fbpx

Doczekaliśmy się! Już w najbliższy weekend rusza 76. sezon Motocyklowych Mistrzostw Świata! Podczas 22 rund Grand Prix o tytuł walczyć będzie 22 zawodników, ale tylko kilku z nich można uznać za faworytów do mistrzostwa. Na co warto będzie zwrócić uwagę w nadchodzącym sezonie MotoGP?

Bagnaia czy Marquez? Kto będzie lepszy?

Ducati ma w tym roku jeden z najlepszych składów w historii MotoGP. Pecco Bagnaia to dwukrotny mistrz świata MotoGP, który w 2022 roku zgarnął dla producenta z Borgo Panigale pierwszy tytuł od czasu Casey’a Stonera w sezonie 2007. Marc Marquez to z kolei jeżdżąca legenda Grand Prix, zawodnik mający na koncie osiem tytułów mistrzowskich i mnóstwo rekordów. W tym roku w stawce MotoGP będzie pięciu mistrzów klasy królewskiej, którzy razem wywalczyli w niej 11 tytułów… a Hiszpan zgarnął ponad połowę z nich – sześć.

Bagnaia przed rokiem dołączył do Marqueza i Valentino Rossiego, którzy jako jedyni w jednym sezonie byli w stanie wygrać co najmniej jedenaście wyścigów. Pomimo tego Pecco przegrał walkę o tytuł, więc w tym sezonie będzie dodatkowo zmotywowany. Podczas zimowych testów to jednak jego nowy team-partner Marc był szybszy. Hiszpan udowadniał, że jest w życiowej formie, po dawnych problemach zdrowotnych nie ma już śladu, a on naprawdę świetnie czuje się na Desmosedici. Obaj mają wszystko, by walczyć o tegoroczne mistrzostwo i zdają się być murowanymi faworytami do tytułu, ale… czy na ich (ostrej?) walce nie skorzysta ktoś inny?

Czy Marc Marquez zgarnie tytuł po raz pierwszy od 2019 roku?

Ile na Aprilii pokaże Jorge Martin?

Aprilia rozpoczyna nową erę w MotoGP, przystępując do sezonu 2025 z urzędującym mistrzem świata Jorge Martinem na pokładzie. Hiszpan wie, że czeka go niełatwe zadanie, bo chociaż to Aprilia jako jedyny producent w zeszłym roku była w stanie – poza Ducati – wygrać wyścig, o tyle nie była w stanie regularnie walczyć w czołówce. Zimowe testy pokazały jednak, że producent z Noale wcale nie musi być na straconej pozycji, jeżeli chodzi o konkurencyjność swojej maszyny.

Problemem, przynajmniej na razie, będzie jednak forma samego Martina. Już po 13 okrążeniach pierwszego dnia zimowych testów w Malezji, Jorge zaliczył potężnego high-side’a. W efekcie złamał kości lewej stopy oraz prawego śródręcza. Konieczna była operacja, a Jorge stracił całe zimowe testy.  Do inauguracji sezonu przystępuje bez konkretnego przygotowania. Początek roku może być więc dla obrońcy tytułu trudny, ale on nie raz już pokazał, że co go nie dobije, to go wzmocni.

Kiedy Jorge Martin wróci do formy i do czołówki?

Acosta w końcu zgarnie pierwsze zwycięstwo?

Coraz większą chrapkę na pierwszą wygraną w MotoGP ma Pedro Acosta, który w ubiegłym roku udanie zadebiutował w klasie królewskiej. Hiszpan momentami prezentował się ze świetnej strony, kilka razy wskoczył na podium i zgarnął nawet pole position, ale kilkukrotnie zabrakło mu zimnej krwi i popełniał błędy. Teraz, już w barwach fabrycznego składu KTM-a – zamierza powalczyć o coś więcej aniżeli szóste miejsce w „generalce”, które zgarnął w 2024 roku. Celem na ten rok w przypadku Acosty jest poprawa kwalifikacji, co ma pomóc mu w wyścigach.

