Dzień spędzony na nowej Multistradzie pozwolił nam wyrobić sobie o niej opinię. Opisujemy wyposażenie, działanie półaktywnego zawieszenia i pokazujemy jak działa nowe menu na wyświetlaczu TFT. Dowiecie się też, czy 113 koni mechanicznych to wystarczająco dużo do sprawnego przyspieszania. Pełny test oczywiście odnajdziecie w numerze 04.2019 Świata Motocykli. Tymczasem łapcie film i słów kilka o tej włoskiej piękności!
Wiem, że u włoskich marek wszystko kręci się wokół emocji i pasji, a co wywołuje największe poruszenia? Moc, osiągi, styl i dźwięk! W związku z tym od kiedy Ducati dysponuje kapitałem pozwalającym na dynamiczny rozwój pokazują coraz to bardziej spektakularne maszyny.
Emocje, sprawa podstawowa
Jeśli jeździsz takim motocyklem przez dzień lub dwa po górskich drogach lub torze to jesteś oniemiały wrażeniami, które dostarcza maszyna z Bolonii. Gaz jest odkręcany, moc wzbudzana, kontrola trakcji mruga jak szalona, a Ty czujesz każdą komórką swojego ciała włoski temperament. Następnie przychodzi moment w którym taki motocykl ląduje u Ciebie w garażu na dłużej.
[dd-parallax img=”https://swiatmotocykli.pl/wp-content/uploads/2019/03/Ducati_Multistrada_950-S-Static-05.jpg” height=”700″ speed=”2″ z-index=”0″ position=”left” offset=”false” mobile=”/wp-content/uploads/
Po dwóch dniach jesteś wyżyty, ale potrzeba łamania przepisów drogowych przy każdej okazji przeradza się w normalność. Wtedy duże i mocne silniki pokazują swoje prawdziwe oblicze. Na niskich obrotach zachowują się topornie, grzeją się, a małe prędkości i korki obnażają ich prawdziwą zwinność. Gdy na analogicznych testach pojawi się Ducati z „niższej półki” i dociera do nas, że na co dzień to o wiele fajniejszy motocykl, niż topowy, czerwony potwór. Dlatego najlepsze wspomnienia mam z Monsterem 821 i Panigale 959. Nigdy wcześniej nie miałem okazji obcować z „małą” Multistradą, ale nauczony doświadczeniem wiedziałem czego mogę się po tym spotkaniu spodziewać…