fbpx

Od zawsze wiedziałem, że jazda na TT – Isle of Man to nie przelewki. Zawodnicy stają na linii startowej i wiedzą, że za chwilę czekają Ich emocje nieporównywalne z niczym z czym może się spotkać przeciętny człowiek w trakcie całego swojego życia. To nieustanna walka o przetrwanie.

TT wciąga wszystkich. Na zawodników działa jak najostrzejszy, nieuleczalny narkotyk. Wyścigom poświęcają swoje życie. Ryzyko jest tak duże, że niektórzy nie myślą nawet o zakładaniu rodziny – nie chcą niczyjej krzywdy. W czym tkwi zatem fenomen wyścigu o tytuł króla góry? Ciężko jednoznacznie wskazać odpowiedź. Części zawodnikom towarzyszą wspaniałe tradycje – ścigali się ich ojcowie, bracia i sami dorastając w towarzystwie najszybszych motocyklistów Tourist Trophy nie umieli sobie odmówić sprawdzenia. Inni chcą zostać zwycięzcami – to ogromna chwała! Są też tacy, którzy prostu uwielbiają prędkość. Jedno jest pewne Ci ludzie w swoim szaleństwie zdecydowanie wiedzą co robią.

Magiczna Wyspa Man – na granicy abstrakcji

Żeby podjąć wyścigową rękawicę poświęcają minimum trzy lata na poznanie trasy. Muszą ją znać doskonale. Przy prędkościach zbliżonych do 300 km/h nie ma czasu na zastanowienie. Trasa jest wąska i pełna rozjazdów. Gdzieniegdzie znajdują się mostki – najeżdżasz przednim kołem, po chwili czujesz lekkość – przy tej prędkości to kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt metrów lotu. Lądowanie jest twarde, a motocykl wpada w shimmy – czeka Cię kolejny zakręt, a motocykl nadal nie zdążył się ustabilizować. Ta sytuacja obrazuje jak istotna jest znajomość trasy. Punkty orientacyjne? Drzewo, dom kamień, studzienka, pachołek. Z pokładu motocykla, zawodnik jeszcze nie widzi zakrętu, ale już musi być do niego przygotowany – musi wiedzieć co go czeka.

TT na Wyspie Man – spektakl dla widzów

Trasa wokół wyspy, a więc trasa wyścigu liczy ponad 60 kilometrów, zawodnicy pokonują ten dystans w mniej niż 17 minut, jadąc ze średnią prędkością 217 km/h. Wyścigi rozpoczynają startem zatrzymanym. Nie wiele czasu potrzeba, aby pierwszy zawodnik zdążył pokonać pierwsze kółko.

[dd-parallax img=”https://swiatmotocykli.pl/wp-content/uploads/2018/12/P6080198.jpg” height=”700″ speed=”2″ z-index=”0″ position=”left” offset=”false”][/dd-parallax]

Tutaj nie ma czasu na nudę. Każdy kolejny zawodnik wyjeżdża na trasę dziesięć sekund po po poprzedniku. Mit o tłumach na trasie i wyspie możemy włożyć w buty. Oczywiście fanów wyścigów nie brakuje. Zjeżdżają z całego świata, ale musimy pamiętać, że trasa wyścigu jest długa. Każdy obiera inne miejsce. Tłumy rozlewają się po całym mieście i bez problemu znajdziesz idealne miejsce na namiot czy obserwowanie trasy. Nie brakuje zatem miejsca, aby w spokoju przyjrzeć się zmaganiom zawodników.

Czas ma znaczenie

Przyjazd na Wyspę w trakcie wyścigów to dla wielu osób wielkie wyrzeczenie – szczególnie finansowe. Ceny potrafią zaskoczyć, w związku z tym wiele osób stara się skrócić pobyt na wyspie do Minimum. I tutaj zaczyna się problem. Jeżeli naprawdę chcemy zobaczyć wyścigi na wyspie Man, musimy tu przyjechać na cały czas trwania wyścigów. Trasa jest w całej swojej długości doskonale zabezpieczona – bardzo trudno zatem zmienić w trakcie wyścigu sekcje na kolejną, tak żeby przez cały dzień nie oglądać wyścigów z jednego miejsca.

Czym różni się MotoGP od wyścigów Tourist Trophy?

Zawodnicy, pieniądze, widowisko. Tak w dużym uproszczeniu możemy ująć różnice. Pierwszy punkt bezpośrednio łączy się z drugim, a oba z trzecim. Zawodnicy na TT to zwykli ludzie, którzy na co dzień pracują w swoich restauracjach, warsztatach, sklepach czy jakichkolwiek innych firmach. Kiedy przyjeżdżają się ścigać, pozostają normalnymi ludźmi. Imprezują z fanami, chodzą na piwo do pobliskiego baru, czy wreszcie znajdują czas, żeby uciąć sobie rozmowę z przechodniami.

Magiczna Wyspa Man – na granicy abstrakcji

Fani zalewają paddock, do którego wejście jest ogólnodostępne – bez problemu możesz podejść do zespołu, któremu kibicujesz i przyjrzeć się pracy mechaników. To skrócenie dystansu wpływa na jeszcze mocniejsze identyfikowanie się z zawodnikami, jeszcze bardziej gorący doping, a finalnie na widowisko najwyższych lotów. Tego nie znajdziemy w zawodach z serii MotoGP.

TT 2018

Tegoroczne TT na Wyspie Man było szczególne. Pierwszy raz od wielu lat praktycznie przez cały czas trwania zawodów świeciło słońce i nie padało! To tutaj ogromna rzadkość. Świetne warunki atmosferyczne pozwoliły na bicie rekordów przejazdu po Mountain Course!

