Stylowy skuter Kymco Like odmienił moje życie. Ułatwił i sprawił, że zyskało nową jakość – Anna Dziuban opowiada, jak zaczynała swą skuterową przygodę.
Na skróty:
Bliżej zapachów i kolorów
Wszystko zaczęło się od przypadku, a raczej splotu dwóch przypadków. Po pierwsze, moja firma przeniosła się na drugi koniec miasta. W związku z tym dojazdy stały się koszmarem. Po drugie, mój brat z pełnym przekonaniem kupił sobie przepiękną Aprilię MojitoCustom i zmusił mnie, początkowo sceptyczną, do przejażdżki w charakterze plecaczka. I wtedy całą irracjonalną niechęć do jednośladów szlag trafił. Dostałam stylowy orzeszek na głowę, bluzę wiatrochronną i kilka instrukcji. Mimo że nie było zbyt wygodnie (Aprilia nie ma podnóżków dla pasażera), to czułam wiatr na twarzy i lekkość w sercu.
Gdy podjęłam już decyzję o zakupie własnej pięćdziesiątki, podeszłam do sprawy metodycznie: Internet, fora, koleżanka – zapalona skuterzystka. Wybrałam Kymco Like. Firma polecana, przyciągający uwagę design retro, fabryczny kufer na zakupy. To jest to!
Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Na objazd salonów Kymco, by podjąć decyzję o kolorze i złożyć zamówienie, ruszyłam z bratem (na Aprilii). Im dłużej jeździliśmy, tym bardziej byłam pewna, że muszę mieć Like’a natychmiast, przed nadchodzącym długim weekendem. To właściwie było nierealne ze względu na konieczność rejestracji pojazdu. A jednak… dzięki opcji wynajmu długoterminowego w Suzuki Piaseczno udało się osiągnąć to, co zdawało się niemożliwe. Do domu wróciłam na wymarzonym skuterze w kolorze kremowo-czekoladowym. Dodam, że nigdy wcześniej nie kierowałam samobieżnym jednośladem?
Pierwsze wrażenia? Potęga! Wszystko czuje się lepiej i bliżej niż z samochodu: zapachy, kolory, wiatr… Kierowcy uśmiechają się na mój widok, korki mijam lekko, a slalom wśród wertepów na jezdniach dostarcza mnóstwo dodatkowych wrażeń. Like jako stylowy, miejski rumak radzi sobie wprost niebywale: zrywny, dynamiczny i chętny do wspólnych zakupów: kufer wraz z przestrzenią pod siedziskiem pomieszczą sporo, schowek w kolumnie przedniej dodatkowo przechowa portfel, chusteczki i czekoladę na czarną godzinę.
Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Druga szansa
Nie powiem, że od początku dogadywaliśmy się bez nieporozumień. Najpierw byłam lekko przerażona mocą i wagą maszyny. Na jednej z pierwszych przejażdżek zaskoczył mnie krawężnik i wyłożyliśmy się. Oboje lekko poturbowani i zniechęceni, postanowiliśmy jednak dać naszemu związkowi drugą szansę. Dwieście kilometrów później byliśmy już w najlepszej komitywie. Niestraszny był nam slalom, kładzenie się na zakrętach, wjeżdżanie na krawężniki i strome podjazdy.
Zobacz także: skutery Kymco na Autotrader.pl.
Od tego momentu moje przemieszczanie się po stolicy zyskało nową jakość. Nigdy nie miałam problemu z parkowaniem samochodu w najciaśniejszym miejscu, pod warunkiem, że było. Na skuterze w ogóle nie muszę o tym myśleć. Parkuję wszędzie, gdzie nie przeszkadzam.
Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Dostępne stały się dla mnie miejsca elitarne, na przykład kawałek chodnika pod Hard Rock Cafe w Złotych Tarasach, gdzie zostawiają swoje maszyny wszyscy motocykliści. Z dumą porzucam Like’a wśród Harleyów i Triumphów, mimo że wygląda wśród nich jak niewyrobiony przedszkolak w gronie znających życie czwartoklasistów. Wygląd retro i stylowa kolorystyka niwelują tę drobną dysharmonię, a parkowanie wśród klasyków stylu dodaje nam splendoru.
Nie mniejszym zaszczytem jest wstąpienie do elitarnego klubu motocyklistów. Może „wstąpienie” to zbyt wielkie słowo – wielu motocyklistów uważa skutery za zabawki, a ich kierowców nie traktuje poważnie. Często słusznie, biorąc pod uwagę dolną granicę wieku uprawniającą do prowadzenia pięćdziesiątki, zwanej powszechnie pierdzipędem lub bzyczkiem. Jednak naprawdę wielu motocyklistów zauważa mnie na drodze i kiwa głową lub wyciąga rękę na przywitanie. To prawdziwa nobilitacja. Radośnie im odmachuję. Czuję się wtedy częścią społeczności kierowców jednośladów, którzy trzymają się razem i pomagają sobie w razie potrzeby.
Skuter odmienił w pewien sposób moje życie, a poruszanie się w miejskim gąszczu uczynił przyjemnością. I tylko, gdy z rzadka przesiadam się do samochodu, muszę hamować odruch wyciągania ręki na pozdrowienie motocyklistów.
Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Dane techniczne Kymco Like 50
SILNIK
Typ: dwusuwowy, chłodzony powietrzem
Układ: jednocylindrowy
Pojemność skokowa: 49,4 ccm
Moc maksymalna: 2,24 kW (3,3 KM) przy 7000 obr/min
Zasilanie: gaźnik
Rozruch: elektryczny/nożny
Przeniesienie napędu: przekładnia automatyczna, bezstopniowa
PODWOZIE
Rama: stalowa, rurowa
Zawieszenie przednie: teleskopowe
Zawieszenie tylne: wahacz wleczony
Hamulec przedni: tarczowy ?270 mm
Hamulec tylny: bębnowy
Ogumienie: bezdętkowe, przód/tył: 12070-16 / 140/70-15
WYMIARY I MASY
Długość: 1915 mm
Szerokość: 690 mm
Wysokość: 1115 mm
Masa pojazdu: 100 kg
Zbiornik paliwa: 6,5 l
DANE EKSPLOATACYJNE
Prędkość maksymalna: 45 km/h
Zużycie paliwa: 3,2 l/100km
CENA: 6500 zł (wyprzedaż rocznika 2013 – 6200 zł)
Publikacja Świat Motocykli 1/2012.