Bazą tej wycieczki może być w zasadzie dowolny punkt na jej trasie, więc także Tarnobrzeg, gdzie na początek oglądamy rozległy, ładny rynek i pałac Tarnowskich, ulokowany w porośniętym starymi drzewami parku w Dzikowie (dzielnica Tarnobrzega).
Na skróty:
Początek trasy motocyklowej
Stąd wyruszamy w stronę promu na Wiśle. Przeprawa trwa chwilę. Potem drogą nr 758, wśród sadów owocowego zagłębia sandomierskiego, docieramy do Koprzywnicy.
Trudno nie zauważyć charakterystycznej cebulkowatej wieży kościoła, pokrytej spatynowaną miedzianą blachą. Mieściło się tutaj od końca XII w. opactwo cysterskie.
Pierwszy zakon cystersów założono w końcu XI w. we francuskim Citeaux (łac. Cistercium). Dość szybko, bo już w połowie XII w., jego filie znalazły się w dzielnicowo rozbitej, piastowskiej Polsce. Z tych ośrodków promieniowała znajomość metod melioracji, uprawy i hodowli rolniczej oraz wydobycia i obróbki rud metali. W Koprzywnicy po zakonnikach zostały tylko mury ich opactwa.
Małopolska Droga św. Jakuba
W stronę Klimontowa jedziemy dalej drogą, która przyprowadziła nas z Tarnobrzega. W tej miejscowości koniecznie trzeba zwiedzić niezwykle ciekawą barokową kolegiatę św. Józefa zaprojektowaną przez Wawrzyńca Senesa, nadwornego architekta wpływowej w I poł. XVII w. rodziny Ossolińskich. Jest tu też podominikański kościół św. Jacka, przy którym można znaleźć muszle, podobnej jak na stacjach Shella, będące symbolami wyznaczającymi szlak z Sandomierza przez Kraków do hiszpańskiego Santiago de Compostela (to tzw. Małopolska Droga św. Jakuba).
Nie zmieniwszy szosy, jedziemy w stronę Iwanisk. Trudno nie przystanąć przy palazzo in fortezza w Ujeździe. Zamek Krzyżtopór był sztandarową budowlą ukazującą bogactwo, styl i potęgę rodu Ossolińskich. Kres jej krótkiej wspaniałości położyli najwięksi rozbójnicy XVII w. Szwedzi. W czasie potopu (1655-60) rozgrabiono i zniszczono tam wszystko do gołych murów.
Gdy dotrzemy do Iwanisk, musimy się trochę postarać, aby trafić na drogę do Rakowa. Jeśli jednak nie przegapimy wyjazdu, to czeka nas naprawdę klimatyczny odcinek wijący się wśród pagórków, pól, lasów i łąk.
Z Rakowa (też kiedyś tu już byliśmy) kierujemy się na Staszów. Warto jednak za miejscowością Chańcza skręcić w prawo, w stronę zapory na rzeczce Czarnej. Na szeroko rozlanych wodach zalewu w lecie śmigają żaglówki, na plażach można się opalać i korzystać z wyznaczonych kąpielisk. Dalej, trzymając się jak najbliżej prawego brzegu rzeczki, docieramy do Kurozwęk. A choć przywiodła nas tu już jedna z wcześniejszych wycieczek, i tak warto się zatrzymać, bo odnowiony przez spadkobierców pałac nieustannie robi ogromne wrażenie. Działają w nim hotel i restauracja. Można zamówić dania z bizona (bo jest tu ich hodowla), lecz trzeba je rezerwować przynajmniej dzień wcześniej (sprawdźcie na stronie www.kurozweki.com).
Motocyklem szlakiem Koziołka Matołka
W niedalekim Staszowie warto na chwilę przystanąć na rynku, przy zgrabnym ratuszu i pomniku… wdzięczności dla cara Aleksandra II za uwłaszczenia chłopów w Królestwie Polskim w 1864 r. (w 1917 r. przerobionym na pomnik Tadeusza Kościuszki).
Ze Staszowa przez Rytwiany, ciągle ocierając się o Czarną, jedziemy do Połańca, gdzie Kościuszko ma swój kopiec (autentyczny, już bez podtekstów). Tu naczelnik założył ufortyfikowany obóz, gdy zbierał wojsko do walki z Moskalami i Prusakami w czasie insurekcji. Tutaj też ogłosił słynny Uniwersał, w którym zachęcał chłopów do walki o ojczyznę. W Połańcu jest prom przez Wisłę, ale tym razem z niego nie skorzystamy, bo szosą Sandomierz – Kraków jedziemy do Pacanowa, gdzie – jak wiemy z przygód Koziołka Matołka – „kozy kują”.
„Atrakcją” Pacanowa są mało wyszukane figury Koziołka. Poza kościołem św. Marcina (wielokrotnie przebudowywanym) niewiele jest do oglądania (choć prawa miejskie Pacanów otrzymał 750 lat temu), chyba że przyjedziemy tu autem z pociechami. Wtedy nie można ominąć Europejskiego Centrum Bajki (o tym, co tam oferują, dowiesz się na www.stolica-bajek.pl). To punkt zwrotny tej wycieczki. Potem przejeżdżamy most nad Wisłą na drodze Kielce – Tarnów i lądujemy w Szczucinie, gdzie warto obejrzeć Muzeum Drogownictwa (niestety, czynne w dni robocze i to od 7 do 15!) z kolekcją dobrze utrzymanych dawnych maszyn drogowych.
Zostawiamy motocykle i zwiedzamy
Drogą 982 wyruszamy w stronę Mielca i Tarnobrzega. Przez nadwiślańskie wioski docieramy do nowego mostu na Wisłoku i przedostajemy się na drugi brzeg. Po kilku kilometrach docieramy do drogi 985 z Mielca do Tarnobrzega. Teraz warto wrócić w stronę Mielca, do Tuszowa Narodowego, aby obejrzeć elegancko odnowiony dom rodzinny gen. Władysława Sikorskiego, z pamiątkami po nim.
Podobnie jak w Kurozwękach, nie sposób nie zatrzymać się w Baranowie Sandomierskim, dawnej siedzibie rodu Leszczyńskich, „małym Wawelu”. To światowej klasy zabytek. Zostawiamy motocykle i zwiedzamy (tylko z przewodnikiem, wejście co godzinę, od 9 do 18) perłę renesansu polskiego. A jeśli stek z bizona okazał się niewystarczający, w bocznej oficynie pałacowej jest niezła, choć nie najtańsza restauracja. Cóż, nazwa – „Magnacka” – zobowiązuje. Stąd nawet po kolacji bez trudu wrócimy do Tarnobrzega.