Jeśli chodzi o skutery, to właśnie On jest naj. Największy, najmocniejszy, najszybszy. O kim mowa? Oczywiście to Burgman 650 w najbardziej luksusowej wersji – Executive.
Choć osiągi wskazywałyby na coś innego, prezentowany dziś pojazd to skuter, a nie motocykl. Burgman 650, prawdziwy król skuterów. Takich osiągów nie powstydziłby się niejeden motocykl. Ale nie ma się też czemu dziwić. Ten „skuterek” dysponuje mocą 55 KM. Czerpie ją z dwucylindrowego silnika zamontowanego centralnie w ramie. Dzięki takiemu rozwiązaniu uzyskano doskonały rozkład mas na przednie i tylne koło oraz zdecydowanie zmniejszono masę nieresorowaną tylnego koła, co ma dodatkowy wpływ na komfort oraz prowadzenie. W większości skuterów silnik jest zintegrowany z wahaczem. Tutaj zrezygnowano z takiego rozwiązania. Napęd na tylne koło przekazywany jest za pomocą kół zębatych zabudowanych w lewym ramieniu wahacza. To co prawda droższe rozwiązanie, ale zdecydowanie trwalsze i bardziej niezawodne niż przenoszenie napędu paskiem.
Burgmana wyposażono w 15-calowe koło z przodu i 14-calową obręcz z tyłu. Te dość duże jak na skuter rozmiary kół doskonale wpływają na komfort jazdy. Jazdy, która na Burgmanie wcale nie musi być wolna. „Skuterek” rozpędza się niemal do 200 km/h, przy czym zachowuje się jak prawdziwy lord, to znaczy dystyngowanie i można by nawet powiedzieć – nieco wyniośle. Kiedy odkręcamy gaz, jakby tylko chciał nam powiedzieć: co to dla mnie, i bez wahania przyspiesza, zaskakując niejednokrotnie swymi osiągami nie tylko innych uczestników ruchu, ale też samego kierowcę. Dobrze, że już w standardowym wyposażeniu występuje oparcie pasażera. Dzięki temu nie ma obaw, że „plecak” zsunie się z tylnej kanapy. Testowany Burgman Executive to najdroższa wersja tego skutera. Oprócz znanych z poprzednich wersji dobrodziejstw wyposażono go jeszcze w system ABS oraz składane elektrycznie lusterka. ABS sprawdza się tu znakomicie. Kilka razy miałem obiekcje co do poprawności jego działania i działo się to tylko przy bardzo gwałtownym hamowaniu na sporych nierównościach, a tu, jak wiadomo, każdy ABS nieco wariuje. Same hamulce możemy uznać za wystarczające. Nie można o nich powiedzieć, że są szczególnie wybitne. Po prostu hamują. Przy jeździe Burgmanem trzeba pamiętać, że najlepszą efektywność hamowania uzyskujemy, używając jednocześnie obydwu hamulców. Dzięki ABS-owi nie musimy obawiać się zbyt gwałtownych hamowań. Dzięki temu systemowi na pewno nie wpadniemy w poślizg. Także panie i panowie – na Executive w razie niebezpieczeństwa na drodze – heble do oporu bez żadnych obaw!
Burgman 650 to zdecydowanie nie jest miejski skuter. Jego gabaryty są większe niż średniej klasy motocykla. Skutecznie utrudnia to jazdę w korkach, ale na szczęście jej nie uniemożliwia. Rekompensatą jest niezła zwrotność tego skutera, no i elektrycznie składane lustra, które czasem rzeczywiście pomagają w ruchu miejskim. Po złożeniu lusterek gabaryty Burgmana znacznie się zmniejszają, jednak nie zawsze przy przeciskaniu się w korku jest to potrzebne. Zawsze za to można wcisnąć przycisk składania luster i wzbudzić sensację wśród kierowców uwięzionych w puszkach na skrzyżowaniu. Gdyby jeszcze na końcach luster zamontować jakieś chorągiewki… Wtedy moment składania i rozkładania byłby jeszcze bardziej widoczny. Ale i tak kiedy te wielkie telewizory zaczynają się rozkładać czy składać, wielu kierowców w samochodach robi ciekawe miny. Ta funkcja sprawdza się również przy parkowaniu. Kiedy je złożymy, mamy pewność, że nikt z przechodniów o nie nie zaczepi. Nie zmienia to jednak faktu, że prawdziwym żywiołem Burgmana 650 jest droga, a nie ulica.
Atrybuty turysty
A trzeba zaznaczyć, że „650” zachęca do dalszych wypadów. Niewątpliwym atutem jest jego bagażnik. Pod siodło bez większych problemów mieści się bagaż dla dwóch osób, i to na kilkudniową wyprawę. Kiedy bagaże znikną spod siedzenia, schować możemy tam dwa pełnowymiarowe kaski i jeszcze zostanie trochę miejsca na jakieś drobiazgi. Dodatkowo Burgmana wyposażono w wiele bardzo przydatnych i poręcznych schowków. Nie musimy więc już się martwić, gdzie schować nasze dokumenty, klucze czy komórkę. Zwłaszcza że te cenne rzeczy możemy zamknąć na kluczyk, gdyż jeden ze schowków wyposażono w zamek. Jeśli chodzi o Burgmana, to istnieje opcja objuczenia go jeszcze trzema kuframi. Wówczas możemy założyć firmę oferującą usługi przeprowadzkowe. Więcej na swój pokład nie zapakuje nawet Gold Wing!