Jeśli uda mu się wygrać wyścig, będzie to pierwsza wygrana KTM-a w MotoGP od czasu deszczowego GP Tajlandii, w którym najlepszy był Miguel Oliveira. Na razie zimą to Acosta był najszybszym z zawodników jeżdżących na RC16, ale biorąc pod uwagę problemy KTM-a z przyszłością – wraz z rozwojem sezonu o dobre wyniki może być coraz trudniej. Tym bardziej, że coraz głośniej mówi się o tym, jakoby rok 2025 mógłby być ostatnim dla KTM-a w MotoGP.

Pedro Acosta zimą był najszybszym zawodnikiem KTM-a.

Alex Marquez kandydatem na mistrza?

Podczas wszystkich zimowych sesji testowych niezwykle szybki był Alex Marquez, który próby w Barcelonie i Malezji kończył na pierwszym miejscu, a w Tajlandii był drugi. Hiszpan w tym roku dosiada satelickiego Ducati Desmosedici w specyfikacji 2024, ale… jest jeden szczegół. Na drodze do tego, by do ściągnąć do fabrycznego składu Marca Marqueza, Ducati po drodze straciło Jorge Martina i Eneę Bastianiniego, a także jeden z teamów satelickich oraz wystawi tylko trzy motocykle fabryczne. Tymczasem nowe Ducati Desmosedici GP25 wcale nie okazało się prawdziwym game-changerem i jest to w zasadzie model GP24+. Włosi postawili na bardzo dużo elementów z maszyny AD 2024, w tym na zeszłoroczny silnik.

Wiele wskazuje na to, że różnica pomiędzy Ducati w zeszłorocznej i tegorocznej specyfikacji nie będzie aż tak duża, jak to miało miejsce w przypadku modeli GP23 i GP24. Biorąc pod uwagę, że w zeszłym roku Ducati z GP24 wygrało 16 wyścigów, to może zwiększyć szanse młodszego z braci Marquezów w sezonie 2025. Celem numer jeden dla Alexa będzie wygranie w końcu wyścigu głównego w MotoGP, na co czeka przecież od 2020 roku, a potem… zobaczymy.

Alex Marquez ma za sobą świetną zimę.

Satelicki skład pomoże Yamasze w odrabianiu zaległości?

Po dwuletniej przerwie, Yamaha znów wystawiać będzie w MotoGP cztery motocykle. Nowym satelickim składem producenta z Iwaty został team Pramac Racing, który zakończył 20-letnią współpracę z Ducati. Yamaha rzuciła wszystkie środki na to, żeby wrócić do czołówki, a każdy z czterech jej zawodników – bez względu na reprezentowane barwy – ma otrzymywać takie samo wsparcie. Biorąc pod uwagę, że teraz Yamaha podczas każdej rundy będzie miała o dwóch reprezentantów więcej, progres powinien być szybszy.

Zwyżkę formy Yamahy było widać już pod koniec sezonu 2024, gdy w ośmiu ostatnich wyścigach Fabio Quartararo pięciokrotnie finiszował w TOP5. Podczas zimowych testów w Malezji Francuz spisywał się świetnie, a M1-ka była aż o osiem dziesiątych sekundy szybsza, niż na swoim dotychczas najszybszym okrążeniu na torze Sepang. Co prawda w Buriram postępy były mniej widoczne, ale tak czy inaczej Quartararo i spółka zimą byli zadowoleni z tego, co robi Yamaha. Na razie wiele wskazuje na to, że to „El Diablo” będzie znów najlepszym reprezentantem producenta z Iwaty, ale zimą kilkukrotnie zaskakiwał debiutujący na M1-ce Jack Miller, więc warto będzie mieć na niego oko. 

Fabio Quartararo zaskoczy na Yamasze?

Honda nadrobi chociaż część strat?

