Moda na Scramblera
Na skróty:
Moda na Scramblera
Miałem dość Scramblera już po kilku dniach od jego premiery. Odnoszę wrażenie, że marketing stworzony dookoła tego modelu pochłonął o wiele więcej czasu i pieniędzy, niż samo zbudowanie maszyny.
Przede wszystkim musimy pamiętać, że Scrambler to nie jeden nowy model, ale nowa „submarka” włoskiego producenta. Spodziewamy się więc jej szybkiego rozrostu. Jest skierowana do ludzi uprawiających hipstersko-brodaty lifestyle. W uproszczeniu chodzi o męskich mężczyzn, którzy nie boją się stylizować swojego zarostu i używać kremu do twarzy. Mogą to być również wiecznie wyszczerzone laski, podskakujące na plaży w kraciastych koszulach. Obowiązkiem takich osób jest strzelanie dużej liczby „selfie” i rozpowszechnianie ich przy pomocy różnych nowych mediów, zawsze z towarzyszącym podkładem muzycznym. Takie ma być „scramblerowanie”. Ma być modnie!
Niestety, dla mnie wyraz „trendy” leży niepokojąco blisko słowa „trąd”. Przypadek? Nie sądzę… Przyszedł jednak dzień, w którym musiałem zawrzeć znajomość z nowym Ducati. Nauczyłem się przy tym nieco tolerancji.
Reinkarnacja
Nadęty marketing ma swoje uzasadnienie: to zanęta na nowych motocyklistów. Obiektywnie muszę przyznać, że skuteczna. Żyjemy w czasach, w których stworzono pojęcie drwaloseksualizmu, a pielęgnowanie własnego wizerunku na portalach społecznościowych jest sensem istnienia wielu osób. Ducati wykorzystuje to i pokazuje motocykl jako narzędzie, przy pomocy którego można będzie wznieść własną „zajebistość” na zupełnie nowy poziom: będziesz lepiej wyglądał, miał fajniejsze przygody i będziesz mógł zrobić więcej ze swoim życiem. Poniekąd – sama prawda. Zachęcenie potencjalnego klienta to pierwszy krok, następnym jest wsadzenie delikwenta (lub delikwentki) na „pokład” i sprawienie, żeby nie chciał z niego schodzić.
Motocykle przyzwyczaiły nas do swojego ukierunkowania: albo są do miasta, albo w trasę, albo próbują być uniwersalne. Scrambler po prostu jest. Dla mnie to taka reinkarnacja „wueski” – czyli „motóra”, najbardziej neutralna maszyna, jaką spotkałem. Wsiadasz i czujesz się jak na typowym motorze.
Siedzi się wygodnie, kanapę umiejscowiono nisko, pewnie podpieramy się stopami. Kierownica jest szeroka, przycisków nie za wiele, a przed nami tylko jeden zegar. Od razu wiemy, że nie musimy być najsprawniejsi w mieście, ani najlepiej przygotowani do podróży, ani też najszybsi. Mamy po prostu jechać, tak jak pozwala na to sprzęt. Brzmi prosto, jednak najpierw musimy pokonać największą przeszkodę: wybrać jedną z wielu odmian tej maszyny.
Bazową jest Scrambler Icon. Kupując ją, dostajemy sam motocykl. Później możemy dokupować kolejne gadżety. Inna droga, to dorzucić do ceny 7 tysięcy złotych i zdecydować się na jeden z trzech wariantów przygotowanych przez producenta. Scrambler Classic z aluminiowymi błotnikami i pikowaną kanapą jest sprzętem retro. Urban Enduro to taki leśny ludek, który ze swoją osłoną na silnik i przednią lampą wygląda trochę jak pojazd dla GI Joe. Najfajniejszy według mnie jest Full Throttle. Nie tylko ma zadziorny wygląd, ale jest też wyposażony w układ wydechowy Termignoni. Podczas testowej wycieczki nie jechałem nim jednak, ponieważ kanapa „Pełnego Gazu” jest najbardziej „sportowa”, a co za tym idzie najmniej wygodna. Wolałem cofnąć się do lat dziecięcych i na Urban Enduro pobawić się w żołnierzyka.
Ducati Scrambler – do niczego?
Dlaczego zatytułowałem test „Motocykl do niczego?” Z przewrotności, ponieważ Ducati nadaje się do wszystkiego. Niewielki motocykl gotowy jest do niemal każdego wyzwania. Nie obiecuję, że mu podoła, ale na pewno podejmie próbę.
Chłodzony powietrzem silnik o pojemności 803 ccm jest w stanie osiągnąć maksymalnie 75 KM. Niewiele, jednak to w zupełności wystarcza. Nie możemy wymagać od niego dzikiego przyspieszenia, więc cieszymy się tym, co mamy: przyjemną reakcją w niskim i średnim zakresie obrotów.
