Nie brałem jednak pod uwagę czynnika ludzkiego. Okazuje się, że sezon może przerwać (i to nie tylko w porze zimowej) oprócz awarii sprzętu czy warunków pogodowych także niedyspozycja kierowcy. Przekonałem się o istnieniu takiej możliwości kilka tygodni temu po zaliczeniu spektakularnej gleby na trasie gdańskiej. Okazuje się, że kilka połamanych kostek może na trzy miesiące […]
Nie brałem jednak pod uwagę czynnika ludzkiego. Okazuje się, że sezon może przerwać (i to nie tylko w porze zimowej) oprócz awarii sprzętu czy warunków pogodowych także niedyspozycja kierowcy.
Przekonałem się o istnieniu takiej możliwości kilka tygodni temu po zaliczeniu spektakularnej gleby na trasie gdańskiej. Okazuje się, że kilka połamanych kostek może na trzy miesiące skutecznie przerwać sezon. I właściwie nie ma w tym nic odkrywczego, bo prawdopodobnie większość z braci motocyklowej w swej karierze była chociaż raz bardziej lub mniej kontuzjowana i poznała już atrakcje związane z przymusowym kiblowaniem przez dłuższy czas w domu. Jednak fakty bezpośrednio związane z zaliczeniem gleby nadają się doskonale do odnotowania w rubryce fair play. Otóż paciak odbył się przy prędkości sporo powyżej setki, więc sunąłem po asfalcie obok krzeszącej iskry maszyny dobrych kilkaset metrów. Rzecz się miała na trasie, gdzie panuje raczej spory ruch, ale okazało się, że w trakcie zajścia otaczał mnie kokon niewidzialności, bo żaden z mijających mnie samochodów się nie zatrzymał. Również później, gdy leżałem na poboczu kilkadziesiąt metrów od dymiącej maszyny, nie budziłem większego zainteresowania u przejeżdżających obok samochodziarzy. Co prawda jakaś litościwa dusza wezwała przez komórkę karetkę pogotowia, ale pierwsze (i jedyne) auto zatrzymało się przy mnie dopiero po dziesięciu minutach. Mam wrażenie, że motocykliści dysponują znacznie lepszym wzrokiem niż kierowcy samochodów i potrafią nawet przeniknąć nim kokon niewidzialności, bo nigdy nie słyszałem, aby nie zatrzymali się przy wypadku drogowym i nie zaoferowali pomocy. W takich wypadkach motocyklistom nigdy nie trzeba było tłumaczyć, co znaczy słowo fair.