Jak już Wam pisaliśmy PZM wydał specjalne oświadczenie, w którym przeprasza kibiców żużlowych za to, co wydarzyło się na Narodowym. W końcu wypowiedział się też Duńczyk Ole Olsen, którego firma przygotowała problematyczny tor.
Przypomnijmy, że Ole Olsen to jedna z legend czarnego sportu. Wydawałoby się zatem, że jego firma będzie najlepszym wyborem jeżeli chodzi o przygotowanie toru. Warto też wspomnieć, że przecież nie był to pierwszy raz kiedy Ole był odpowiedzialny za przygotowanie tego typu tymczasowego obiektu do wyścigów. Co poszło zatem nie tak?
”Uważam, że nie jestem odpowiedzialny za to wszystko, co się wydarzyło. A cała ta krytyka skierowana w moją osobę nie jest sprawiedliwa. Moją pracą było przygotowanie toru według obowiązujących przepisów i regulaminu„ – komentował Ole Olsen. Warto tutaj wspomnieć, że w piątek tor otrzymał zresztą odpowiednią homologację. Zawodnicy jednak nie wyjechali na trening.
Olsen czuje się jedynie odpowiedzialny za problemy z taśmą, którą trzeba było w końcu zastąpić światłem, bo nie można było usunąć usterki urządzenia. Oczywiście jednak faktura opiewająca na 1,5 mln euro za stworzenie toru wpłynęła do PZM-otu. Związek jednak już zapowiada, że nie ma zamiaru jej płacić i konsultuje się z prawnikami w tej sprawie.
Warto też wspomnieć, że kibice, mimo przeprosin PZM-otu, czują się zawiedzeni ”poziomem„ widowiska i szykują się by wyciągnąć zwrot za bilety. Pierwsze wnioski w tej sprawie już trafiły do prawników. Ci z kolei, o ile sąd się przychyli, nie wykluczają pozwów zbiorowych.
Kto jest zatem winny sytuacji na Narodowym?