[dd-parallax img=”https://swiatmotocykli.pl/wp-content/uploads/2018/12/P6070064.jpg” height=”700″ speed=”2″ z-index=”0″ position=”left” offset=”false”][/dd-parallax]

Rekord okrążenia został w tym roku pobity dwa razy! Pierwszy raz przez Deana Harrisona, który okrążenie pokonał w czasie 16:50.384 sek. Daje to średnią prędkość na poziomie 134 mph! Nie minęło jednak dużo czasu, gdy rekord ten został pobity przez Petera Hickmana, który na 60 kilometrowej pętli rozwinął średnią prędkość 135 mph!

Na trasie wyścigu

Na Wyspę Man udałem się dzięki Hondzie Polska, która to załatwiła mi wyjazd na wyścigi z teamem fabrycznym Hondy. Mieliśmy możliwość poznać Iana Hutchinsona, obejrzeć jego motocykl czy wreszcie zjeść z nim kolacje! Niesamowite wrażenia. Jeszcze bardziej niesamowite wrażenia zapewnił nam nasz przewodnik, który za namową dziennikarzy (Polska strona miała na to znaczący wpływ), obiecał zabrać nas na przejażdżkę po torze przed finałowymi biegami!

Magiczna Wyspa Man – na granicy abstrakcji

Warunek był jeden: musieliśmy obudzić się o godzinie czwartej, tak żeby najpóźniej o piątej być na torze. Do wyboru mieliśmy kilka motocykli. Część wybrała CBRy, ja postawiłem na CB1000R – będzie bardziej komfortowo – parę dni wcześniej jechałem po Wyspie Man i miałem już wyrobioną opinie na temat nawierzchni. Sprawnie dotarliśmy do paddocku i ustawiliśmy się na wyjeździe z alei serwisowej. Ruszyliśmy! Pierwszy, drugi, trzeci bieg – prosta się nie kończyła, przechodziła w zjazd, na końcu, którego był zakręt. Bieg w dół, otwarcie przepustnicy i chociaż jechaliśmy wolno, każdy chciał się poczuć jak zawodnik – przynajmniej w myślach. Po kilku sekundach wiedziałem, że gdybym chciał jechać szybko to i tak bym odpuścił! Zakręt, w który właśnie się ładowałem wydawał się ślepy i ostry. W apexie zorientowałem się w jakim byłem błędzie – to zakręt bez redukowania, to zakręt dla maksymalnego odkręcania gazu. Zaczyna się podjazd – tutaj zawodnikom podnosi koło do góry – wynika to „falowatości” nawierzchni, a nie nagłego przyspieszania. Kolejny zakręt i sytuacja się powtarza. Nie mam umiejętności wyścigowca, ale wiem, że to walka charakteru.

[dd-parallax img=”https://swiatmotocykli.pl/wp-content/uploads/2018/12/P6080166.jpg” height=”500″ speed=”2″ z-index=”0″ position=”left” offset=”false”][/dd-parallax]

Problem zaczyna się kiedy kilkukrotnie wpadasz w zakręt i po chwili wiesz, że jechałeś za wolno. Rozkręcasz się i pozwalasz sobie na więcej. TT jednak szybko poskramia Twoje zapędy, dyktując nieoczekiwanie zacieśniające się winkle z których bardzo łatwo wylecieć. A jak wylecisz, to co? Czeka Cię uderzenie o drzewo, płot, lot na dach pobliskiego domu, czy upadek ze zbocza góry. W najlepszym wypadku czeka Cię złamanie ręki czy nogi, historia zna jednak gorsze sytuacje, a te trafiają się każdego roku.

Dopiero po przejechaniu trasy możesz zrozumieć – przynajmniej tak może się wydawać z czym mierzą się zawodnicy.

Przyznam się Wam bez bicia, że nie do końca chciałem się przejechać po trasie wyścigu – po prostu się bałem. Generalnie nie jestem strachliwy za kierownicą, wręcz odwrotnie. Trasa TT jest w swoim majestacie przerażająca. Brak znajomości trasy, jazda w grupie (popisy i nieustanne przyspieszanie) też nie sprzyja bezpiecznej jeździe. Na szczęście tym razem było inaczej. Zostałem namówiony i pojechałem. Gdybym tego nie zrobił, żałowałbym jeszcze przez wiele lat…

Honda na Wyspie Man

Honda w 2018 roku ogłosiła całkowicie nowy skład. Do projektu Honda Road Racing dołączyła legenda TT Ian Hutchinson oraz Lee Johnston. Obaj zawodnicy wystartowali w tym sezonie w klasach Superbike i Superstock 1000. Obaj na motocyklach CBR1000RR Fireblade SP2

Magiczna Wyspa Man – na granicy abstrakcji

Zarówno dla Hutchinsona jak i Johnstona motocykle Hondy nie nie były obce. W 2010 roku Hutchy osiągnął swoje historyczne zwycięstwa z zespołem Padgetts Honda. Ian jest również 16-krotnym zwycięzcą na Wyspie Man. Podium zdobył 27 razy!

Johnston w wyścigach ulicznych zadebiutował na North West 200 w 2008 roku. Na Wyspie Man wystartował po raz pierwszy w roku 2012, Johnston w swoim dorobku posiada trzy zwycięstwa i sześć podiów na NW200, a także dwa podia na Wyspie Man TT. Irlandczyk ma również silne powiązania z drużyną Louth, która współpracuje bezpośrednio z zespołem Honda Endurance Racing podczas 24- godzinnych wyścigów na torze Le Mans.

Honda pozostaje najbardziej utytułowanym producentem wyścigów ulicznych, mając w dorobku 23 zwycięstwa TT!

KOMENTARZE