fbpx

Pierwsza runda Międzynarodowych Mistrzostw Alpe Adria wystartowała na chorwackim Grobniku, na torze, który jest bardzo szybki i nie wybacza błędów. Wiktor Majchrowski wywalczył tam jednak solidne wyniki.

Weekend rozpoczął się dobrą pogodą. Czwartkowe i piątkowe sesje treningowe przebiegły na szukaniu odpowiednich ustawień i uczeniu się ścigania w nowej klasie STK600. W kwalifikacjach Wiktor Majchrowski uplasował się na 7. pozycji na 28 zawodników, w wyścigu łączonych klas SSP600, SSP NG 600 i STK600. Wraz z zespołem wiedział, że tracą do czołówki trochę mocą motocykla, jednak różnice były znikome.

Do wyścigu numer 1 Wiktor wystartował na oponach typu slick. Po pierwszym okrążeniu przebił się na drugą pozycję i gonił lokalnego zawodnika. W tym samym czasie zaczął jednak padać deszcz. Po 5 okrążeniach tor był już mocno mokry i wkrótce rywalizację przerwano po tym, jak upadł lider wyścigu.

Zawodnicy dostali 10 minut na zmianę opon. Tak, opon, bo nie mają zapasowych felg. W efekcie Majchrowski spóźnił się na restart i do wznowionego wyścigu startował z 28. pozycji. Po niecałym okrążeniu kilku zawodników upadło i wyścig ponownie przerwano. Na drugi restart Wiktor dotarł już punktualnie i startował z 1. miejsca. Mimo ogromnych problemów z oponami, finiszował jako pierwszy w  swojej klasie i czwarty łącznie. „To był jeden z najtrudniejszych wyścigów jakie jechałem” – mówił na mecie.

Podczas niedzielnej rozgrzewki tor był cały mokry, więc Majchrowski założył oczywiście opony na deszcz. „Wszystko zostało idealnie ustawione, motocykl jechał jak po sznurku. Niedługo przed wyjazdem do startu wyszło jednak słońce i tor zaczął wysychać. Zapadła decyzja, że w koce grzewcze wsadzamy slicki, a na polach startowych stoimy na deszczówkach i czekamy” – mówił. Kiedy wystartował wyścig klasy 300 okazało się, że tor jest suchy. „Kiedy zaczęliśmy ściągać koła, znów zaczęło padać i zdecydowaliśmy się na opony przejściowe, które trzeba było szybko zorganizować, bo ich nie mieliśmy” – wspominał zainteresowany.

Do drugiego wyścigu Majchrowski znów startował z siódmej pozycji, jako jedyny zdecydował się też na opony przejściowe. Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę, bo po kilku okrążeniach wyszedł na prowadzenie w wyścigu i nie oddał go już do mety. „Takiego debiutu w nowej klasie się nie spodziewaliśmy! Bardzo dziękujemy za pomoc w zmianie opon Piotrowi i Dominikowi oraz “Byczkowi” za pożyczenie deszczówek, bo bez Was byłoby to niemożliwe” – dodawał Wiktor Majchrowski.

KOMENTARZE