, gdyby nie przemycili myśli technicznej z lat 60. ubiegłego wieku. Silnik V2 z cylindrami ustawionymi poprzecznie do osi motocykla, napęd wałem kardana oraz dwa, klasyczne amortyzatory tylnego zawieszenia egzystują w maszynach tej marki od niepamiętnych czasów. Jednak tym razem postawiono nie tylko na nowoczesny wygląd i powiększony silnik, ale także na elektronikę.
Swego czasu California była najnowocześniej wyposażonym cruiserem na świecie, bowiem zastosowano w niej seryjnie ride by wire, trzy tryby map zapłonu, kontrolę trakcji, tempomat i oczywiście ABS. Dzisiaj nikogo nie dziwią te „wodotryski”. W MGX 21 seryjnie dołożono zestaw audio z głośnikami. Zgodnie z baggerową modą, przednie koło ma 21”, a masa w stosunku do Californii wzrosła o niemal pół kwintala i osiąga ponad 340 kg. Tego parametru nie powstydziłby się nawet tłusty Harley!
Miałem okazję ujeżdżać ten motocykl w skrajnie trudnych warunkach. Szczere pole, autostrada i taka burza, że po raz drugi w mojej niemal czterdziestoletniej karierze motocyklowej musiałem się zatrzymać. Elektryka co prawda nie zamokła (co podczas deszczu zdaje się ulubionym zajęciem starszych „Gutków”), ale hektary powierzchni bocznej motocykla uniemożliwiały jazdę, bo porywy wiatru przestawiały maszynę z pasa na pas.
Z problemami dotelepałem się wtedy jakoś na Kociewie i od razu sporządziłem notatki na temat motocykla:
– niewysoka szyba słabo chroni głowę przed deszczem i wiatrem, ale za to cylindry bardzo dobrze zasłaniają kolana;
– kufry są odrobinę szersze niż kierownica, więc w korkach trzeba bardzo uważać;
– motocyklowego GPS-a w ogóle nie da się zamontować – pomogła mi przyssawka z wersji samochodowej;
– MGX 21 przy prędkości powyżej 130 km/h (którą nota bene niezbyt lubi) pali jak smok!
– Gdy jadę, niemal wszyscy się na niego gapią. Gdyby wydechy były głośniejsze – efekt byłby jeszcze lepszy.
MGX ma jednak niepodważalne atuty. Jest kwintesencją włoskiej stylistyki i prezentuje się po prostu obłędnie. W dodatku jest motocyklem komfortowym w trasie (pod warunkiem, że droga jest w miarę równa) i chciałoby się nim podróżować na koniec świata. Ten „Gutek” to dzieło sztuki, a jak wiadomo arcydzieła nie są tanie. W tym wypadku mówimy o stu tysiącach złotych. Ale przecież prawdziwy koneser nie zajmuje się tak przyziemnymi sprawami jak pieniądze…
DANE TECHNICZNE
MOTO GUZZI CALIFORNIA 1400 CUSTOM
SILNIK
Typ: czterosuwowy, chłodzony powietrzem/olejem
Układ: dwucylindrowy w układzie V
Rozrząd: OHV, cztery zawory na cylinder
Pojemność skokowa: 1380 ccm
Średnica x skok tłoka: 104 x 81,2 mm
Stopień sprężania: 10.5:1
Moc maksymalna: 96 KM ( 71 kW) przy 6500 obr./min
Moment obrotowy: 121 Nm przy 2750 obr./min
Zasilanie: wtrysk
Smarowanie: z mokrą miską olejową
Rozruch: elektryczny
Zapłon: elektroniczny
PRZENIESIENIE NAPĘDU
Silnik-sprzęgło: koła zębate, 3,6 (lub 1,346)
Sprzęgło: suche, jednotarczowe
Skrzynia biegów: sześciostopniowa
PODWOZIE
Rama: stalowa, podwójna rama kratownicowa typu zamkniętego
Zawieszenie przednie: teleskopowe, średnica rury 46 mm, skok 120 mm
Zawieszenie tylne: wahacz aluminiowy z podwójnym amortyzatorem, skok 120 mm
Hamulec przedni: podwójny, tarczowy, średnica 320 mm, czterotłoczkowy zacisk Brembo
Hamulec tylny: tarczowy, średnica 282 mm, dwutłoczkowy zacisk Brembo
Opony przód / tył: 120/70–21” / 180/60-16”
ELEKTRONIKA
ABS: w standardzie, brak możliwości wyłączenia
Kontrola trakcji: w standardzie, brak możliwości wyłączenia
Inne: tempomat, zmienne mapy zapłonu
WYMIARY I MASY
Rozstaw osi: 1685 mm
Długość: 2560 mm
Szerokość: 920 mm
Wysokość: 1275 mm
Wysokość siedzenia: 740 mm
Minimalny prześwit: 165 mm
Masa pojazdu: 341 kg (z płynami , bez paliwa)
Zbiornik paliwa: 20,5 l
DANE EKSPLOATACYJNE
Prędkość maksymalna: powyżej 150 km/h
Zużycie paliwa: 8,2 l/100 km (w trybie veloce)
CENA: 99 900 zł
Importer:
ITALMOT SP.Z O.O.
02-855 Warszawa
ul. Puławska 579
tel: +48 734 401 266
www.motoguzzi-poland.pl
W baku:
Pojemność zbiornika – 20,5 l
Zasięg motocykla – 250 km
Średnie spalanie – 8,2 l/100km