Poza tym na trasie niestraszne mu są prędkości. Nawet te z niemieckiej autostrady, gdzie – jak wiadomo – nie ma limitów. Musimy mieć tylko świadomość tego, że Burgman powyżej 130 km/h będzie potrzebował na przejechanie każdych następnych 100 km ok. 6,5 l paliwa. Jeżeli będziemy jechać wolniej niż 130, zadowoli się 5,5 l benzyny na 100 km. W cyklu miejskim jego spalanie oscyluje w granicach 6 l/100 km.
Na Burgmanie nie można narzekać na brak komfortu. Dopracowana aerodynamicznie szyba oraz osłony na nogi sprawiają, że nie dokucza nam wiatr, a podczas deszczu nie jesteśmy narażeni na przemoczenie. Dodatkowym atutem jest kanapa, choć kanapa to nieco mało powiedziane. To najprawdziwsze dwa trony do podróżowania! Może nieco zbyt przesadne i zrobione nieco na wyrost, ale grunt, że jest na nich naprawdę wygodnie. Cóż. Kiedy płaci się tak dużo za skuter, luksusów nigdy nie może być dosyć! Najdalszy dystans, jaki udało mi się przejechać jednego dnia, to prawie 800 km. I to we dwie osoby. Nawet po takiej wyprawie ani ja, ani moja pasażerka nie narzekaliśmy na niedogodności podróży.
Komfort i bezpieczeństwo
Tylne amortyzatory mają pięciostopniową regulację. Do jazdy w dwie osoby i z bagażem od razu najlepiej przestawić je na najtwardsze. Unikniemy wówczas nieprzyjemnego dobijania tylnego zawieszenia na nierównościach drogi.
Światła awaryjne, centralna i boczna podstawka oraz oparcie pasażera to oczywiście wyposażenie standardowe. Za ten standard jednak przyjdzie nam trochę zapłacić. Burgman 650 w tej właśnie wersji, czyli Executive, to znaczy z ABS-em i elektrycznie składanymi lustrami kosztuje 45 900 zł. To niemała kwota jak za skuter, ale to nie jest znowu taki zwykły skuter.
Układ wydechowy wyposażony jest oczywiście w katalizator. To już standard w dzisiejszych pojazdach. Zastosowanie katalizatora ułatwia zasilanie wtryskiem paliwa. Dodatkowo wpływa to na zminimalizowanie czynności obsługowych i serwisowych przy skuterze, który niejako z założenia ma być jak najmniej kłopotliwy dla swego kierowcy. Na próżno tu szukać dźwigni ssania. Przekręcamy kluczyk, wciskamy starter i w drogę!
Ciekawym gadżetem jest skrzynia biegów Burgmana 650. Kierowca ma do dyspozycji sekwencyjną przekładnię, w której zmianę biegów przeprowadza się, przyciskając lewym kciukiem odpowiednio przyciski „up” i „down”, lub tryb pełnej automatyki. Przy tej drugiej opcji możemy dodatkowo używać przycisku „power”, który podwyższa nieco obroty, sprawiając, że skuter przyspiesza dynamiczniej, ponieważ kolejne przełożenia załączane są przy wyższych obrotach. Doskonale sprawdza się to przy wyprzedzaniu. Wystarczy wcisnąć guzik „power” i odkręcić gaz. Efekt piorunujący. Nie polecam jazdy z ciągle włączoną tą opcją. Burgman w normalnym trybie i tak bardzo sprawnie przyspiesza i jedzie do tego nieco oszczędniej. Jak dla mnie sekwencyjna skrzynia biegów to tylko zabawka. Kolejne biegi przełączane są tylko wtedy, kiedy prędkość jest już dostatecznie wysoka, aby załączyć kolejny bieg, a kiedy się zatrzymamy, i tak sam przełączy się na jedynkę. Uważam, że lepszą dynamikę można uzyskać, jeżdżąc na trybie „power”, niż bawiąc się sekwencyjną skrzynią biegów. Sprawdza się ona tak właściwie tylko w jednym miejscu. Przełączając na tryb sekwencyjny, doskonale możemy hamować silnikiem na górskich zjazdach. Tu innym skuterem najprawdopodobniej dawno zagotowalibyśmy hamulce. Burgmanem 650 doskonale daje się utrzymać odpowiednią prędkość na zjazdach, hamując silnikiem za pomocą właśnie skrzyni sekwencyjnej.
Suzuki Burgman 650 to zdecydowanie skuterowy transatlantyk. Trasy rzędu 500 km i więcej nie robią na nim, kierowcy i pasażerze większego wrażenia. Dobry dobór zawieszeń, wygodne kanapy, przemyślana pozycja za kierownicą, wysoki poziom ergonomii, dynamiczny silnik i sprawne hamulce sprawiają, że jeździ się nim naprawdę przyjemnie. Jeżeli ktoś szuka wygodnego pojazdu do podróżowania, a przy okazji leni się zmieniać biegi, to nie mógłby trafić na nic lepszego. Jedyny feler tkwi w tym, co powiedzą koledzy motocykliści, kiedy na wspólny wypad wybierzecie się z nimi… skuterem