Scrambler żwawo rusza z miejsca. Wtrysk działa bardzo dobrze i możliwe jest rozpędzenie się do 200 km/h. Czego chcieć więcej? Jeśli przyszły właściciel będzie potrzebował dodatkowej dawki emocji, może się nauczyć „latać” na tylnym kole. Ducati zaskakująco chętnie unosi przód i daje się w tej pozycji łatwo kontrolować. Odjechać w ten sposób spod knajpy? Dla niektórych – mistrzostwo świata.
Silnik nie kręci się zbyt wysoko, a obrotomierz jest tak nieczytelny, że nie zwracamy na niego uwagi. Początkowo może nas dość często zaskakiwać odcięcie zapłonu. Rada: jeździmy według starej szkoły – na czucie. Układ hamulcowy składa się z pojedynczej tarczy i klasycznej pompy hamulcowej. Za jego skuteczność odpowiada potężny, czterotłoczkowy zacisk Brembo. Siła hamowania jest całkowicie wystarczająca, a bardzo dobry ABS możemy bez problemu wyłączyć. Co ważne, komputer zapamiętuje nasz wybór nawet po wyciągnięciu kluczyka, więc kto nie pała sympatią do tego układu, nie będzie musiał wciąż go dezaktywować.
Elementem, dzięki któremu czujemy swobodę w prowadzeniu tego motocykla, jest podwozie. Choć zawieszenie nie daje się regulować, to zostało zestrojone w bardzo zrównoważony sposób. Szybkie pokonywanie zakrętów przychodzi naturalnie. Motocykl daje się składać w zakręt bez oporów i dramatycznych zachowań do momentu, kiedy o asfalt zaczynają przycierać podnóżki, wydech albo jedno i drugie.
Podwozie jest dość miękkie. Dobrze wybiera nierówności i ma pewien potencjał… Jaki? Odpowiedź sugeruje bieżnik opon Pirelli: to możliwość zjazdu z utwardzonych dróg. Gdy zaatakowaliśmy górskie szlaki, szybko do mnie dotarło, że ze Scramblera taki motocykl terenowy, jak z Baryły zapaśnik. Na kamienistej drodze koła często traciły kontakt z podłożem. Mimo to Scrambler parł do przodu i wdrapywał się na kolejne górki. O tym, jak trudny teren pokonamy, zadecydują nasze umiejętności i współczynnik miłosierdzia dla motocykla.
Powrót do przeszłości
Po weekendzie na Scramblerach całkowicie zmieniłem nastawienie do sprzętów tego typu. To maszyny, które kultywują dawne tradycje budowania motocykli. Są proste w obsłudze, łatwe w prowadzeniu i mają się sprawdzić w niemal każdych warunkach. I nawet jeśli nie rozumiecie, o co chodzi w „#Scrambler#trendylifestyle”, ciągle możecie cieszyć się z nowego Ducati. To rewelacyjny motocykl miejsko-podmiejski, który da dużo przyjemności zarówno mężczyznom, jak i kobietom. Mniej przyjemna od jeżdżenia jest tylko cena, która zaczyna się od 37 900 złotych. Cóż poradzić: włoszczyzna jest tania co najwyżej do zupy…
Dane techniczne Ducati Scrambler
SILNIK
Typ: czterosuwowy, chłodzony powietrzem
Układ: V2
Rozrząd: DOHC, 2 zawory na cylinder
Pojemność skokowa: 803 ccm
Średnica x skok tłoka: 88 x 66 mm
Stopień sprężania: 11:1
Moc maksymalna: 75 KM (55kW) przy 8250 obr./min
Moment obrotowy: 68 Nm przy 5750 obr./min
Zasilanie: wtrysk paliwa
Smarowanie: mokra miska olejowa
PRZENIESIENIE NAPĘDU
Sprzęgło: wielotarczowe, antyhoppingowe
Skrzynia biegów: sześciostopniowa
Napęd tylnego koła: łańcuch
PODWOZIE
Rama: stalowa
Zawieszenie przednie: USD, 41 mm, brak regulacji
Zawieszenie tylne: amortyzator centralny, regulacja napięcia wstępnego
Hamulec przedni: zacisk radialny, tarczowy, 330 mm
Hamulec tylny: tarczowy, 245 mm
Opony przód i tył: 110/80 18 i 180/55-17
ELEKTRONIKA
ABS: z możliwością wyłączenia
Kontrola trakcji: brak
Inne: brak
WYMIARY I MASY
Dł. i szer. i wys.: 2100 i 845 i 1150mm
Wysokość siedzenia: 790 mm
Rozstaw osi: 1445 mm
Kąt pochylenia główki ramy: 66°
Masa pojazdu gotowego do jazdy z pełnym bakiem: 186 kg
Dopuszczalna masa całkowita: brak danych