Mógłbym krzyknąć NIESPODZIANKA! Jednak wielu z Was pewnie nie wie kim jestem, a reszta widziała już moje nazwisko w ósmym numerze Świata Motocykli, tak więc element zaskoczenie chyba jest zbędny. Pozostaje mi powiedzieć: Dzień dobry!
Nazywam się Andrzej Drzymulski i od 19 lat zażywam jazdy na motocyklach… Niewykluczone, że niektórzy z Was kojarzą moją postać z różnych moto-wybryków, jednak uważam, że wypada się przedstawić. Zaczynałem tak, jak większość z nas, czyli od męczenia motorynki wokół domu. Nigdy nie zapomnę momentu, w którym Babcia prowadziła nowiutką Stellę, która przed chwilą została wyciągnięta z bagażnika Poloneza. Następnie w wieku lat piętnastu dorwałem się do motocykla enduro i oglądając filmy Crusty Demons of Dirt zastanawiałem się gdzie na Lubelszczyźnie znajdę wydmy do skoków… Musiałem się jednak zadowolić dwoma górkami, trzema skokami z europalet i zakrętami wyłożonymi błotem z oczka wodnego. Moje offroadowe zapędy zostały ukrócone w wieku lat 17. Prowizoryczny tor motocrossowy za domem obnażył moją niedoskonałość w postaci schorzenia kręgosłupa, które w połączeniu ze skokami ”w płaskie„ zaowocowało kręgozmykiem. Po tym jak lekarz powiedział, że o motocyklach mogę zapomnieć odruchowo rzuciłem pytanie: A czy po asfalcie mogę jeździć? Usłyszałem, że po drogach to tak, bo tam nie ma takich przeciążeń jak w terenie. Nie wiedział on jednak, że zaraz obok kaset VHS z wyczynami zawodników motocross znajdował się jeszcze jeden tytuł: ”Las Vegas Extremes„!
Nie będę się wdawał w szczegóły, ale pod przykrywką pielgrzymki do Częstochowy udało mi się kupić mój pierwszy motocykl szosowy w postaci Hondy CB600 Hornet. Plan był prosty: Stunt! Wtedy to nawet się stuntem nie nazywało. Po prostu jechało się na lotnisko, lub jakąś inną ”miejscówkę„ i starało się jeździć na moto w sposób każdy poza tym uważanym za normalny. Tak właśnie zaraziłem się freestyle’em motocyklowym na dobre. Po Hornet’cie przyszedł czas na CBR 600 F4i, które wiernie służąc mi przez 3 lata zdobyło przydomek ”Mr. Szatan„, następnie CBR 600RR, CBR 954RR i Kawasaki ZX 636-R. Wiele paliwa wypaliłem i trochę w szpitalu się nasiedziałem zanim ogarnąłem podstawy, ale na szczęście mam poczucie, że nie poszło to na marne.
Gdzieś tam po drodze wypadało zdać maturę i wtedy dowiedziałem się od mojej polonistki, że podobno umiem pisać. Czy robię to dobrze, przeciętnie, czy źle nie mogę sam ocenić. Ważne, że jeszcze podczas stuntowych czasów miałem okazję pisywać relacje z imprez na pewien portal motocyklowy i dzięki temu pozyskiwać trochę funduszy na paliwo. Los chciał, że udało mi się załapać do grona testerów motocykli w polskiej prasie motocyklowej. Na początku nie interesowało mnie nic innego jak latanie motocyklami ” po swojemu„, jednak po kilku latach moje spojrzenie na ”motocyklizm„ znacząco się zmieniło. Nie będę oszukiwał ani Was, ani siebie i po prostu przyznam, że byłem ignorantem. Owszem, zawsze lubiłem pojeździć po winklach, jednak moje motocykle z krzywymi felgami, lejącymi uszczelniaczami i oponami ”po 3 dychy„ średnio się do tego nadawały. Przez moje ręce przewinęły się już dziesiątki nowych motocykli i siłą rzeczy zrozumiałem, że wiele się muszę nauczyć, a jeszcze więcej jednośladowych dziedzin poznać. Nie ma to jednak w tym momencie większego znaczenia.
Najważniejsze jest to, że tak jak większość z nas zaje…ście lubię jeździć na motocyklach, a jako bonus zostałem w czepku urodzony. Kiedy w wieku 13 lat dzwoniłem na ”0-700„ w konkursie Polsatu z nadzieją na wygranie jakiegoś choppera nie wpadłbym na to, że moje dorosłe życie będzie polegać na jeżdżeniu najnowszymi motocyklami. Dlatego staram się wykonywać swoją pracę najlepiej, jak potrafię, żeby szczęście trwało w nieskończoność. Miejsce w najbardziej profesjonalnej redakcji motocyklowej w Polsce jest tym czego potrzebowałem. Sezonu zostało niewiele, ale damy radę coś ciekawego z niego jeszcze wystrugać. W najbliższym numerze, który w sprzedaży pojawi się 14 sierpnia będziecie mogli przeczytać moje pierwsze materiały. Uruchomiłem też kanał Youtube, na który będziemy wrzucać krótsze i dłuższe wideo nakręcone podczas testów. Wystarczy wyszukać ”Świat motocykli„ i kliknąć ”Subskrybuj„. Możecie też spodziewać się niedługo małych zmian na portalu, dzięki którym trochę lepiej poznamy się nawzajem. Dziać się będzie na pewno trochę. Tak, więc nie pozostaje mi nic innego jak jeszcze raz powiedzieć: Dzień dobry!