fbpx

Walka o tegoroczny tytuł indywidualnego mistrza świata na żużlu trwa w najlepsze – podczas turnieju w szwedzkiej Malilli wygrał Brady Kurtz, odrabiając tym samym punkty do drugiego na mecie Bartosza Zmarzlika. Na trzy rundy przed końcem, broniący tytułu Polak ma tylko 9 „oczek” przewagi nad swoim głównym rywalem.

Przed przyjazdem cyklu SGP do szwedzkiej Malilli, małego miasteczka ukrytego pośród lasów, po sześciu rundach sezonu liderem klasyfikacji generalnej był Bartosz Zmarzlik. Broniący tytułu pięciokrotny mistrz świata miał 11 punktów przewagi nad debiutantem Bradym Kurtzem, podczas gdy do zdobycia wciąż pozostawały 84 „oczka”. Australijczyk do Szwecji przyjechał na fali po wygraniu w Gorzowie swojego pierwszego turnieju Grand Prix, podczas gdy Zmarzlik triumfował w Malilli przed rokiem. Zapowiadało się na nie lada pojedynek najlepszych w tym sezonie zawodników.

Malilla przywitała wszystkich mżawką i ciężkim do jazdy torem, który początkowo nie dawał szansy na bezpośrednią walkę na dystansie. Nawierzchnia, po opadach, przypominała śliski bruk i zwykle „trójkę” dowoził ten, kto wygrał start. W takich warunkach Zmarzlik długo szukał odpowiednich ustawień, jeździł w sumie na trzech motocyklach i dopiero w ostatnim starcie pierwszej części zawodów – po czterech z rzędu przywiezionych „dwójkach” – sięgnął po wygraną. Bartosz rundę zasadniczą zakończył z dorobkiem 11 punktów i dopiero szóstym miejscem, co skutkowało koniecznością startu w tzw. biegu ostatniej szansy. Jak natchniony jechał z kolei jego główny rywal w mistrzostwach Kurtz. Brady wygrał cztery z pięciu swoich startów i z 13 punktami wygrał rundę zasadniczą. Dla Australijczyka był to szósty raz w tym sezonie, gdy wjechał bezpośrednio do finału. Drugim, który był pewny walki o medale już po pierwszej części zawodów był… Jason Doyle.

O ogromnym pechu mógł mówić drugi Polaków startujących na pełny etat w tegorocznym cyklu SGP – Dominik Kubera. Po rundzie zasadniczej miał on tyle samo punktów, co Kai Huckenbeck. Bilans miejsc obaj mieli identyczny, a w bezpośrednim pojedynku górą był Polak. W tzw. nie-półfinale wystartował jednak… Niemiec. Dlaczego? Bo nowy, absurdalny przepis nakazuje w takiej sytuacji sprawdzać… czas przejazdów. Który? Z którego biegu? Gdzie to sprawdzić? Kto tego pilnuje? Tego nie wiedzą nawet komentatorzy. W efekcie Dominik odpadł, choć na torze był skuteczniejszy.

Trudno dziwić się frustracji tak kibiców, jak i zawodników. Zmiany wprowadzono tej zimy po tym, jak przed rokiem w Cardiff organizatorzy nie byli w stanie ustalić kolejności po rundzie zasadniczej. W efekcie skrzywdzono Macieja Janowskiego, a skorzystał lokalny faworyt Dan Bewley. Brytyjczyka nie powinno być w półfinałach, a koniec końców… to on wygrał cały turniej. Po tamtej kompromitacji organizatorów, w tym roku miało już nie być podobnych wpadek,. Tymczasem cała sytuacja przypomina zabawę w „chybił-trafił”, a o tym, kto trafi do biegów LSQ1 i LSQ2 wcale nie decydują rezultaty na torze, a wyjęte z kapelusza „najlepsze czasy”. O podobnych kontrowersjach, tyle że na mniejszą skalę, mówi się w przypadku Martina Vaculika. Słowak w sobotę wycofał się po dwóch startach z powodu złego samopoczucia, być może spowodowanego zatruciem pokarmowym. Pomimo zera i defektu, Vaculika sklasyfikowano na 16. miejscu (dającym 1 punkt do klasyfikacji generalnej), podczas gdy Rasmus Karlsson z zerem i upadkiem zajął… 17. pozycję. Także i tutaj zadecydował najlepszy czas, którego – a jakże – nigdzie nie opublikowano… 

