Premier rządu Mateusz Morawiecki wystosował list do ministrów oraz organizacji pozarządowych, którym rozpoczął dyskusję dotyczącą podniesienia mandatów za łamanie przepisów ruchu drogowego.

Zmiany dotyczące zaostrzenia przepisów drogowych trwają już od jakiegoś czasu. Początkowo zapowiadano zmiany w prawie, które miały ujednolicić prędkość maksymalną w terenie zabudowanym do 50 km/h bez rozróżnienia na godzinę oraz obligować funkcjonariuszy policji do zatrzymywania prawa jazdy na okres 3 miesięcy jeśli kierowca przekroczył prędkość maksymalną o 50 km/h w terenie niezabudowanym. Trzecią najszerzej komentowaną kwestią było wprowadzenie pierwszeństwa dla pieszych jeszcze przez wejściem na „pasy”. Przepisy miały wejść w życie z dniem 1 lipca, ale tak się nie stało i obecnie nie mamy informacji kiedy zostaną one powołane do życia. Od jakiegoś czasu politycy unikają odpowiedzi na pytania kiedy nowe przepisy wejdą w życie.

Mandaty. Będzie drożej? Dyskusja trwa

Obecnie rząd za sprawą listu premiera Mateusza Morawieckiego do ministrów rozpoczął dyskusję na temat zaostrzenia taryfikatora mandatów. Wiele wskazuje na to, że najwyższy mandat, który teraz wynosi 500 zł już niedługo może oscylować w granicach wielokrotności tej sumy.

Co prawda jeszcze nie padają konkretne wartości, ale już od dłuższego czasu możemy obserwować tendencję do coraz częstszego pojawiania się tematu mandatów. Według polityków oraz funkcjonariuszy policji, mandaty już od dłuższego czasu przestają odstraszać potencjalnych piratów drogowych, dla których mandat w wysokości 500 zł nie jest wystarczającą karą. Musimy pamiętać, że 500 zł to obecnie najwyższy mandat jakim może ukarać kierowcę funkcjonariusz za przekroczenie prędkości. Oczywiście, politycy rzadziej mówią o łataniu dziury budżetowej właśnie pieniędzmi z mandatów, ale… no właśnie. Zostawmy politykę.

Patrząc na ten stan rzeczy z totalnie odrębnej strony, nieuczciwym by było nie wspomnieć, że mandaty w Polsce nie uległy zmianom od 16 lat, a w tym czasie majętność przeciętnego Polaka zmieniła się diametralnie. W roku 2004 przeciętna pensja wynosiła około 2 tysięcy złotych, dzisiaj ta kwota jest zdecydowanie wyższa. To sprowadza nas w pewnej mierze do uznania słuszności tych zmian. Czy zatem wprowadzenie nowego taryfikatora ma szansę sprawić, że kierowcy zaczną się znowu bać mandatów z najwyższej półki?

– Biorąc pod uwagę, że przestrzeganie ograniczeń prędkości jest kluczowe dla ochrony życia i zdrowia obywateli na drodze, niezbędne jest podniesienie kwot mandatów karnych oraz wprowadzenie zmian w przepisach, których celem jest ograniczenie zachowań szczególnie niebezpiecznych na drogach i eliminacja tzw. piratów drogowych 

– powiedział premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną.

Media trąbią nawet o podniesieniu mandatu maksymalnego do 5 tysięcy złotych, co w naszej opinii jest nierealne. Dużo bardziej prawdopodobne jest, że mandaty zostaną podniesione do zapowiadanej przez Ministerstwo Infrastruktury kwoty 1500 zł.

Finalnie jednak kara za złamanie przepisów ruchu drogowego to jedno, drugą (w naszej opinii) dużo bardziej palącą kwestią jest zmiana przepisów, które spowodują nieuchronność kary. Obecnie sporym problemem jest egzekucja nałożonych przez funkcjonariuszy policji kar. Odpowiedzialności unika ponad 30% kierowców – to jest realny problem.

Zaznaczamy jednak, że prace dotyczące taryfikatora mandatów jeszcze się nie rozpoczęły. Premier Morawiecki zaznaczył na antenie „Polsat News”, że swoim listem chciał nakłonić ministrów oraz szeroko rozumiane organizacje pozarządowe do dyskusji. Czekamy zatem na jej wyniki!

 

KOMENTARZE