Odwrotnie do Yamahy wyglądała z kolei zimą sytuacja Hondy. W Malezji widać było, że zrobiła krok do przodu, ale prawdziwy postęp zaprezentowała dopiero podczas prób w Tajlandii. Wcześniej jednak na torze Buriram przez trzy dni jeździli zawodnicy testowi HRC – Aleix Espargaro oraz Takaaki Nakagami, którzy po sezonie 2024 pożegnali się z pełnoetatowymi startami w MotoGP. Pomóc w wyciągnięciu Hondy z dna ma nie tylko zatrudnienie Hiszpana w roli testera, ale także ściągnięcie z Aprilii Romano Albesiano, który został dyrektorem technicznym HRC.

W składzie Hondy przed sezonem 2025 zaszła tylko jedna zmiana. W fabrycznej ekipie, teraz zwanej Castrol Honda HRC pozostali Joan Mir i Luca Marini, a w ekipie LCR Honda do Johanna Zarco dołączył debiutant Somkiat Chantra. Biorąc pod uwagę nową energię w HRC oraz przysługującą jej koncesję, wydaje się, że nie może już być gorzej w 2024 roku. Pytanie brzmi, jak szybko Honda będzie w stanie odrabiać straty, bo przecież rywale wcale nie będą na nią czekali. Celem na początek sezonu może być regularna walka o małe punkty w wyścigach, a potem… czas pokaże.

Joan Mir był szósty podczas testów w Tajlandii.

Który debiutant będzie najlepszy?

W sezonie 2025 w MotoGP będzie trzech debiutantów. Mistrz świata Moto2 Ai Ogura dołączył do ekipy Trackhouse Racing, Fermin Aldeguer reprezentuje barwy Gresini Racing, a Somkiat Chantra – LCR Hondy. W teorii murowanym faworytem do tytułu „Rookie of the Year” wydaje się być Hiszpan, który dosiada ubiegłorocznego, zwycięskiego Ducati. Zimą jednak tempem niejednokrotnie zaskakiwał Japończyk i nie jest powiedziane, że będzie na straconej pozycji. Na razie najwolniejszym z tego tria jest Taj, który choć sukcesywnie robi postępy, to jednak nadal jest o krok za rywalami.

Fermin Aldeguer w teorii jest murowanym faworytem do zgarnięcia tytułu najlepszego debiutanta. Ale czy na pewno?

Kto będzie czarnym koniem?

Zimą bardzo dobre wrażenie zrobił na wszystkich Marco Bezzecchi, który po kilkuletniej przygodzie z Ducati, tak jak Jorge Martin przesiada się na Aprilię. Włoch niezwykle szybko odnalazł się na nowym motocyklu, świetnie radzi sobie na hamowaniach i wydaje się, że za bardzo nie przeszkadza mu ciągły brak stabilności tyłu RS-GP. Mało tego, podczas testów w Tajlandii ustanowił on najlepszy w historii Aprilii rezultat na tym obiekcie i zdecydowanie bardziej przypomina konkurencyjnego, szybkiego „Beza” z 2023 roku, aniżeli Marco z sezonu 2024. Nie zdziwimy się, jeśli to właśnie Włoch okaże się czarnym koniem sezonu 2025.

Marco Bezzecchi czarnym koniem sezonu 2025?

Która runda będzie najbardziej szaloną?

Kalendarz MotoGP na 2025 rok liczy 22 rundy w 15 różnych krajach. Wracają zmagania w Czechach oraz Argentynie, zadebiutować ma (znowu) runda na Węgrzech, kilka Grand Prix przesunięto na inne miejsce w kalendarzu, a do tego nie będzie już sytuacji, że trzy GP odbywają się w trzy kolejne tygodnie. Ciekawe, która z tych rund będzie najbardziej szaloną? 

Co jednak najważniejsze, to fakt, że sezon 2025 MotoGP rusza już w najbliższy piątek 28 lutego na torze Chang International Circuit w Tajlandii! Przed rokiem na torze w Buriram w sprincie triumfował Enea Bastianini (na Ducati), a w wyścigu górą był Pecco Bagnaia. 


Zdjęcia: Ducati, Aprilia, Red Bull Content Pool, Gresini Racing, Honda, Yamaha

KOMENTARZE