W pierwszym biegu ostatniej szansy Bartosz Zmarzlik ustawił się pod płotem, a walkę o finał miał stoczyć z Janem Kvechem, triumfatorem z Warszawy Jackiem Holderem oraz dobrze radzącym sobie w fazie zasadniczej Andrzejem Lebiediewem. Po starcie Polak został nieco z tyłu i spadł na trzecie miejsce, ale potem zanotował piękną szarżę pod bandą i… już na początku drugiego kółka objął prowadzenie. Jak się okazało, pozycji tej nie oddał już do mety i wjechał do finału. W drugim z „nie-półfinałów” świetnie spod taśmy wyszedł Dan Bewley i chociaż próbował gonić go Fredrik Lindgren, to ostatecznie Brytyjczyk wygrał ten bieg i awansował do finału. W walce w biegu LSQ2 nie liczyli się Kai Huckenbeck oraz Robert Lambert.

Finał rozgrywano na raty. Po starcie prowadzenie objął Brady Kurtz, a jadący z trzeciego pola Bartosz Zmarzlik od razu obrał ścieżkę po zewnętrznej, wyprzedził Dana Bewleya i rzucił się w pogoń za Australijczykiem. Polak miał swojego głównego rywala w zasadzie „na widelcu”, ale wtedy niespodziewanie, nieatakowany przez nikogo, w drugim łuku upadł Jason Doyle. Australijczyka wykluczono z powtórki.

Podczas drugiego startu w finale znów świetnie ruszył Kurtz, a próbującego jechać pod bandą Zmarzlika nieco przytrzymało. Ostatecznie to Brady Kurtz niezagrożony minął metę na pierwszym miejscu, a po szalonej pogoni i wyprzedzeniu Dana Bewleya – na drugim miejscu finiszował Bartosz Zmarzlik. Brytyjczykowi przypadł najniższy stopień podium.

Po siedmiu z dziesięciu turniejów Speedway Grand Prix sezonu 2025, liderem klasyfikacji generalnej jest Bartosz Zmarzlik. Jego przewaga nad Bradym Kurtzem zmalała jednak do 9 punktów, a do zdobycia wciąż pozostały aż 64 „oczka”. Trzeciego w tabeli Fredrika Lindgrena od lidera oddziela już ponad 30 punktów.

Jak na początek wakacji przystało, na urlop udaje się też cykl Speedway Grand Prix. Ósma runda sezonu odbędzie się dopiero 2 sierpnia w Rydze. Przed rokiem na Łotwie w turnieju SGP triumfował Bartosz Zmarzlik, przed Fredrikiem Lindgrenem i Danem Bewleyem.

SGP Szwecja 2025 – wyniki:

  1. Brady Kurtz (Australia) 13+3 (3, 3, 1, 3, 3) – 20 pkt do klasyfikacji generalnej
  2. Bartosz Zmarzlik (Polska) 11+3+2 (2, 2, 2, 2, 3) – 18 pkt
  3. Daniel Bewley (W. Brytania) 11+3 (3, 2, 2, 2, 2) – 16 pkt
  4. Jason Doyle (Australia) 12 (2, 3, 3, 3, 1) – 14 pkt
  5. Fredrik Lindgren (Szwecja) 10+2 (1, 2, 3, 2, 2) – 12 pkt
  6. Jan Kvech (Czechy) 7+2 (0, 2, 2, d, 3) – 11 pkt
  7. Robert Lambert (W. Brytania) 11+1 (2, 1, 2, 3, 3) – 10 pkt
  8. Jack Holder (Australia) 8+1 (3, 3, 0, 1, 1) – 9 pkt
  9. Andrzej Lebiediew (Łotwa) 11+0 (2, 3, 3, 3, 0) – 8 pkt
  10. Kai Huckenbeck (Niemcy) 6+0 (1, 1, 3, 1, 0) – 7 pkt
  11. Dominik Kubera (Polska) 6 (3, 1, 1, 1, 0) – 6 pkt
  12. Mikkel Michelsen (Dania) 5 (1, 0, 1, 2, 1) – 5 pkt
  13. Kim Nilsson (Szwecja) 4 (1, 0, 0, 1, 2) – 4 pkt
  14. Max Fricke (Australia) 3 (0, 1, 0, w, 2) – 3 pkt
  15. Anders Thomsen (Dania) 2 (d, d, 1, d, 1) – 2 pkt
  16. Martin Vaculik (Słowacja) 0 (0, d, -, -, -) – 1 pkt
  17. Rasmus Karlsson (Szwecja) 0 (0, u) – 0 pkt
  18. Sammy van Dyck (Szwecja) 0 (0) – 0 pkt

Zdjęcie: SGP Media

KOMENTARZE