fbpx

Ten temat zawsze budzi wiele emocji, szczególnie w mediach społecznościowych, gdy jakiś motocykl zniknie z parkingu, czy garażu. Odzew wśród środowiska jest zawsze bardzo szybki i szeroki, jednak tylko w nielicznych przypadkach przynosi pozytywne skutki.
Jak zatem skutecznie zabezpieczyć motocykl przed kradzieżą?

Smutna prawda jest taka, że złodzieje zawsze są o krok przez konstruktorami zabezpieczeń i jeżeli ktoś upatrzy sobie szczególnie twój motocykl, to prędzej czy później,  oczywiście gdy mamy do czynienia z zawodowcami, maszyna zmieni właściciela. Przeważnie jednak złodzieje, gdy mają większy wybór (na zlocie, czy w podziemnym garażu) decydują się na zabór maszyny słabiej zabezpieczonej, więc możesz zwiększyć szanse, że nie padnie na twoja maszynę.

Statystyki firm ubezpieczeniowych mówią, że 95% to kradzieże „przypadkowe”, a jedynie 5% to sytuacje, w których zawodowi złodzieje upatrzyli sobie konkretna maszynę. Naszym zadaniem będzie więc przestępcę odstraszyć, zniechęcić, a w każdym razie maksymalnie utrudnić zadanie.

Oto 5 najbardziej popularnych „zniechęcaczy” amatorów cudzej własności i dodatkowo jeszcze jeden ekstras!

Blokada kierownicy

To nasza pierwsza linia obrony przed złodziejem i w zasadzie każdy motocykl jest w nią wyposażony. Nawet te najbardziej nowoczesne z transponderem zamiast klasycznego kluczyka. Warto wyrobić w sobie nawyk zamykania blokady kierownicy nawet , gdy odchodzimy od maszyny na kilka minut, nie mówiąc już o pozostawieniu na noc, czy na dłuższy czas w garażu. Nie stanowi poważnego problemu dla zawodowego złodzieja, ale zawsze opóźni kradzież o kilka chwil.

Alarm

Coraz więcej motocykli ma to urządzenie montowane fabrycznie. Jeżeli jednak go nie masz – warto zainwestować w jego montaż, bo to kolejne utrudnienie dla złodzieja. W motocyklach starszej generacji (tych mniej zelektronizowanych) przeważnie nie ma problemu z jego instalacją. Ważne jest aby oprócz odcięcia zapłonu miał funkcję „syreny” i własne źródło zasilania.

W prostych modelach będziesz w stanie korzystając z instrukcji obsługi sam go zamontować, bardziej skomplikowane niech lepiej zakładają zawodowcy. W najnowszych motocyklach z magistralami CAN zamiast zwykłych kabli samodzielne zainstalowanie alarmu jest niemal nie możliwe, bo oprócz samego montażu trzeba wgrać również oprogramowanie. W dodatku nie wszystkie maszyny będą chciały współpracować z alarmami uniwersalnymi. Tu wizyta w serwisie i to takim na wyższym poziomie będzie konieczna.

Disclock

Blokada tarczy hamulcowej jest dosyć skutecznym i trudnym do zdjęcia urządzeniem blokującym motocykl. Masz do wyboru urządzenie proste, oraz z wbudowanym alarmem aktywującym się przy próbie poruszenia. Wyje długo i bardzo głośno, więc przeważnie odstrasza złodzieja przy pierwszej próbie kradzieży. Jego wadą jest to, że niekiedy zapominamy o jego obecności i próbujemy ruszać z zapiętym Disclockiem. Pół biedy, gdy kończy się to jedynie wywrotką, gorzej gdy pogniemy tarczę i uszkodzimy zacisk. Na rynku dostępne są więc „przypominajki” czyli plastikowe linki przeważnie w odblaskowym kolorze, które doczepiamy z jednej strony do Disclocka po zapięciu go na tarczy, z drugiej do kierownicy. Wtedy raczej nie zapomnimy o jego odpięciu, chociaż całkowitej pewności nie ma.

Ważną rzeczą jest przymiarka urządzenia przez zakupem. Na rynku występuje mnogość tego typu zabezpieczeń, więc nie wszystkie będą pasowały do twojego motocykla. Mogą nie pasować ze względu na średnice bolca zabezpieczającego, grubość, średnicę, oraz kształt tarczy hamulcowej. Należy więc podjechać do sklepu, przymierzyć i wybrać optymalną.

Plusy: niewielkie gabarty, trudny do zdjęcia, lepsze modele dysponują sygnalizacją dźwiękową. Minusy: można o nim zapomnieć gdy jest zapięty na tarczy i uszkodzić motocykl podczas próby ruszenia. Nie jest urządzeniem uniwersalnym i nie zawsze pasuje do każdego motocykla.

U-lock

To rodzaj kłódki z długim albo bardzo długim uchem, którym możemy przypiąć motocykl do jakiejś nieruchomości (latarnia, słupek czy od biedy nawet płot). Gdy nie mamy w okolicy pewnych punktów „kotwiczenia” można też po prostu przewlec Ulock przez koło i lagi zawieszenia.

