Yamaha XJR 1300 – dla konesera
Na skróty:
Yamaha XJR 1300 – dla konesera
Pierwsza Yamaha XJR zadebiutowała na rynku już w roku 1994. Nie próbujcie teraz w pośpiechu obliczać, ile mieliście wtedy lat i jak bardzo byliście młodzi. XJR tego nie robi i nie ma kompleksów. Nie potrzebuje odsysania tłuszczu, wstrzykiwania botoksu, ani doklejania sztucznych rzęs. Ten motocykl kompletnie się nie przejmuje upływem czasu i pozostaje taki, jakim go stworzono ponad dwadzieścia lat temu. Przepis na sukces okazał się dziecinnie prosty. Podstawowy składnik stanowi potężny i niezawodny, czterocylindrowy silnik o łagodnej, liniowej charakterystyce oddawania mocy. Motocykl nieosłonięty żadnymi, zbędnymi owiewkami wygląda, jak typowy mięśniak. Kolejne składniki receptury to okrągła lampa, klasyczne zegary, wygodna kanapa, nieskomplikowana linia nadwozia i zero zbędnych dodatków. Ten przepis pozostaje aktualny do dnia dzisiejszego. Wprowadzone zmiany w większości były podyktowane koniecznością dostosowania jednostki napędowej do zaostrzonych przepisów i norm emisji spalin. I tak na przykład w roku 2007 gaźniki ostatecznie zastąpiono elektronicznym wtryskiem paliwa. Wiosną tego roku dosiadłem po raz pierwszy najnowszej XJR 1300. Szybko zrozumiałem, że i tym razem Yamaha nie skaziła kultowego projektu zbędnymi gadżetami. To wciąż ten sam, niezniszczalny silnik, solidna konstrukcja i brak technologicznych nowinek. Producent nie zdecydował się nawet na zastosowanie systemu ABS. Jedynym grzeszkiem przeciwko tradycji, z którego Japończycy powinni się wyspowiadać, jest plastikowy zbiornik paliwa o zmniejszonej do zaledwie 14,5 litra objętości. Przy niemałym spalaniu to dość kłopotliwy problem.
BMW R nineT – dla hipstera
BMW R nineT jest ukłonem w stronę zmieniających się trendów. Na rynku wciąż rośnie popyt na motocykle, które wyglądają tak, jakby ktoś poskładał je w zaciszu własnego garażu, używając młotka, kombinerek i szlifierki kątowej. Cafe Racery przeżywają drugą młodość. W zabieganym świecie czasu wolnego na dłubanie przy motocyklu mamy jednak niewiele, więc zamiast samodzielnie budować swój spersonalizowany sprzęt, chętniej idziemy do salonu i kupujemy ?gotowca?. Producenci szybko dostrzegli to zjawisko, zwęszyli interes i zaproponowali, by klient ingerował w wygląd motocykla i dostosowywał go do indywidualnych preferencji już na etapie zakupu. W tym celu dostajemy do wyboru rozbudowaną kolekcję akcesoriów i części. Siadamy przed monitorem komputera, dokonujemy stosownej konfiguracji, płacimy i wyjeżdżamy z salonu gotową zabawką. Szybko, sprawnie i wygodnie. BMW proponuje do modelu R nineT m.in.: kilka rodzajów ram pomocniczych, różne typy układów wydechowych, siodła, karbonowe dodatki, nakładki, obudowy i najróżniejsze gadżety. Im więcej możliwości konfiguracji, tym mniejsza szansa spotkania na ulicy drugiego, identycznego motocykla, który sprawi, że szlag trafi całą naszą oryginalność i nas samych… Oczywiście niezależnie od doboru wszelkich dodatków, na pokładzie R nineT znajduje się dwucylindrowy bokser chłodzony powietrzem. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w przyszłym roku do rodziny BMW dołączy jeszcze jeden modny i stylowy model. Tym razem ma to być typowy „scrambler”. Tylko proszę, zachowajcie tę informację dla siebie, bo obiecałem mojemu bawarskiemu informatorowi, że nikomu nie powiem…
Yamaha vs. BMW – brunetki, czy blondynki?
