Ze wszystkich edycji rajdu, ta okazała się dla nas jednocześnie najbardziej tragiczną, jak i najbardziej owocną. Z jednej strony, do kraju trafił złoty beduin, z drugiej, straciliśmy tam zawodnika.
W 2015 roku, na trasach Argentyny, Boliwii i Chille pojawiło się aż 15 Polaków! W tym pięciu motocyklistów – Jakub Przygoński, Jakub Piątek, Paweł Stasiaczek, Michał Hernik, Maciej Berdysz oraz Rafał Sonik na quadzie. Jakub Piątek zbierał pierwsze szlify na Dakarze i początkowo jechał całkiem nieźle, ale podczas 8. etapu został zmuszony do wycofania się z rywalizacji. Zazwyczaj wyschnięte, boliwijskie jezioro, podczas rajdu, w wyniku ogromnych opadów deszczu, zmieniło się w solną breję. Ta skutecznie wżerała się w każdy element motocykla, w tym także elektrykę, która wysiadła u Kuby Piątka. A warto wspomnieć, że był to etap maratoński, który wprowadzono po raz pierwszy od przeprowadzki z Afryki.
Od pozostałych etapów, różni się tym, że zawodnicy jadą bez wsparcia mechaników z zespołów, więc cała obsługa i naprawa spoczywa na zawodnikach. Dla zawodników ze stawki Malle-Moto, to akurat nie było nic nowego, bo tak wygląda ich cały rajd. W tej kategorii, mieliśmy jednego zawodnika – Macieja Berdysza, który przez awarię motocykla, musiał wycofać się już na drugim etapie.
Dakar nie wybiera
Od pechowych przygód nie uchronił się Kuba Przygoński, któremu poza kaprysami elektryki i silnika, przytrafiło się także złamanie sprężyny w zawieszeniu, co na środku pustyni jest raczej ciężkie do naprawienia. Przygonowi ostatecznie jednak udało się dojechać do mety, choć na mało satysfakcjonującym go, 18. miejscu. Warto jednak wspomnieć, że wrócił po złamaniu kręgosłupa i jechał z „trybem ostrożnym”. Jak się okazało, był to ostatni start Kuby na motocyklu.
Najbardziej tragiczny okazał się jednak start Michała Hernika, który niestety, przez wycieńczenie zasłabł podczas trzeciego etapu, a na ratunek było już za późno. Pogrążony w żałobie przyjaciel Michała – Paweł Stasiaczek postanowił wycofać się z rajdu.
Zmiany na lepsze?
Jedynym zadowolonym może być Rafał Sonik. Dla polskiego quadowca wcześniejsze starty były powodem do dumy, jednak w 2015 roku, podczas swojego szóstego startu, zdominował klasyfikacje generalną. Dominacja jest tu określeniem jak najbardziej trafnym, bowiem drugi zawodnik, Argentyńczyk Jeremias Gonzalez Ferioli, miał niemalże 3 godziny straty do Krakowianina! Szczęścia nie krył także Krzysztof Hołowczyc, który za kierownicą rajdowego Mini zdobył trzecie miejsce w generalce. Niestety, ze względu na stratę syna, w klasyfikacji samochodów zabrakło Jacka Czachora. W barwach ORLEN Teamu wystartował więc Marek Dąbrowski z pilotem Markiem Powellem, z którym docierał się właściwie dopiero na trasie rajdu. Ostatecznie wylądowali na 23. miejscu
Pomimo tego, że dla większości polskich zawodników był to niezbyt radosny Dakar, trzeba uczciwie przyznać, że był na swój sposób przełomowy. Przede wszystkim, niewiele brakowało, żeby zakończyła się dominacja KTM, bowiem Paulo Goncalves na Hondzie wydawał się jechać po pewne zwycięstwo i przegrał z Marciem Comą, głównie przez 17-minutową karę. Druga sprawa, istotna z punktu widzenia kolejnych edycji, to zwiastun zmiany warty w stawce motocykli. Do głosu w końcu zaczęli dochodzić młodzi zawodnicy jak Sam Sunderland, Toby Price, Mathias Walkner czy Pablo Quintanilla.