W tańszych modelach wystarczy przeciąć „ucho” w jednym miejscu i blokada się uwalnia. Droższe modele wykonane ze specjalnie hartowanych stali z patentowymi zamkami po pierwsze są dużo trudniejsze do przecięcia, a po drugie ich konstrukcja wymaga dwukrotnego przecięcia ucha, co znacznie wydłuża operację sforsowania zabezpieczenia. Ulocków z najwyższej półki praktycznie nie da się przeciąć żadnymi nożycami, ręczną piłą będzie to trwało bardzo długo i wymienić pewnie by trzeba kilka brzeszczotów, a nawet akumulatorowa szlifierka kątowa nie zawsze sobie z nim poradzi.

Plusy: jest lekki, poręczny i mimo większych gabarytów niż Disclock też łatwo da się go przytwierdzić do motocykla. Jest urządzeniem uniwersalnym, da się nim zablokować praktycznie każdy motocykl.

Minusy: w gorszych wersjach jest stosunkowo łatwy do zdjęcia.

Łańcuch

Nie mówimy tu o prostym zestawie stalowych ogniw, zakończonych kłódką. Łańcuch może oczywiście mieć formę klasycznych ogniw, ale może być też stalową plecioną lina, lub zespołem krótkich walców połączonych przegubami. Łańcuchy bywają różnej długości i mogą służyć do spięcia kilku motocykli jednocześnie.

Tak jak w przypadku innych zabezpieczeń bywają różnej jakości i te najtańsze z nieutwardzanej stali stanowią raczej barierę psychologiczną niż rzeczywistą. Dodatkowym utrudnieniem dla złodzieja może być zewnętrzny oplot materiałowy, lub osłona z grubego plastiku. Aby jeszcze utrudnić zadanie, należy tak go zapinać, aby nie dotykał podłoża, to znacznie utrudni jego przecięcie, lub połamanie zamka.

Plusy: już z daleka odstrasza potencjalnego złodzieja, bo jest dobrze widoczny. Jest urządzeniem uniwersalnym, da się nim zablokować każdy motocykl.

Minusy: przeważnie jest ciężki, gruby, zajmuje dużo miejsca i niekiedy trudno jest znaleźć (szczególnie w „sportach”) na niego miejsce w trakcie jazdy.

Lokalizator GPS

To urządzenie w żadnym stopniu nie zabezpiecza przed kradzieżą, ani nawet nie odstrasza złodzieja, ale pozwala odnaleźć motocykl, gdy już go stracimy. Statystyki odzyskiwania motocykli z zainstalowanym lokalizatorem radiowym nie są jeszcze u nas prowadzone, ale w przypadku samochodów skuteczność to 95%.

Systemy korzystające z sieci GPS/GSM lub mające nadajnik radiowy wysyłają sygnał i pojazd przeważnie odzyskiwany jest w ciągu 24 godzin. Urządzenie radiowe działa w ten sposób, że cały czas jest w stanie uśpienia i dopiero w w momencie zgłoszenia kradzieży układ się uaktywnia. Zalety takiego systemu są dwojakie. Po pierwsze pojazd nie jest przez cały czas śledzony, co zapewne właścicielowi zachowanie prywatności, a po drugie zawodowi złodzieje, nie są w stanie go „namierzyć” i zdezaktywować lub zagłuszyć jeszcze przed kradzieżą. Systemy przeważnie dysponują autonomicznym układem zasilania, więc nawet całkowite odcięcie układu elektrycznego pojazdu mu nie szkodzi.

Trochę inaczej działa lokalizator GPS/GSM, czyli Tracker. Wykorzystuje dwie technologie – GPS i GSM, czyli nadawanie sygnału drogą komórkową. Ten system również umożliwia precyzyjne zlokalizowanie pojazdu po kradzieży.

Warunkiem skuteczności działania obu systemów jest staranne ukrycie lokalizatora – informacja o tym zabezpieczeniu może być dla złodzieja zachętą do użycia zagłuszacza. Tracker (w przeciwieństwie do lokalizatora radiowego) nie zadziała jeśli motocykl będzie ukryty w izolowanym busie, ale zapisze ostatnią pozycję i wyśle koordynaty kiedy tylko uzyska dostęp do sieci GSM.

Plusy: znakomicie zwiększa szanse odzyskania skradzionej maszyny

Minusy: nie zabezpiecza motocykla przed kradzieżą. Lokalizatora radiowego ze względu na gabaryty da się łatwo zamontować w każdym rodzaju motocykla (szczególnie sportowe crossy i enduro)

Pamiętajmy jednak, że wszystkie te urządzenia zabezpieczające mają bardzo różną jakość i niekiedy kupujesz atrapę a nie rzeczywiste zabezpieczenie. Najprościej rozpoznać je po cenie. Nie twierdzę, że te najtańsze są zawsze do bani, ale kilka razy widziałem zabezpieczenie rozbijane jednym uderzeniem młotka, ukręcane łomem, (a nawet zwykłą łyżką do opon), czy otwierane śrubokrętem. Możemy przyjąć generalną zasadę, że urządzenia markowe lepiej sprawdzają się od tych „no name” i niekiedy sam logotyp znanego producenta potrafi odstraszyć potencjalnego amatora cudzej własności.

KOMENTARZE