Siadając za kierownicą XJR 1300 natychmiast zdajesz sobie sprawę, że masz do czynienia z dużym, masywnym i dość ciężkim sprzętem. BMW jest o około 20 kilogramów lżejsze, a w przypadku jednośladów, to znacząca wartość. R nineT oferuje ponadto niżej położone siodło, co docenią początkujący, którzy za sterami motocykla nie czują się jeszcze zbyt pewnie. Yamaha może się pochwalić miękką i wygodną kanapą, która wbrew pozorom, również pasażerowi zapewnia zadowalający poziom komfortu. Niestety R nineT, którego porwaliśmy do testu, był typową „solówką” i w związku z tym o komforcie pasażera trudno rozmawiać. Siodło kierowcy jest dość twarde, ale mimo to, nie powoduje dyskomfortu podczas dłuższych podróży. W obydwu sprzętach, używając przycisku rozrusznika, stajesz się natychmiast dyrygentem orkiestry symfonicznej. Instrumenty i repertuary są jednak w obu przypadkach zupełnie odmienne. Yamaha uwiedzie każdego maniaka klasycznego mruczenia „rzędowej czwórki”, a BMW porwie ze sobą miłośników burczących bokserów. I nie próbujmy rozstrzygnąć, co jest lepsze. Jedni wolą blondynki, inni brunetki. Jeśli komuś nie odpowiada żadna z powyższych opcji, odsyłam do przygotowanego przez Lecha testu elektrycznego Harleya…
Retro motocykle bez wspomagaczy
Yamaha XJR 1300 to przede wszystkim stabilność i wygoda. Duża, ciężka maszyna, która odnajduje się świetnie nie tylko na drogach w nienagannym stanie, ale także na tych bardziej podziurawionych. Brak wielkiego, ciekłokrystalicznego wyświetlacza, zaawansowanych systemów elektronicznych i zmiennych map zapłonu nie przeszkadza XJR w byciu fajnym motocyklem. Powiedziałbym, że w tym przypadku nawet pomaga… Klasyk pozbawiony tych wszystkich „wspomagaczy” pozwala skupić się na tym, co najważniejsze. Nie musisz zaprzątać sobie głowy wybieraniem właściwego trybu jazdy, zmianą ustawień kolejnych systemów i elektroniczną regulacją zawieszenia. Nie musisz nawet obserwować rozbudowanej deski rozdzielczej, po przecież poza obrotomierzem, prędkościomierzem i zegarkiem, i tak niczego na niej nie znajdziesz. Dzięki temu całą uwagę poświęcasz drodze i temu, co Cię otacza. Upajasz się czystą, niczym nie skażoną przyjemnością z jazdy. I właśnie o to chodzi. Miękko zestrojone zawieszenie zapewnia wysoki komfort, choć odbiera możliwość pokonywania zakrętów w sportowym stylu. XJR od ciasnych winkli woli długie proste.
BMW R nineT nie sprawia wrażenie aż tak dużego i stabilnego motocykla, jak Yamaha. Niemcy postanowili zaoferować nam doznania z zupełnie innej beczki. Powołaniem tego motocykla, oczywiście poza lansem na mieście, jest… Jeżdżenie po zakrętach! BMW potrafi to robić o niebo lepiej, niż XJR i nie mówimy tu o drobnych różnicach, tylko prawdziwej przepaści. Przewagę można najszybciej zaobserwować podczas pokonywania sekwencji kilku, ciasnych winkli, kiedy Yamaha wydaje się zbyt ociężała i zmusza nas do zwolnienia tempa. R nineT zmienia kierunek jazdy zaskakująco szybko i skutecznie, niczym mały, lekki rowerek. Charakterystyka zawieszenia daje kierowcy dużo pewności i wyczucia. Byłem naprawdę zaskoczony łatwością prowadzenia ?beemki?. Docenisz to również w mieście, podczas lawirowania pomiędzy samochodami. Jedynie szeroka kierownica trochę uprzykrza przeciskanie się w gęstym korku.
Ostre porównanie XJR 1300 i R nineT
W konkurencjach szybki slalom i jazda po zakrętach niekwestionowanym zwycięzcą zostało BMW. W kolejnej rundzie oceniam silnik i tutaj Yamaha wytacza swoje najcięższe działa. Elastyczność i kultura pracy rzędowej jednostki zaprzęgniętej do pracy w XJR 1300 są absolutnie niezastąpione. Końska dawka momentu obrotowego już w najniższym zakresie prędkości obrotowych, długie przełożenia i łagodna, liniowa charakterystyka oddawania mocy to podstawowe cechy, za które uwielbiam ten motocykl. Moc maksymalna na poziomie 98 KM nie zrobi wrażenia na nastolatkach. Fascynacja wartością mocy maksymalnej w górnym zakresie prędkości obrotowych mija dopiero na pewnym etapie motocyklowego doświadczenia. Zaczynamy wtedy dostrzegać, że podczas codziennej eksploatacji nie to jest najważniejsze. Nagle przestaje być istotne „ile”, a ważniejsze staje się „jak”. Silnik XJR oddaje kierowcy to, co ma najlepsze, już w średnim zakresie obrotów i nie ma sensu kręcić go wyżej, bo i tak nic specjalnego się już nie wydarzy. Za to na najwyższym biegu możemy toczyć się nawet z „miejskimi prędkościami”, bez szarpania, utraty płynności jazdy i konieczności redukowania biegu, aby dynamicznie przyspieszyć. W trasie najprzyjemniej jest utrzymywać prędkość na poziomie 140-150 km/h. Oczywiście na klasycznym prędkościomierzu możemy szybko ujrzeć także wartości ponad 200 km/h, ale wymaga to bardzo silnego trzymania się kierownicy. Yamaha kusi do szybkiej jazdy.
Siedząc za kierownicą BMW znacznie lepiej czułem się przy spokojniejszych prędkościach poniżej 130 km/h. Nie dlatego, że szybciej się nie da, lub jest niewygodnie. Po prostu wolniejsze tempo jazdy tym sprzętem w trasie daje więcej frajdy. Dźwięk pracy boksera jest przyjemny, ale tylko pod warunkiem, że nie wkręcamy go na wysokie obroty. Biegi najlepiej zmieniać przed przekroczeniem 4 tys. obr./min.
Na tle niezwykle gładkiej charakterystyki oddawania mocy w XJR, niemieckiemu bokserowi brakuje subtelności. W dolnym zakresie obrotów jest trochę nerwowo, co okazało się męczące głównie podczas jazdy w ruchu miejskim. Szalenie skuteczna, japońska ?rzędówka? okazała się tutaj bezkonkurencyjna. Oczywiście nie ma nic za darmo. Rachunek za dostarczoną przyjemność zostanie wystawiony już na najbliższej stacji paliw. Podróżując XJR 1300 w trasie, z prędkościami 140-160 km/h (z przewagą tej drugiej wartości), uzyskałem średni wynik na poziomie 7,3 l/100 km. Chcąc osiągnąć spalanie poniżej 6 l/100 km trzeba się mocno pilnować i nie przekraczać 120 km/h. Silnik BMW jest bardziej ekonomiczny i przy spokojnej jeździe potrafi zużyć zaledwie 5,2 l/100 km. Na co dzień należy przyjąć spalanie na poziomie około 6 l/100 km, co jest naprawdę przyjemnym wynikiem w tej kategorii pojemnościowej.
Waszym zdaniem…
Pomimo całej mojej sympatii do niemieckich bokserów, muszę w tym przypadku uznać wyższość japońskiej „rzędówki”. Co BMW ma na swoją obronę? Fenomenalny, solidny i bardzo precyzyjny układ hamulcowy. Do obsługi klamki przedniego hamulca wystarcza używać jednego palca. Dozowalność układu stoi na najwyższym poziomie. Do tego w standardzie dostajemy ABS, którego Yamaha XJR 1300 nie posiada, nawet za dopłatą. Układ hamulcowy japońskiego klasyka działa skutecznie, choć nie jest aż tak precyzyjny, jak ten w R nineT. Mamy więc dwa do jednego dla BMW, które znokautowało rywala podczas szybkiego przejazdu po zakrętach i zdobyło punkt za hamulce, ale przegrało za zdecydowanie słabszą kulturę pracy silnika. Ostatni punkt mogliście przyznać Wy sami, zapytani o zdanie na naszym facebookowym profilu. Podczas naszych jazd testowych poprosiliśmy Was o opinię, który motocykl, Waszym zdaniem, jest fajniejszym ?współczesnym klasykiem?. Zliczając odpowiedzi z komentarzy uzyskaliśmy wynik 19:15 na korzyść XJR 1300. Ostatecznie, przynajmniej w teorii, mamy więc remis 2:2 w setach. Decydujący tie-break wypadałoby przyznać na korzyść Yamahy, ponieważ jest wyraźnie tańsza od przeciwnika. Ale przecież dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach…
Dla każdego coś miłego
BMW R nineT będzie lepsze do miejskiego lansu i szybkiego przejazdu po okolicznych zakrętach. Niezwykle łatwe w prowadzeniu, pozwoli się okiełznać także mniej doświadczonym, którzy powinni docenić również bezobsługowe przeniesienie napędu za pośrednictwem wału kardana. Yamaha XJR 1300 nie zrobi takiego wrażenia na mieście i nie pojedzie tak szybko po krętej drodze. Chętnie wybierze się jednak na dłuższą przejażdżkę, przegoni R nineT na długiej prostej i zaoferuje niespotykanie płynną oraz łagodną charakterystykę oddawania mocy. To dość ciężka, ale dzięki temu również bardzo stabilna maszyna. Moja pierwsza myśl znalazła potwierdzenie w teście – R nineT dla hipstera, a XJR 1300 dla konesera.
Spędzając na tych sprzętach kilka dni przypomniałem sobie, o co tak naprawdę chodzi w jeździe motocyklem. Najwięcej radości daje przecież zwyczajne kręcenie się po okolicy, bez specjalnego celu, bez planu i zbędnego pośpiechu. R nineT i XJR idealnie się do tego nadają. Teraz wystarczy tylko wybrać swój styl. Osobiście najchętniej kupiłbym obydwa motocykle. Szkoda, że nie stać mnie nawet na jeden…